Wskaźnik Przyszłej Inflacji (WPI), prognozujący z kilkumiesięcznym wyprzedzeniem kierunek zmian cen, obniżył się o 1,4 punktu w styczniu 2023 w stosunku do notowań sprzed miesiąca, co oznacza szósty z rzędu spadek jego wartości – przekazało w środę Biuro Inwestycji i Cykli Ekonomicznych (BIEC).

Wskaźnik Przyszłej Inflacji (WPI), prognozujący z kilkumiesięcznym wyprzedzeniem kierunek zmian cen towarów i usług konsumpcyjnych, obniżył się o 1,4 punktu w styczniu 2023 r. w stosunku do notowań sprzed miesiąca, co oznacza szósty z rzędu spadek jego wartości – przekazało w środę Biuro Inwestycji i Cykli Ekonomicznych (BIEC). Zaznaczono, że ostatnie wartości WPI wyniosły 96,9 w listopadzie 2022 i 95,5 w grudniu.

Jak podało BIEC, składową najsilniej działającą w kierunku spadku WPI w styczniu 2023 r. były oczekiwania inflacyjne konsumentów. Wskazano, że w grudniowych badaniach wskaźnik oczekiwań inflacyjnych konsumentów spadł w stosunku do listopada o 6,5 punktu. Dodano jednak, że analiza rozkładu odpowiedzi wskazuje, że konsumenci w większości spodziewają się utrwalenia inflacji na jej dotychczasowym poziomie, a w mniejszym stopniu spodziewają się faktycznego spadku cen.

"Zaledwie 22 proc. ankietowanych spodziewa się, że ceny w najbliższej przyszłości będą rosły wolniej niż dotychczas. Ponad 62 proc. ankietowanych uważa, że wzrost cen w najbliższej przyszłości będzie szybszy od dotychczasowego lub taki sam jak w ostatnich miesiącach" – przekazało BIEC. Podkreślono, że tylko 1 proc. ankietowanych spodziewa się spadku cen, natomiast w sumie blisko 85 proc. spodziewa się wzrostu cen w najbliższej przyszłości. Zwrócono uwagę, że jest to poprawa w stosunku do marca 2022 r., kiedy 90 proc. respondentów oczekiwało wzrostu cen, ale dalej to poziom wyższy od średniej unijnej, która wynosi ok. 76 proc. ankietowanych.

BIEC przekazało, że przewaga firm planujących podnoszenie cen nad firmami planującymi ich obniżki wynosi 27 proc. Jest to spadek w stosunku do wiosny ubiegłego roku, kiedy przewaga ta wyniosła 40 proc. i odnotowano najwyższą skłonność do podnoszenia cen – stwierdzono.

Jak wskazano, powołując się na dane GUS, tendencja ta dominuje w większości badanych branż z wyjątkiem tych, które charakteryzują się wysoką energochłonnością, jak np. produkcja maszyn i urządzeń, produkcja z surowców niemetalicznych czy przemysł chemiczny. Do podnoszenia cen przedsiębiorcy – w opinii BIEC – zmuszeni są najprawdopodobniej rosnącymi kosztami energii, gazu oraz wzrostem płacy minimalnej, która nasila żądania płacowe pracowników o wyższych, często specjalistycznych kwalifikacjach.

Zwrócono uwagę, że wskaźnik cen surowców publikowany przez IMF nieznacznie wzrósł w grudniu ubiegłego roku w stosunku do listopada i października. Przyczynił się do tego niewielki wzrost cen niektórych metali kolorowych – stwierdzono. "Ceny surowców energetycznych i żywnościowych pozostały na niezmienionym poziomie, zdecydowanie potaniały nawozy sztuczne" – wskazało BIEC.

W opinii Biura spadek cen ropy naftowej i niewielkie umocnienie złotego w stosunku do dolara nie mają większego znaczenia dla detalicznej ceny benzyny w warunkach monopolistycznej pozycji PKN Orlen. (PAP)

ra/ mmu/