Podczas gdy państwa Zachodu mierzą się z problemem rosnących cen, Pekin ma kłopot dokładnie odwrotny.

Wskaźnik cen dóbr produkcyjnych (PPI) spadł w maju o 4,6 proc. w porównaniu z rokiem poprzednim – podało Narodowe Biuro Statystyczne Chin. To najsłabszy odczyt od początku 2016 r. i jednocześnie ósmy miesiąc spadków z rzędu. Z kolei wskaźnik cen towarów i usług konsumpcyjnych (CPI) wzrósł zaledwie o 0,2 proc. w stosunku do ubiegłego roku. Inflacja cen żywności, kluczowy czynnik wpływający na CPI, spowolniła do 1 proc. w ujęciu rok do roku, choć jeszcze w kwietniu wynosiła 2,4 proc.

Dlatego chiński bank centralny poinformował we wtorek, że obniżył oprocentowanie siedmiodniowych operacji z przyrzeczeniem odkupu z 2 do 1,9 proc. To pierwsza obniżka oprocentowania krótkoterminowych pożyczek od sierpnia i oznaka rosnącego zaniepokojenia władz zbyt słabym ożywieniem gospodarczym po pandemii. Szef Ludowego Banku Chin Yi Gang sygnalizował, że jego instytucja zamierza zwiększyć wsparcie dla gospodarki. Podkreślał jednocześnie, że ChRL wciąż ma szanse, by osiągnąć wyznaczony przez rząd cel wzrostu PKB o 5 proc. w tym roku.

Ale zdaniem części ekonomistów obniżenie oprocentowania nie pomoże kulejącej gospodarce. – To naprawdę słabe narzędzie polityczne – stwierdziła Louise Loo, główna ekonomistka ds. Chin w Oxford Economics cytowana przez „The Wall Street Journal”. Zdaniem ekspertki tańsze pożyczki nie przełożą się na lepsze wyniki, jeśli popyt na nie będzie ograniczony. A ograniczony wzrost dochodów spowodowany pandemią koronawirusa oznacza, że gospodarstwa domowe obawiają się wydatków i zaciągania nowych kredytów.

Perspektywy rozwoju były lepsze kilka miesięcy temu, kiedy Pekin zniósł obostrzenia związane z COVID-19, co dało nadzieję na lawinę wydatków związanych z podróżami czy jedzeniem poza domem. Chińczycy pozostali jednak ostrożni. Wpływ miały na to strukturalne problemy, z którymi mierzy się Państwo Środka. To m.in. wysokie bezrobocie wśród młodych. W kwietniu ponad jedna piąta osób w wieku od 16. do 24. roku życia była bezrobotna.

Jednocześnie maleje zainteresowanie chińskimi towarami za granicą, co zmusza producentów do obniżania cen. Eksport z ChRL spadł w maju do 283,5 mld dol., o 7,5 proc. w ujęciu rok do roku. Choć jeszcze w kwietniu nieznacznie przekroczył oczekiwania, bo odnotował wzrost o 8,5 proc.

Pogarszające się stosunki z Zachodem hamują też inwestycje zagraniczne. Władze w Pekinie rozpoczęły niedawno ogólnokrajową akcję antyszpiegowską wobec międzynarodowych firm konsultingowych. W maju oskarżyły jedną z nich – Capvision Partners – o wyciek tajemnic państwowych i związki z zagranicznymi agencjami wywiadowczymi. Funkcjonariusze dokonali zsynchronizowanego nalotu na biura przedsiębiorstwa w Szanghaju, Pekinie, Suzhou i Shenzhen.

Do akcji doszło po nalotach na Mintz Group w marcu, w wyniku których aresztowano pięciu pracowników i zamknięto oddział firmy. Natomiast amerykańska firma konsultingowa Bain & Company informowała, że chińscy urzędnicy odwiedzili jej szanghajskie biuro w kwietniu, a pracownicy zostali przesłuchani. – To część szerszego trendu zacieśniania kontroli – mówił wówczas w rozmowie z Reutersem Ani Chaudhuri z zajmującej się bezpieczeństwem danych firmy Dasera.

Spadające ceny w Chinach niekoniecznie muszą być jednak złą wiadomością dla globalnej gospodarki. – W pewnym sensie Pekin eksportuje deflację na cały świat – komentował Carlos Casanova, ekonomista ds. Azji w Union Bancaire Privée w Hongkongu. Może to – jego zdaniem – pomóc w zmniejszeniu presji na Rezerwę Federalną USA i inne banki centralne, które walczą o obniżenie inflacji. ©℗