Ceny długoterminowych obligacji Stanów Zjednoczonych i Niemiec są najniższe od ponad dekady. Trend omija na razie krajowy rynek długu.
Ceny obligacji na świecie
W środę rząd Włoch, żeby znaleźć nabywców na sześciomiesięczne bony o wartości 6,5 mld euro, musiał zaoferować inwestorom prawie 4 proc. zysku w ujęciu rocznym. To ponad cztery razy więcej niż w sierpniu 2022 r., kiedy wystarczającą zachętą do nabywania takich samych papierów dłużnych był niecały 1 proc. zysku w skali roku.
Inwestorzy żądają więcej także od dłużników, których wiarygodność jest wyższa niż w przypadku Włoch, najmocniej zadłużonego, obok Grecji, państwa strefy euro. Niemcy sprzedały, również we środę, obligacje 10-letnie, oferując inwestorom prawie 2,8 proc. rocznego zysku. Jeszcze na początku zeszłego roku posiadanie długoterminowego długu Niemiec było przywilejem, za który inwestorzy nie chcieli żadnego zysku.
Pozyskiwanie pieniędzy przez rządy jest coraz droższe, bo spadają ceny obligacji na rynku wtórnym. Odzwierciedlają to ich rosnące rentowności. W Stanach Zjednoczonych rentowność 10-letnich obligacji, czyli zysk, jaki osiągnąłby inwestor, trzymając papiery do wykupu, przekroczyła 4,5 proc. i jest najwyższa od 16 lat. Zdaniem ekonomistów ING, biorąc pod uwagę politykę monetarną prowadzoną przez Federalny Komitet Otwartego Rynku (FOMC) i wciąż dobrą kondycję amerykańskiej gospodarki, nie ma przeszkód, żeby rentowność sięgnęła 5 proc. W przypadku 10-letnich obligacji niemieckich rentowność jest najwyższa od 2011 r.
– Przekaz płynący ze strony czołowych banków centralnych jest taki, że nawet jeśli cykl zacieśniania polityki monetarnej już się zakończył, to stopy procentowe pozostaną na podwyższonym poziomie przez dłuższy czas, żeby upewnić się, że inflacja spadnie. Równolegle wciąż mamy wysoką podaż obligacji skarbowych ze względu na wysokie deficyty fiskalne i w Europie, i w USA – mówi Mikołaj Stępniewski, zarządzający aktywami w Investors TFI. Jego zdaniem to dwie główne przyczyny, dla których ceny obligacji, w szczególności długoterminowych, spadają.
Dokładanie pieniędzy przez rządy działa na inflację
Mikołaj Raczyński, dyrektor ds. inwestycji platformy inwestycyjnej Portu, zwraca uwagę, że wysokie deficyty fiskalne działają w kierunku przeciwnym niż polityka monetarna.
– Dokładanie pieniędzy do gospodarki przez rządy działa w kierunku podwyższania inflacji. Inwestorzy mogą mieć zatem wątpliwości, czy sama polityka monetarna wystarczy, żeby trwale obniżyć inflację. Do tego potrzeba zapewne pewnej korekty także w polityce fiskalnej, a tutaj wektor wciąż jest skierowany w kierunku wydawania pieniędzy – mówi Raczyński.
Jego zdaniem inwestorzy intensywnie kupowali obligacje skarbowe w ostatnich miesiącach, oczekując przynajmniej spowolnienia lub nawet recesji w USA. To skłoniłoby FOMC do obniżek stóp procentowych i przełożyło się na wzrost cen obligacji. Pogorszenie perspektyw ekonomicznych w największej globalnej gospodarce, która jest najważniejszym partnerem handlowym Europy, spowodowałoby zapewne analogiczne zachowanie Europejskiego Banku Centralnego i rynku długu na Starym Kontynencie. Jednak ten scenariusz odsuwa się w przyszłość, bo prawdopodobieństwo recesji w USA w najbliższych kwartałach ostatnio spadło. Tym samym odsuwają się w przyszłość obniżki stóp procentowych. Według Raczyńskiego to sprawia, że część inwestorów, którzy wcześniej kupili obligacje, teraz może się ich pozbywać, bo zaczynają wątpić, czy ceny na tym rynku w końcu zmienią trend.
Ceny obligacji w Polsce bez spadków
Spadek cen obligacji omija na razie polski rynek. W lipcu rentowność 10-letniego długu polskiego rządu obniżyła się do mniej niż 5,5 proc., po raz pierwszy od ponad roku. I choć w ostatnich tygodniach nieco się podniosła, to pozostaje poniżej 6 proc.
– Jesteśmy w innym punkcie cyklu polityki monetarnej. Stopy procentowe w Polsce i niektórych innych państwach z grupy rynków wschodzących zaczęły rosnąć wcześniej niż w głównych gospodarkach i obecnie już są obniżane przez banki centralne. Inflacja, nawet jeśli jest wyższa niż w państwach wysokorozwiniętych, to spada szybciej. Inwestorzy wierzą, że takie trendy utrzymają się w najbliższych miesiącach. Podobnie jak krajowe obligacje zachowują się także papiery węgierskie czy czeskie – mówi Stępniewski.
Zdaniem zarządzającego prawdopodobnym scenariuszem jest zatrzymanie spadku cen obligacji na najważniejszych rynkach. Zwrot może mieć gwałtowny charakter, jeśli pod wpływem coraz wyższych stóp procentowych pęknie któreś z ogniw realnej gospodarki. Wiosną tempa podwyżek stóp w USA nie wytrzymały tamtejsze banki regionalne. Teraz to samo może spotkać Włochy, zadłużone na 2,8 bln euro, czy rynek nieruchomości komercyjnych w najbardziej rozwiniętych gospodarkach. ©℗