Choć w sądach jest ponad 100 tysięcy spraw dotyczących kredytów związanych z walutami obcymi, na horyzoncie widać już kolejne. Tym razem dotyczą kredytów udzielanych w złotych. Od kilku tygodni w imieniu klientów kierujemy do sądów pierwsze pozwy tego typu. Okazuje się, że złe praktyki banków nie ograniczały się do tzw. kredytów frankowych, lecz były powszechne i dotyczyły także innych produktów finansowych.
NIE TYLKO WIBOR
Wbrew medialnym doniesieniom z ostatnich miesięcy, zastrzeżenia wobec umów złotowych nie dotyczą tylko sposobu ustalania wskaźnika WIBOR. (przynajmniej do czasu wypowiedzenia się w tej sprawie przez ESMA, tj. Europejski Urząd Nadzoru Giełd i Papierów Wartościowych) a pod komunikatem Urzędu KNF z 6.12.2022 r. dotyczącym tej kwestii, nikt się nie podpisał.
POZYCJA SIŁY
W relacjach ze swoimi klientami banki, podobnie jak większość korporacji, występują z pozycji siły. Swobodnie ustalają treść umowy, ograniczając możliwość jej zmiany do symbolicznych ustępstw dotyczących wysokości marży czy daty płatności raty. Przykładem dysproporcji jest sposób zabezpieczenia umowy – obok hipoteki (gwarantującej odzyskanie przez bank środków), kredytobiorcy muszą podpisać także weksle in blanco czy ustanowić bank pełnomocnikiem do rachunku bankowego. Za zaciągnięty kredyt odpowiadają zaś całym majątkiem, a nie tylko (jak np. w USA) kupowaną nieruchomością.
Dopiero w 2015 r. Trybunał Konstytucyjny wyeliminował tzw. bankowy tytuł egzekucyjny. Był to dokument, który umożliwiał prowadzenie egzekucji bez procesu sądowego, jedynie na podstawie oświadczenia banku.
Nie jest zaskakujące, że banki, korzystające przez lata z uprzywilejowanej pozycji, przeciwstawiają się stawianymi im obecnie wymaganiami w zakresie standardów informacyjnych wobec klientów czy przejrzystości umów.
WADY UMÓW KREDYTOWYCH
Skala nieprawidłowości w umowach jest różna. Zależy od roku oraz banku, który udzielał kredytu. Nadal funkcjonują w obrocie umowy, w których w ogóle nie pojawia się WIBOR, a wysokość oprocentowania ustalana jest decyzją zarządu banku. Bardzo często w umowach w ogóle nie jest określone czym jest WIBOR, ani gdzie kredytobiorca może sprawdzić jego wysokość. Niemal żaden bank nie wskazuje w umowie sposobu, w jaki ustalany jest ten wskaźnik, na podstawie jakich danych ani kto jest za to odpowiedzialny. Wbrew powszechnemu mniemaniu nie jest to bowiem Narodowy Bank Polski ani Rada Polityki Pieniężnej.
Podobnie jak w przypadku tzw. kredytów związanych z walutami obcymi, również przy kredytach złotowych całe ryzyko zmienności oprocentowania jest przerzucone na kredytobiorcę, który – w odróżnieniu od banku – nie ma dostępu do narzędzi chroniących go przed tym zagrożeniem.
CO PRZYNIESIE PRZYSZŁOŚĆ?
Być może po pierwszych niekorzystnych wyrokach banki będą bardziej skłonne do rozmów i wcześniej zaproponują ugody. Warto pamiętać, że rozpoczęcie sporu sądowego nie pozwala bankom żądać spłaty całego kredytu ani na sprzedaż mieszkania czy domu.
Zanim do tego dojdzie, trzeba się jednak liczyć się z 3-4 letnim postępowaniem sądowym. W najbliższych miesiącach wyklaruje się linia sądów, czy w czasie procesu oprocentowanie kredytu powinno zostać zmniejszone lub zawieszone. Wytoczenie sprawy nie pozwala bankom żądać spłaty całego kredytu ani na sprzedaż mieszkania czy domu. Dobra wiadomość jest taka, że świadomość sądów nt. sytuacji konsumentów i odpowiedzialności przedsiębiorców jest dziś dużo wyższa niż kilka lat temu. Realny jest zatem schemat podobny do tego, z jakim mieliśmy do czynienia przy kredytach walutowych. Przed nami kilka lat niejednolitych wyroków sądów powszechnych, prawdopodobnie kilka rozstrzygnięć Sądu Najwyższego i Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej, a następnie utrwalenie korzystnego dla kredytobiorców orzecznictwa sądów.
Jakub Bartosiak Adwokat
Kancelaria reprezentująca klientów banków