Przecena rządowych papierów to problem dla wielu państw ponoszących duże wydatki na zwalczanie skutków kryzysu energetycznego.

Po wyhamowaniu na początku roku trendu spadkowego na europejskim rynku obligacji w lutym ceny znów spadają. Rentowność (porusza się w odwrotnym kierunku niż ceny) 10-letnich obligacji Niemiec, które są największym emitentem na kontynencie, ponownie znalazła się powyżej 2,5 proc., wyrównując osiągnięty na przełomie roku najwyższy poziom od dekady. W tym roku Niemcy zamierzają sprzedać obligacje za ok. 540 mld euro, najwięcej w historii.
- Rentowność obligacji w dłuższym terminie podąża za inflacją. Inne czynniki - takie jak np. podaż obligacji - wpływają na rynek w nieco krótszej perspektywie. Zgodnie z jedną z zasad ekonomii wzrost podaży danego dobra z reguły powoduje spadek jego ceny. Tak może się wydarzyć i tym razem, choć sytuacja na rynku obligacji jest nieco bardziej skomplikowana - mówi Mikołaj Raczyński, dyrektor ds. inwestycji platformy inwestycyjnej Portu.
Już w dwóch poprzednich latach potrzeby finansowe Niemiec były wyższe niż zwykle ze względu na pandemię, która niekorzystnie wpłynęła na sytuację finansów publicznych. W 2020 r., poprzednim rekordowym pod względem emisji obligacji, Niemcy sprzedały papiery za 483 mld euro. Niewiele mniejszą wartość - 449 mld euro - miał kapitał pozyskany w zeszłym roku. Obecnie potrzeby pożyczkowe budżetu rosną ze względu na pakiety pomocowe skierowane przede wszystkim do gospodarstw domowych, mające zrekompensować gwałtowny wzrost cen, przede wszystkim paliw i energii, po rosyjskiej agresji na Ukrainę. Niemcy na ten cel zamierzają wydać 265 mld euro, najwięcej w Europie.
Tą samą ścieżką podążają pozostałe rządy. Po ok. 100 mld euro na pomoc gospodarkom zamierzają wydać Wielka Brytania, Francja i Włochy. To się przekłada na z reguły wyższe niż w zeszłym roku deficyty budżetowe i zwiększone zapotrzebowanie na finansowanie. Francja, po tym jak w 2022 r. sprzedała obligacje za 260 mld euro, w tym roku zamierza uplasować na rynku dług za 270 mld euro. Jeszcze więcej - 310-320 mld euro - zamierzają wyemitować Włochy. Zdolność władz w Rzymie do przyciągania kapitału inwestorów budzi wątpliwości, ponieważ już na koniec 2022 r. zadłużenie państwa stanowiło ok. 145 proc. PKB. Pod tym względem w gorszej sytuacji w strefie euro jest jedynie Grecja. Rentowność 10-letnich włoskich obligacji wynosi ok. 4,5 proc., co oznacza bliskość najwyższego poziomu od dekady.
Wzrost rentowności na rynku wtórnym powoduje, że zamierzając sprzedać nowe obligacje inwestorom, państwa muszą oferować coraz korzystniejsze warunki.
Sytuacja na rynku obligacji w 2023 r. jest odmienna niż w poprzednich latach ze względu na zmianę frontu przez Europejski Bank Centralny i inne czołowe banki narodowe. W poprzednich latach kupowały one z rynku obligacje skarbowe, ułatwiając rządom finansowanie potrzeb pożyczkowych. Teraz prowadzą odwrotne operacje i ograniczają udział obligacji w bilansach.
- Inwestorzy prywatni stopniowo wracają na rynek obligacji skarbowych. W ostatnich latach część z nich ograniczała zakupy tego rodzaju papierów, bo ich rentowność była ujemna. - Obligacje kupował głównie Europejski Bank Centralny - mówi Raczyński.
Ekspert dodaje, że mimo zwiększonej podaży papierów dłużnych państwa wysoko rozwinięte nie powinny mieć problemów z ich sprzedażą. Otwarta pozostaje natomiast kwestia ceny, co znów wybija na pierwszy plan sprawę inflacji. W poprzedniej dekadzie, w której inflacja była ogólnie bardzo niska, na niskim poziomie utrzymywały się także rentowności obligacji. Jeszcze pod koniec 2021 r. Niemcy pożyczały na 10 lat z rentownością ok. minus 0,5 proc. Oznaczało to, że kupując tego rodzaju obligację, inwestor godził się, że przetrzymując ją do terminu zapadalności, będzie tracił 0,5 proc. rocznie. Pożyczanie najbardziej wiarygodnym emitentom było przywilejem, za który inwestorzy płacili. Teraz sytuacja się zmieniła.
- By sprecyzować, rentowność obligacji jest zależna od przyszłej inflacji. A w tym względzie oceny inwestorów potrafią bardzo się różnić. Część uważa, że szczyt inflacji mamy już za sobą i wrócimy do czasów, kiedy ceny rosły w tempie ok. 2 proc. rocznie w strefie euro. Oni oceniają, że rentowność obligacji już nie wzrośnie. Ale niektórzy twierdzą, że powrotu do przeszłości nie będzie i inflacja pozostanie na podwyższonym poziomie 3-4 proc., np. ze względu na inną niż w przeszłości sytuację na rynku pracy. Mamy wciąż niskie bezrobocie mimo stagnacji w strefie euro i utrzymującą się presję na wzrost płac - ocenia Raczyński. Jeśli prawdziwy jest ten scenariusz, to rentowności obligacji strefy euro w dalszym ciągu mogą rosnąć, pociągając za sobą krajowe papiery.
Po bezprecedensowych dwóch latach spadków cen rentowność 10-letnich obligacji polskiego rządu pod koniec 2022 r. sięgnęła 9 proc. Obecnie znajduje się na poziomie 6,6 proc.
Rentowność 10-letnich obligacji (proc.) / Dziennik Gazeta Prawna - wydanie cyfrowe