Na rynek kredytowy jeszcze nie wraca dobra koniunktura. Ale w tym roku wyniki powinny być lepsze niż w ubiegłym.
Na rynek kredytowy jeszcze nie wraca dobra koniunktura. Ale w tym roku wyniki powinny być lepsze niż w ubiegłym.
Trwa odwrót firm od kredytu inwestycyjnego – wynika z nowej ankiety przeprowadzonej przez Narodowy Bank Polski wśród przewodniczących komitetów kredytowych w bankach komercyjnych. IV kw. 2022 r. był trzecim z rzędu, w którym przedsiębiorstwa znacząco ograniczyły popyt na długoterminowe finansowanie. Tak długiej serii w trwających od prawie dwóch dekad badaniach NBP jeszcze nie było. Spadek popytu na kredyt inwestycyjny jest widoczny zwłaszcza w segmencie dużych firm. O takiej sytuacji mówią banki posiadające ponad 80-proc. udział w rynku. Finansiści spodziewają się przy tym, że negatywna tendencja utrzyma się również na początku 2023 r.
„Taki obraz nie napawa wielkim optymizmem, jeśli chodzi o inwestycje, choć trzeba pamiętać, że w Polsce dużą rolę odgrywają środki własne” – skomentowali na Twitterze ekonomiści mBanku.
W poprzednich kwartałach zmniejszaniu się popytu towarzyszyło również ograniczenie dostępności kredytu przez banki. Na początku tego roku kredytodawcy deklarują, że w odniesieniu do dużych przedsiębiorstw zaostrzanie polityki jest już właściwie zakończone. Teraz trudniej o pożyczkę może być małym i średnim firmom.
– Następne kwartały to będzie trudny czas dla drobnych przedsiębiorców – mówił podczas wczorajszej prezentacji nowej strategii Alior Banku wiceprezes Szymon Kamiński. I dodał: – W segmencie mikro nie planujemy zwiększenia skali działania.
Na rynku detalicznym bankowcy w ostatnim czasie ograniczali dostęp głównie do kredytów konsumpcyjnych. Zapowiedzi na I kw. 2023 r. są podobne: ponad połowa banków deklaruje zaostrzenie kryteriów, czyli zmniejszenie dostępności pożyczek. W odniesieniu do hipotek minimalną przewagę mają banki zapowiadające złagodzenie polityki. Wcześniej przez półtora roku przeważały deklaracje ograniczania dostępności kredytów na mieszkania. Zdaniem analityków może to oznaczać punkt zwrotny na rynku mieszkaniowym.
Wśród przyczyn zaostrzania polityki bankowcy na pierwszym miejscu – zarówno w odniesieniu do klientów biznesowych, jak i indywidualnych – wymieniają obawy związane z sytuacją gospodarki. W odniesieniu do kredytów firmowych znaczenie ma również ryzyko branży, stan jakość portfela banku czy możliwości kapitałowe. W przypadku hipotek perspektywy gospodarcze to jedyny istotny powód zaostrzenia polityki. Tu równocześnie w stronę łagodzenia działa spadek popytu na te kredyty oraz przewidywania co do rozwoju sytuacji na rynku mieszkaniowym.
Opublikowane wczoraj wyniki ankiety wśród osób odpowiedzialnych za politykę kredytową nie zapowiadają poprawy sytuacji na tym rynku. Bankowcy są jednak zdania, że tegoroczne wyniki powinny być lepsze niż te z 2022 r., gdy wartość kredytów ogółem dla sektora niefinansowego zwiększyła się o zaledwie 1,4 proc., a w przypadku klientów indywidualnych był pierwszy w historii spadek – o 3,9 proc.
– Można założyć, że w tym roku wzrost kredytów będzie szybszy niż w 2022 r. Ogólne tendencje zapewne będą utrzymane: będziemy mieć słabość na rynku hipotecznym, stabilną sprzedaż kredytu gotówkowego, a po stronie firm utrzymanie dynamiki w kredytach bieżących. Znaczenie będzie mieć głównie to, że w 2023 r. będzie mniej przedterminowych spłat kredytów. To zjawisko w ub.r. miało miejsce w skali, która raczej się już nie powtórzy – oceniał kilka dni temu Maciej Reluga, członek zarządu Santander Bank Polska. Według niego tempo wzrostu kredytów w sektorze w tym roku będzie można określić jako „małe kilka procent”. ©℗
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama