Fundusz Wsparcia Kredytobiorców, który ma pomagać osobom nieradzącym sobie ze spłatą kredytów mieszkaniowych, nadal cieszy się niewielkim zainteresowaniem. Jak wynika z danych przekazanych DGP przez zarządzający funduszem Bank Gospodarstwa Krajowego, w pierwszych siedmiu miesiącach tego roku podpisano umowy wsparcia z 2,3 tys. osób (kredytów hipotecznych jest w sumie ok. 2,4 mln), na kwotę 176 mln zł. Rok wcześniej umów było prawie 4,5 tys., a ich łączna wartość wynosiła prawie 300 mln zł.
Najspokojniejszym miesiącem był maj
Wtedy zawarto 131 umów na 8,5 mln zł. Zarówno liczba, jak i wartość porozumień były najmniejsze od lutego 2022 r. Wtedy posiadacze kredytów hipotecznych zaczynali odczuwać pierwsze efekty podwyżek stóp procentowych dokonywanych przez Radę Polityki Pieniężnej od października 2021 r.
Tegoroczny majówkowy spokój zbiegł się z wejściem w życie nowelizacji przepisów dotyczących FWK, która podniosła maksymalną kwotę wsparcia z 72 tys. do 120 tys. zł. Uśredniona wartość pojedynczej umowy zwiększyła się z 64,3 tys. zł w pierwszych pięciu miesiącach tego roku do prawie 95 tys. w kolejnych dwóch miesiącach. Równocześnie czerwiec był pierwszym od niemal półtora roku miesiącem, w którym liczba umów dotyczących wsparcia z FWK przekroczyła 0,5 tys. (w lipcu było ich 342).
„Na 30 czerwca 2024 r. stan wolnych środków Funduszu Wsparcia Kredytobiorców wynosił 1261,68 mln zł” – informuje biuro prasowe BGK. „Zainteresowanie udzielanym wsparciem w porównaniu do ostatnich miesięcy 2023 r. systematycznie wzrasta. Dodatkowo założono, że z chwilą wejścia w życie nowelizacji Ustawy, w której zwiększono wysokość wsparcia i pożyczek na spłatę zadłużenia, wzrośnie zainteresowanie tą formą wsparcia i dotychczasowy trend utrzyma się do końca 2024 r.” – napisano w planie finansowym FWK na 2025 r., opublikowanym kilka dni temu przez państwowy bank.
Plan zakłada, że w tym roku łączna wartość umów wyniesie 567 mln zł, a w przyszłym roku będzie to 637,8 mln zł. I że w 2025 r. nie będzie potrzeby zasilenia FWK wpłatami banków. W 2016 r. i 2022 r. wpłaciły one do funduszu łącznie niemal 2 mld zł.
Zmalały kredyty „ze stwierdzoną utratą wartości”
Ograniczone zainteresowanie pomocą ze strony FWK to sygnał, że hipoteki nie są dla kredytobiorców obciążeniem ponad siły. Wskazują na to również dane dotyczące jakości tego portfela. Ze statystyk Komisji Nadzoru Finansowego wynika, że mimo najwyższych od dwóch dekad stóp procentowych (dwie ubiegłoroczne obniżki zmieniły sytuację w niewielkim stopniu) jakość tego portfela nie pogarsza się. Kredyty w złotych, które mają status „bez utraty wartości”, miały w końcu czerwca wartość 421 mld zł wobec 384 mld zł rok wcześniej. Kredyty „ze stwierdzoną utratą wartości” zmalały w tym czasie o ok. 100 mln zł, do niespełna 6,1 mld zł.
Portfel obejmujący wszystkie waluty wygląda gorzej z uwagi na to, co dzieje się z hipotekami frankowymi. Tu udział „stwierdzonej utraty wartości” doszedł na początku tego roku nawet do 16 proc. Ostatnio gwałtownie spadł wraz ze spisywaniem kredytów z bilansu. W takim ujęciu normalne kredyty frankowe miały w końcu czerwca wartość 12,9 mld zł, a te z utratą wartości: 1,4 mld zł.
KNF podaje również informacje na temat wartości kredytów z opóźnieniami w spłacie, choć bez rozbicia na waluty. Przeterminowane kredyty mieszkaniowe miały w końcu czerwca wartość 13,5 mld zł wobec 15,9 mld zł rok wcześniej. Na początku 2020 r. było to jeszcze ponad 20 mld zł. Spadek przeterminowań również może mieć związek z sagą frankową. Najważniejsze jest jednak to, że portfel się niepsuje. Dlaczego tak się dzieje?
– Utrzymaniu dobrej jakości hipotek pomogły przede wszystkim wakacje kredytowe. Przez dwa lata kredytobiorcy korzystali z tej istotnej ulgi. Mimo że w tym roku grono uprawnionych zostało ograniczone, wakacje kredytowe w dalszym ciągu są dostępne dla najbardziej zagrożonych problemem ze spłatą – mówi Andrzej Powierża, analityk sektora bankowego w Biurze Maklerskim Banku Handlowego.
Początkowo wakacje kredytowe były dostępne dla każdego
Tegoroczna zmiana przepisów wprowadziła progi dotyczące wysokości kredytu oraz relacji wysokości raty do dochodów kredytobiorców. Moratorium na spłatę kredytów sprzyja klientom banków. Dla instytucji finansowych okazało się jednak poważnym kosztem. W odniesieniu do pierwszej edycji został on szacowany w skali całego sektora na ok. 15 mld zł. Koszt uchwalonego w tym roku przedłużenia resort finansów szacował na maksymalnie 3,6 mld zł, a w bardziej realistycznej wersji na 2,5 mld zł.
Utrzymywaniu się wysokiej jakości portfela hipotek sprzyja sytuacja na rynku pracy. – Ważna jest też kwestia sporego wzrostu wynagrodzeń, szczególnie dla osób, które brały kredyty przed pandemią. Poza tym historycznie jakość kredytów detalicznych zależała od poziomu zatrudnienia. Kredytobiorcy, którzy mają pracę, spłacają raty, zwłaszcza hipotek. A dziś bezrobocie utrzymuje się na niskim poziomie – dodaje Powierża.
Stopa bezrobocia rejestrowanego waha się wokół 5 proc. Z kolei płace rosły ostatnio w tempie przekraczającym 10 proc., również w ujęciu realnym. ©℗