Po marcu mamy w budżecie 12 mld zł deficytu – wynika z wykonania dochodów i wydatków budżetowych w I kw., które przedstawił resort finansów.

Rok temu też był deficyt, ale wyniósł wówczas niespełna 300 mln zł. Spojrzenie na dane pokazuje, że minister finansów Magdalena Rzeczkowska może mieć w tym roku ból głowy. Bo o ile po marcu zeszłego roku dochody budżetu były wykonane w 25 proc., to po marcu tego już tylko w 20 proc., a do tego marcowe wpływy z podatków ogółem były niższe niż rok temu.

– Dane potwierdzają, że to nie będzie łatwy rok dla finansów publicznych i nie tylko po stronie wydatkowej, lecz także dochodowej – zauważa główny ekonomista PKO BP Piotr Bujak.

Przedwczoraj resort finansów chwalił się skutkami Polskiego Ładu dla podatników. Według najnowszej publikacji OECD w 2022 r. klin podatkowy dla przeciętnego pracownika był w Polsce niższy niż w 23 krajach OECD, a wyższy niż w 14 państwach. Był również najniższy spośród krajów UE będących członkami OECD. Marcowe dane podatkowe pokazują jednak koszty tych zmian dla systemu podatkowego, ponieważ dochody z PIT spadły rok do roku o prawie 30 proc. „W związku z obniżeniem stawki podatkowej w 2022 r. i w efekcie wyższymi niż zazwyczaj zwrotami nadpłaconego podatku spadek dochodów w PIT w porównaniu z analogicznym okresem roku ubiegłego był spodziewany i zgodny z założeniami przyjętymi przy planowaniu budżetu na 2023 rok” – uspokaja resort finansów.

Kolejna istotna pozycja to wpływy z VAT. Podatek od konsumpcji dał budżetowi w ciągu trzech miesięcy 60 mld zł, ale to zaledwie 1 proc. więcej niż rok temu. MF tłumaczy to m.in. przedłużeniem w części działania tarczy antyinflacyjnej na żywność. Z kolei Jakub Borowski zwraca uwagę, że VAT w marcu zeszłego roku był napędzany przez napływ uchodźców z Ukrainy czy zakupy związane z pomocą dla tego kraju. Podkreśla, że w tym mamy do czynienia z załamaniem inwestycji mieszkaniowych, co także działa negatywnie na VAT. – Nie ma powodów do bicia na alarm, ale będzie trudniej, bo konsumpcja wyhamowała, a inflacja będzie spadać. Ten rok z punktu widzenia dochodów podatkowych będzie trudniejszy – podkreśla Jakub Borowski. Dochody z VAT powinny przyspieszyć w drugiej połowie roku wraz z pojawieniem się oczekiwanego ożywienia w gospodarce.

Na pewno finanse publiczne czekają w tym roku wyzwania, bo trudniejszym w realizacji od poprzednich lat dochodom będą towarzyszyć znacznie większe wydatki. W zeszłorocznym wywiadzie dla DGP członek RPP Ludwik Kotecki zwracał uwagę, że o ile 2022 r. sprawił, że budżet był beneficjentem wysokiej inflacji, o tyle już w 2023 r. pojawią się związane z nią koszty. Przykładem jest rekordowo wysoka waloryzacja emerytur w ZUS, której koszt sięgnął 34 mld zł. Do tego dochodzą planowane inne wydatki, jak wzrost zakupów zbrojeniowych na doposażenie armii, który łącznie może przekroczyć 140 mld zł, czy utrzymanie wzrostu ścieżki wydatków na zdrowie. Do tego dochodzi znak zapytania dotyczący wydatków związanych z rokiem wyborczym. – W poprzednich latach wyniki były dużo lepsze od prognoz rządu, teraz widzimy parę strukturalnych czynników, które spowodują, że minister finansów będzie miała pod wiatr – podkreśla główny ekonomista PKO BP Piotr Bujak. Oprócz rosnących wydatków zbrojeniowych wymienia tu także koszty osłon przed kryzysem energetycznym, które przejdą w koszty transformacji energetycznej. Wyzwaniem z punktu widzenia budżetu będzie to, że przy niższym wzroście PKB oraz malejącej inflacji nominalne PKB, które napędza dochody budżetowe, będzie rosło wolniej niż w ostatnich latach. ©℗

Wykonanie budżetu po marcu w porównaniu do 2022 r. / Dziennik Gazeta Prawna - wydanie cyfrowe