W 2024 r. z budżetu trzeba będzie dołożyć do zdrowia 21,4 mld zł. To dwa razy więcej niż w tym roku.
Główną składową stanowi wzrost finansowania wynagrodzenia pracowników medycznych – te stanowią niemal 70 proc. nakładów.
Z analizy przeprowadzonej przez Federację Przedsiębiorców Polskich, która od dłuższego czasu monitoruje dynamikę wydatków na zdrowie, wynika, że zapasów nie ma. Wręcz odwrotnie, w 2024 r. po raz pierwszy od lat budżet państwa dopłaci tak dużo do zdrowia, by tym samym wypełnić ustawowo zagwarantowane 6,2 proc. PKB na ten cel. Jednak nie musi się to przełożyć na zwiększenie liczby świadczeń, co mogłoby docelowo skrócić kolejki.
Rok do roku rośnie udział wydatków na wynagrodzenia pracowników. – W skumulowanym wzroście nakładów na zdrowie między 2018 r. a 2024 r., który wyniósł ponad 100 mld zł – 69,4 mld zł zostało przeznaczone na pensje.
- Tylko 31 mld zł wydano na inne kwestie zdrowotne – mówi Łukasz Kozłowski, główny ekonomista FPP. W 2024 r. wydatki na ustawowe podwyżki dla pracowników medycznych będą kosztować 12,6 mld zł. To więcej, niż wynosi wzrost finansowania zdrowia.
Gdyby przyjąć projekt obywatelski zakładający kolejne podwyżki m.in dla pielęgniarek i fizjoterapeutów – który został wyjęty z „zamrażarki” przez nowego marszałka Szymona Hołownię – koszty te wzrosną nawet do 20 mld zł. Jak wynika z naszych informacji posłowie, ale także nowa minister zastanawiają się nad tym, jak wybrnąć z pułapki związanej z podwyżkami. – Były nawet rozmowy, żeby może przyjąć konkretne kwoty, a nie bazować na wskaźnikach, czyli zmienić obecny system uzależniający podwyżki od średniego wynagrodzenia w gospodarce – mówi jeden z posłów komisji zdrowia. ©℗