Nie po raz pierwszy Ministerstwo Finansów planuje wprowadzenie tzw. jednolitej licencji bankowej, czyli zniesienie wymogu uzyskiwania przez bank osobnego zezwolenia na prowadzenie działalności maklerskiej.

Pomysł pojawił się już w 2020 r., jednak po negatywnej reakcji zainteresowanych projekt wycofano. Teraz wrócił w projekcie nowelizacji niektórych ustaw w związku z zapewnieniem rozwoju rynku finansowego oraz ochrony inwestorów na tym rynku (UD235).

Jak tłumaczy resort finansów, jednolita licencja wpisuje się w rządową Strategię Rozwoju Rynku Kapitałowego. Jej celem jest eliminacja barier organizacyjnych w świadczeniu usług inwestycyjnych.

„Szerokie uczestnictwo banków w rynku ułatwiłoby uruchomienie nowych jego segmentów, takich jak listy zastawne, kontrakty terminowe na obligacje lub transakcje zabezpieczające ryzyko stopy procentowej” – czytamy w uzasadnieniu do projektu ustawy.

Dziś obrotem papierami inwestycyjnymi oraz dokonywaniem transakcji na giełdzie zajmują się domy maklerskie albo banki, po uzyskaniu zgody Komisji Nadzoru Finansowego. Zdaniem resortu finansów takie zawężenie ogranicza rozwój rynku.

Izba Domów Maklerskich (IDM) w odpowiedzi na poprzedni projekt z 2020 r. opowiedziała się przeciwko zniesieniu licencji. Jej prezes Waldemar Markiewicz postulował wówczas utrzymanie odrębności jednostek zajmujących się usługami maklerskimi. Według niego przeciwko zniesieniu obowiązku uzyskania osobnego zezwolenia przemawiają specjalistyczne kompetencje konieczne do prawidłowego obracania np. akcjami, a także znacznie wyższe ryzyko niż w przypadku zwykłej działalności bankowej. Wprowadzenie jednolitej licencji mogłoby się wiązać z marginalizacją usług maklerskich w bankach i cięciem wydatków na profesjonalnych maklerów, których utrzymanie kosztuje więcej niż zwykłych pracowników banku, natomiast zyski przez nich generowane są znacznie mniej pewne. Prezes IDM przypominał także o możliwości ogromnych strat związanych ze zmienną sytuacją na giełdzie. Nie należy zatem łączyć zadań zwykłego banku nastawionego przede wszystkim na stały zysk ze znacznie mniej pewnym źródłem dochodu, jakim są prowizje pobierane przez maklerów. W przypadku najnowszego projektu ministerstwo nie zdecydowało się na konsultacje społeczne, kierując nowelizację bezpośrednio do uzgodnień międzyresortowych.

Innym ułatwieniem ma być rozszerzenie katalogu usług, których outsourcing bank będzie mógł zlecać. Chodzi głównie o pośrednictwo w wykorzystywaniu możliwości bankowości elektronicznej i pieniądza elektronicznego. Jednocześnie agenci będą mogli działać także w obszarze umów zawieranych ze średnimi i z dużymi przedsiębiorcami, a nie jak to ma miejsce teraz jedynie z konsumentami, mikro i małymi przedsiębiorcami. Prostsza ma być także współpraca między bankami, w szczególności pomiędzy wyspecjalizowanym bankiem hipotecznym i jego tzw. spółką matką, czyli zwykłym bankiem. Obecnie ustawa – Prawo bankowe (t.j. Dz.U. z 2022 r. poz. 2324) bardzo restrykcyjnie wyznacza zakres czynności, które bank hipoteczny zleca do wykonania zwykłemu bankowi, nawet gdy ten drugi jest jego właścicielem. Rozszerzenie tego zakresu ma obniżyć koszty funkcjonowania i zwiększyć potencjał tej mało rozpowszechnionej w Polsce instytucji zajmującej się udzielaniem kredytów na podstawie list zastawnych.

Zniknie także obowiązek informowania gmin o saldzie konta klienta banku, który od 10 lat nie wykonał żadnej transakcji. Dziś banki muszą przekazywać samorządom szczegółowe informacje o rachunku ich mieszkańca, który nie żyje albo od ponad dekady nie korzystał ze swojego konta. Dzieje się tak z uwagi na możliwość potencjalnego dziedziczenia majątku zmarłego przez gminę. Autorzy projektu chcą zwolnić bank z konieczności powiadamiania gminy o rachunku żyjącego klienta, natomiast w przypadku zmarłego informacje mają ograniczać się do niezbędnego minimum.©℗