Resort finansów liczy na wyższy wzrost PKB, bo to pomogłoby walczyć z deficytem w budżecie.

Jutro poznamy pakiet danych obrazujących stan naszej gospodarki – Główny Urząd Statystyczny poda szczegółowy odczyt inflacji za lipiec, informacje o wymianie handlowej za I półrocze oraz tzw. szybki szacunek PKB za II kw. Pełne dane o wzroście gospodarczym po I półroczu poznamy za dwa tygodnie. Obejmą one również dynamikę nakładów na środki trwałe.

Inwestycje, wraz z eksportem netto, były w 2023 r. kluczowe dla wzrostu gospodarczego (13,1-proc. wzrost, najwięcej od 2007 r.), ale już w I kw. tego roku wzrost hamowały (-1,8 proc., najgłębszy spadek od I kw. 2021 r.). Zeszłoroczne nakłady były napędzane zarówno środkami publicznymi (samorządowe i centralne, w tym na obronność), jak i prywatnymi (wydatki przedsiębiorstw w rozbudowę i unowocześnianie bazy produkcyjnej).

Przełom pod koniec roku

Paliwa inwestycjom dodawały dwa elementy: po pierwsze, były zamykane wydatki związane z kończącą się poprzednią perspektywą finansową UE, a po drugie, zadziałał efekt jesiennych wyborów parlamentarnych. – Kalendarz wyborczy wpływał na przyspieszenie części projektów w ubiegłym roku i spowolnienie w tym roku. Zazwyczaj po wyborach następuje wstrzymanie prac przy projektach na czas przejęcia i ustabilizowania nowej władzy. Trwają wtedy przeglądy planów inwestycyjnych, część jest zatwierdzana, część modyfikowana, z części się rezygnuje – tłumaczy Piotr Soroczyński, główny ekonomista Krajowej Izby Gospodarczej.

Zdaniem Bogusława Fiedora z Polskiego Towarzystwa Ekonomicznego wyraźnego przełomu, jeśli chodzi o dynamikę inwestycji i ich wkład do wzrostu gospodarczego, można się spodziewać dopiero pod koniec tego roku i na początku przyszłego. Motorem napędowym miałoby być stopniowe uruchamianie środków z Krajowego Planu Odbudowy i Zwiększania Odporności. – Pozytywnego impulsu inwestycyjnego można oczekiwać także w związku z uruchomieniem środków z funduszy spójności. W perspektywie lat 2025 i 2026 może to skutkować wzrostem udziału inwestycji w PKB do 18–19 proc. – ocenia ekspert PTE.

Analitycy rynkowi oceniają, że w II kw. nakłady inwestycyjne, tak jak w I kw., były niższe niż w analogicznym okresie zeszłego roku. Piotr Soroczyński z KIG spodziewa się wyniku na poziomie -1,0 proc. Według Centrum Analiz Społeczno-Ekonomicznych sukcesem byłoby już utrzymanie poziomu z ubiegłego roku.

– Wprawdzie rząd pochwalił się, że wydał już z KPO ok. 5 mld zł, co odpowiada niespełna 1 proc. inwestycji ogółem w 2023 r., lecz razem z innymi publicznymi inwestycjami i niskimi inwestycjami prywatnymi jest to wciąż dość niewiele – ocenia Jan Hagemejer z CASE. – W drugiej połowie 2024 r. mogą nieco odbić inwestycje prywatne wraz z poprawiającą się ogólną sytuacją gospodarczą – dodaje.

Sceptycyzmu nie kryje też Małgorzata Starczewska-Krzysztoszek z Wydziału Nauk Ekonomicznych Uniwersytetu Warszawskiego. – Wydaje mi się, że w II kw. też będzie spadek inwestycji, choć niewielki, na poziomie 0,1–0,2 proc., tym bardziej że zeszłoroczna baza była bardzo wysoka. Teoretycznie mamy pieniądze do wykorzystania z KPO, ale na razie ich wydawanie idzie niemrawo – wskazuje.

Pozytywnie perspektywy ocenia główny ekonomista KIG, który oczekuje wzrostu inwestycji w II półroczu, co pozwoliłoby zamknąć cały rok z wynikiem ok. 2 proc. na plusie. W jego ocenie przyspieszenie wykorzystania środków z KPO, wzrost nakładów infrastrukturalnych oraz poprawa nastrojów przedsiębiorców nakręcałyby wynik 2025 r., co dałoby przyspieszenie wzrostu inwestycji do ok. 7 proc.

Za mało, by wyrastać z deficytu

Tempo wzrostu naszej gospodarki jest też istotne z jeszcze jednego powodu. Strategia kierownictwa resortu finansów zakłada, że za jej sprawą wzrosną wpływy do budżetu, co z kolei pozwoli zasypać istniejącą w nim dziurę do poziomu 3 proc. PKB. Taki jest bowiem górny limit deficytu państw członkowskich dopuszczany przez Komisję Europejską. Jeśli kraj go przekracza, KE uruchamia procedurę nadmiernego deficytu, która obliguje rządy do cięcia wydatków i zwiększania przychodów budżetowych. – W tym roku nasza gospodarka będzie rosła w tempie 3,1 proc., a w przyszłym prognozujemy przyspieszenie do 3,7 proc. To oznacza większe wpływy z podatków – stwierdził przed kilkoma dniami minister finansów Andrzej Domański w Radiu Zet.

Jednak Małgorzata Starczewska-Krzysztoszek punktuje, że do zrealizowania tego scenariusza potrzebny jest wzrost PKB na poziomie co najmniej 4 proc. i to tylko w tym roku. – Szanse, żebyśmy przekroczyli pułap 3 proc. wzrostu w ciągu tego roku, są marne – ocenia.

Kluczem do poprawy sytuacji jest dynamika konsumpcji. Teoretycznie popytowi sprzyja wzrost minimalnego wynagrodzenia, podwyżki dla nauczycieli i budżetówki, wzrost płac w firmach czy wyższe emerytury i świadczenia. Jednak na razie nie przełożyło się to wzrost wydatków gospodarstw domowych.

– Comiesięczne badania GUS dotyczące koniunktury konsumenckiej już od miesięcy wskazują, że rośnie skłonność do oszczędzania. Gospodarstwa domowe po okresie wysokiej inflacji chcą najpierw odbudować oszczędności, szczególnie w obecnej sytuacji geopolitycznej – wyjaśnia Starczewska-Krzysztoszek.

Nasi rozmówcy podkreślają jeszcze dwie kwestie, które nie będą sprzyjać realizacji rządowego planu. Pierwszym jest spowolnienie gospodarcze w Niemczech, czyli u naszego głównego partnera handlowego. W dłużej perspektywie odbije się to na wynikach polskich eksporterów.

Drugą kwestią jest inflacja, której wzrost wpłynąłby pozytywnie na budżet. Choć jeszcze na przełomie lat 2023 i 2024 spodziewano się, że jej średnioroczny odczyt wyniesie 6 proc., to obecnie szacunki wahają się w granicach 4,2–4,5 proc. Starczewska-Krzysztoszek podkreśla, że wiele zależy od polityki podnoszenia cen przedsiębiorców, którzy nie będą odczuwać silnej presji do podjęcia tego kroku.

– Nie ma jednak przesłanek, które pozwalałyby uwierzyć w realizację scenariusza, na który liczy minister Domański. Gospodarka nie będzie rosła w takim tempie, by zmniejszyć deficyt budżetowy w sposób zadowalający Komisję Europejską – podsumowuje ekonomistka. ©℗

ikona lupy />
Nakłady brutto na środki trwałe / Dziennik Gazeta Prawna - wydanie cyfrowe