Przedstawiciele sektora bankowego, Komisji Nadzoru Finansowego i administratora wskaźnika odrzucają zarzuty dotyczące sposobu wyliczania podstawy oprocentowania hipotek.

– Nie widzimy żadnych ułomności w funkcjonowaniu wskaźnika WIBOR – zadeklarował podczas wczorajszego webinarium dla dziennikarzy Michał Kruszka z Urzędu Komisji Nadzoru Finansowego. Odpowiedział w ten sposób na zarzuty dotyczące wskaźnika, który jest podstawą do obliczania oprocentowania większości kredytów w krajowych bankach, w tym kredytów hipotecznych.

– Kwestionowanie WIBOR-u wpisuje się w próbę uwalniania się od zobowiązań, podobnie jak w kredytach frankowych, tylko tym razem dużo bardziej ryzykowną – ocenił Tadeusz Białek, wiceprezes Związku Banków Polskich. – Nie ma żadnego stanowiska jakiegokolwiek organu, które podważałoby sposób kalkulowania WIBOR-u – dodał.

Zastrzeżenia co do sposobu obliczania wskaźnika WIBOR są wskazywane przez część prawników jako podstawa do zaskarżenia umów kredytów złotowych. Przedstawiciel ZBP mówił jednak, że pozwów w tej sprawie jest mniej, niż spodziewały się same banki. – Na ten moment to są głównie reklamacje – zaznaczył. Przywołał też niedawny, nieprawomocny wyrok, w którym sąd stwierdził, że nie ma podstaw do kwestionowania ani umowy kredytu, ani sposobu obliczania oprocentowania.

Zastrzeżenia do WIBOR-u opierają się na tym, że unijne rozporządzenie BMR dotyczące wskaźników referencyjnych wymaga, by miały one charakter transakcyjny. Transakcji będących podstawą do obliczania polskiej stawki jest zaś niewiele. Opiera się ona w głównej mierze na kwotowaniach zgłaszanych przez banki. Administratorem WIBOR-u jest GPW Benchmark, spółka córka Giełdy Papierów Wartościowych. Pod koniec 2020 r. otrzymała licencję od KNF. Rozporządzenie obowiązuje od 2018 r.

– I od tego czasu trwają prace nad reformą wskaźników referencyjnych – zaznaczyła Aleksandra Bluj, wiceprezes GPW Benchmark.

Co z ewentualnymi zastrzeżeniami do kalkulacji WIBOR-u sprzed 2018 r.? Według dyrektora Kruszki odnoszenie dzisiejszych wymogów dotyczących wskaźników do sytuacji sprzed wejścia w życie rozporządzenia BMR to „podstawowy błąd logiczny, prawny, aksjologiczny”.

Inne zastrzeżenie wobec WIBOR-u mówi, że nie jest to wskaźnik oddający faktyczny koszt finansowania banku, które jest wykorzystywane do udzielenia kredytu klientowi. – Wskaźnik mierzy realia rynku finansowego zgodnie z klarowną i niepodważalną definicją przedstawioną przez administratora. Jest niewykonalne, abyśmy konstruowali wskaźnik kosztu finansowania banku. Banki mają wiele źródeł finansowania – podkreślał Kruszka.

Obecnie trwają prace nad zastąpieniem wskaźnika WIBOR przez WIRON. Nowa stopa jest miarą oprocentowania transakcji zawieranych przez instytucje finansowe między sobą, ale z uwzględnieniem depozytów składanych w bankach przez przedsiębiorstwa na okres jednego dnia. Na tej podstawie są również wyliczane wskaźniki na dłuższe terminy.

Zapowiadając tranzycję, premier Mateusz Morawiecki deklarował w kwietniu ub.r., że doprowadzi ona do obniżenia oprocentowania kredytów. – Przestrzegam przed traktowaniem reformy jako instrumentu pomocowego. Mamy Fundusz Wsparcia Kredytobiorców. Obowiązują wakacje kredytowe. Tranzycja nie odbywa się dlatego, że z poprzednim wskaźnikiem coś było nie tak, nie odbywa się też po to, żeby kredytobiorcy mieli zagwarantowane tańsze kredyty – deklarował wiceprezes Białek.

Przypomniał, że kredyty z WIRON-em mają się pojawić w ofercie pierwszych banków na przełomie II i III kw. 2023 r. ©℗

Spłacamy kredyty i wracamy do oszczędzania

W lutym roczne tempo wzrostu depozytów w sektorze bankowym wzrosło do 9,1 proc. Jeszcze w grudniu ub.r. było to 5,5 proc. – wynika z opublikowanych we wtorek danych Narodowego Banku Polskiego. O 6,4 proc. wyższa niż rok wcześniej była wartość depozytów zgromadzonych przez gospodarstwa domowe. Wynosiła ponad 1,1 bln zł. W przypadku przedsiębiorstw był to wzrost o 17,2 proc., do 474,5 mld zł.

Przez cały czas przybywa depozytów terminowych. Lokaty na okres do dwóch lat rosną w tempie przekraczającym 100 proc. w skali roku. Ubywa środków na rachunkach bieżących – spadek w ujęciu rocznym wynosi ok. 10 proc. To skutek inflacji. Klienci banków szukają sposobów na ograniczenie spadku realnej wartości oszczędności. Dotyczy to również gotówki w obiegu. Jej wartość systematycznie spada od kwietnia ub.r. W końcu lutego wynosiła 348,2 mld zł. W skali roku to zjazd o 1,7 proc., pierwszy od 2010 r.

Towarzyszące inflacji wysokie stopy procentowe skłaniają do ograniczania zadłużenia. Kredyty dla gospodarstw domowych były w lutym o 4,9 proc. niższe niż rok wcześniej. To największy spadek w historii – dane NBP są dostępne od końca 1997 r. ©℗

ŁW