Uważamy, że wzrost cen dotyka nas mocniej, niż wynikałoby z oficjalnych danych. Ekonomiści cieszą się, że dotkliwość inflacji się zmniejsza. RPP nie zmienia podejścia.

Najnowsze oficjalne dane na temat inflacji mówią, że w ciągu 12 miesięcy zakończonych w sierpniu br. ceny płacone przez konsumentów zwiększyły się o 4,3 proc. Sami konsumenci widzą to dużo mniej optymistycznie. Średnie wskazanie to… 24 proc. Wiemy to z najnowszego badania United Surveys na zlecenie DGP i RMF FM. Ankieterzy odpytywali dobraną losowo grupę w minione piątek i sobotę. Przed weekendem GUS podawał wstępne szacunki inflacji za miniony miesiąc.

Wiemy nie tylko, jaka średnia wychodzi z odpowiedzi. Znamy również poziom mediany (gdyby wszystkie odpowiedzi ustawić od najmniejszej do największej, pokazuje ona poziom wskazany przez osobę dokładnie w połowie stawki) oraz dominantę (najczęściej spotykaną odpowiedź). Mediana jest nieco niższa niż średnia, wynosi 22 proc., zaś dominanta jest na poziomie 30 proc. Jeden na sześciu ankietowanych odpowiada, że nie wie, jaki jest obecnie poziom inflacji.

Wpływ polityki na postrzeganie inflacji

To już trzeci raz, gdy zrobiliśmy taki sondaż. Pierwszy miał miejsce na początku 2023 r., gdy inflacja osiągała szczyt, a kolejny rok temu. I znowu postrzegana inflacja jest niższa niż poprzednio.

– Przy takich miarach ważniejsza jest zmiana niż poziom. Z jednej strony fakt, że postrzegana inflacja znacznie się zmniejszyła, jest pozytywny. Z drugiej strony skala spadku subiektywnych ocen była podobna jak w przypadku faktycznej inflacji, więc spektakularnej zmiany, jeśli chodzi o postrzeganie inflacji, nie ma – komentuje Piotr Bujak, główny ekonomista banku PKO BP.

Z takim podejściem zgadza się Piotr Soroczyński, główny ekonomista Krajowej Izby Gospodarczej. – Jeśli odczuwana inflacja idzie w dół, jest to pozytywne. Skąd wysoka wartość? Po pierwsze, w ostatnim czasie inflacja jest tematem medialnym. Andrzej Sławiński, w przeszłości członek Rady Polityki Pieniężnej, zwykł mawiać, że sukces w zbijaniu inflacji jest wtedy, gdy nikt o niej nie mówi. A ostatnio sobie o niej przypomnieliśmy. Po drugie, poczucie występowania dużej inflacji mamy wtedy, gdy coś nas bardzo uderzyło w cenach, jakie sami płacimy. Stąd wysokie wskazania ankietowanych – domyśla się ekspert.

Najwyraźniej decydują nie tylko wizyty w sklepach. Postrzegana inflacja jest inna wśród zwolenników koalicji rządowej, a inna – wyższa – wśród wyborców opozycji. Jak się okazuje, to zjawisko niezależne od barw ekipy sprawującej rządy. Przed rokiem zwolennicy Prawa i Sprawiedliwości widzieli inflację niżej niż sympatycy Koalicji Obywatelskiej.

Rozkład odpowiedzi pod względem wieku ankietowanych jest obecnie podobny do tego sprzed roku. O najwyższej inflacji mówią osoby w wieku 40–49 lat. Zmieniło się natomiast postrzeganie wzrostu cen w zależności od miejsca zamieszkania. Przed rokiem mieszkańcy wsi widzieli inflację jako mniej dotkliwą niż ludzie z miast. Teraz najwięcej powodów do narzekania – jeśli się weźmie pod uwagę średnią czy medianę wskazań – mają osoby ze wsi i z dużych miast.

Niższe stopy procentowe w 2025 r.

Prognozy inflacyjne to główna przesłanka dla RPP w decyzjach o stopach procentowych. Na zakończonym w środę wrześniowym posiedzeniu rada stóp nie zmieniła. Takiej decyzji spodziewał się cały rynek, chociaż o potrzebie łagodzenia polityki pieniężnej mówili ostatnio przedstawiciele rządu.

Analitycy i inwestorzy kierują się przede wszystkim wypowiedziami Adama Glapińskiego, prezesa Narodowego Banku Polskiego. W ostatnich tygodniach najpierw sugerował on, że powrót do obniżek stóp (po dwóch cięciach – z września i października ub.r.) jest możliwy dopiero na początku 2026 r. Później nieco złagodził przekaz. Ale w ostatnich dniach doszedł dodatkowy element: projekt budżetu na przyszły rok. Zakłada on utrzymanie ekspansywnej polityki fiskalnej, co będzie sprzyjało wzrostowi gospodarczemu, ale też inflacji.

„Po wygaśnięciu wpływu wzrostu cen energii – przy obecnym poziomie stóp procentowych NBP – inflacja powinna powrócić do średniookresowego celu NBP, choć czynnikiem niepewności jest wpływ wyższych cen energii na oczekiwania inflacyjne” – napisała RPP w komunikacie po zakończonym wczoraj posiedzeniu. „Na kształtowanie się inflacji w średnim okresie będą miały także wpływ dalsze działania w zakresie polityki fiskalnej i regulacyjnej, tempo ożywienia gospodarczego w Polsce oraz sytuacja na rynku pracy” – dodano, nie odnosząc się do planowanego na przyszły rok wysokiego deficytu budżetowego.

Teraz ekonomistów interesuje, co Adam Glapiński powie w trakcie dzisiejszej konferencji prasowej po posiedzeniu RPP.

– Obniżki stóp powinny się zacząć niedługo po tym, jak zobaczymy pierwsze wyraźne spadki inflacji w przyszłym roku. Jeśli nie powtórzą się tegoroczne podwyżki cen prądu i ciepła, to w lipcu przyszłego roku dzięki efektowi bazy statystycznej inflacja powinna spaść z ok. 5 proc. do nieco ponad 3 proc. W takim scenariuszu pierwsza obniżka stóp może nastąpić we wrześniu 2025 r. Moim zdaniem kolejne nastąpią w październiku i listopadzie przyszłego roku, bo RPP trudno będzie uzasadnić stopy na poziomie przekraczającym 5 proc. przy 3-proc. inflacji – ocenia Piotr Soroczyński z KIG.

Celem NBP jest inflacja na poziomie 2,5 proc. z możliwością odchylenia o 1 pkt proc. w górę i w dół. ©℗

ikona lupy />
Sondaż: O ile procent, twoim zdaniem, wzrosły średnio ceny towarów i usług w ciągu ostatniego roku? / Dziennik Gazeta Prawna - wydanie cyfrowe