Przyszłoroczny budżet ma otrzymać 2,2 mld zł z tytułu dywidend od spółek kontrolowanych przez Skarb Państwa. Z tej kwoty 70 proc. ma trafić bezpośrednio do budżetu państwa, a 30 proc. do Funduszu Inwestycji Kapitałowych, który ma kupować akcje spółek na rzecz Skarbu Państwa.

Planowane przychody to wyjątkowo nieduża kwota, zarówno jeśli wziąć pod uwagę historyczne odniesienia, jak i bieżące zyski państwowych spółek. W rekordowych latach 2009 i 2021 przedsiębiorstwa kontrolowane przez Skarb Państwa wpłaciły do budżetu 8,2–8,3 mld zł. W pierwszym przypadku pula zysków do podziału, w przypadku spółek notowanych na warszawskiej giełdzie, wynosiła ok. 20 mld zł, w drugim ok. 30 mld zł. Tyle wynosiły łączne zyski kontrolowanych przez państwo spółek.
Obecnie są dużo wyższe – na koniec września, licząc za cztery ostatnie kwartały (od IV kw. 2021 r. do III kw. 2022 r.), wynik netto wyniósł 56 mld zł. Biorąc pod uwagę, że w obliczeniach nie została uwzględniona firma PGNiG, jedna z najbardziej zyskownych firm giełdowych w ostatnich latach, można ostrożnie założyć, że na koniec roku kwota wzrośnie do 60 mld zł. Planowane wpływy budżetowe w przyszłym roku to zatem ledwie 3,6 proc. zysków firm za rok 2022. Gdyby, tak jak w rekordowych latach, relacja ta miała wynosić 30–40 proc., to do budżetu wpłynęłoby 17–22 mld zł.
Zyski, które spółki pokazują w rachunku wyników, nie są „papierowe” – tzn. nie są pochodną operacji księgowych, ale efektem podstawowej działalności. Na rachunkach firmy zgromadziły miliardy złotych. PKN Orlen, największa i najbardziej zyskowna spółka w umownej grupie kapitałowej Skarbu Państwa, miała na kontach na koniec września 11 mld zł. Polityka dywidendowa zakłada, że spółka będzie płaciła akcjonariuszom przynajmniej 3,5 zł na akcję każdego roku. Biorąc pod uwagę liczbę akcji, na dywidendę Orlen powinien przeznaczyć niemal 4 mld zł. To w żaden sposób nie powinno przekraczać możliwości płockiego koncernu, biorąc pod uwagę, że za ostatnie cztery kwartały miał 22 mld zł zysku netto. Kwota ta znacznie wzrośnie po włączeniu do sprawozdań PGNiG, nad którym Orlen przejął kontrolę na przełomie października i listopada. Jednak kiedy przy okazji tej operacji pytaliśmy analityków giełdowych o dywidendę Orlenu, szacowali ją na 1,5–2,0 mld zł. Kwota 3,5 zł na akcję była planowana przed przejęciem kontroli nad PGNiG, a wcześniej Lotosem. Obydwie operacje Orlen przeprowadził, wydając własne akcje udziałowcom przejmowanych firm. Liczba akcji Orlenu wzrosła więc z 0,4 do 1,2 mld. Kiedy na początku przyszłego roku spółka będzie przedstawiała nową strategię, zapewne obniży również deklarowaną dywidendę na jedną akcję. Tak przynajmniej zakłada rynek. Tymczasem spółka ani nie musi tak robić, bo ma środki, żeby płacić więcej, ani nie powinna tak robić, bo przejęła kontrolę nad firmami, które dywidendę płaciły regularnie (PGNiG) lub przynajmniej w latach lepszych wyników finansowych (Lotos).
Ale nie tylko Orlen ma możliwość wypłaty wysokiej dywidendy. Najlepszy pod względem wyników finansowych rok przeżywa Jastrzębska Spółka Węglowa. JSW zarobiła za cztery ostatnie kwartały 7 mld zł i wynik ten raczej nie zmieni się w istotny sposób na koniec roku. Firma miała na koniec września ponad 5 mld zł gotówki na rachunkach, a dodatkowo ponad 5 mld zł ulokowane w funduszu, z którego może czerpać w gorszych latach. Biorąc pod uwagę politykę dywidendową firmy, która zakłada wypłatę przynajmniej 30 proc. skonsolidowanego zysku netto, do akcjonariuszy powinno trafić ok. 2 mld zł, co w przeliczeniu na jedną akcję daje ok. 17 zł. Byłaby to rekordowa wypłata dla akcjonariuszy, ale JSW na nią stać.
Także inne spółki kontrolowane przez państwo – takie jak PGE, KGHM czy PZU – stać na istotne wypłaty dla akcjonariuszy. Można jednak z góry założyć, że pozytywny scenariusz dla posiadaczy akcji, którymi są w imieniu dużej grupy Polaków OFE czy fundusze działające w ramach PPK, nie będzie miał miejsca. Bo polityka obecnego rządu wobec spółek Skarbu Państwa zakłada zatrzymywanie w nich zysku. W ten sposób pieniędzmi nie trzeba się dzielić z innymi akcjonariuszami, ale w całości pozostają one w dyspozycji menedżerów, których do poszczególnych spółek wskazali politycy. To w jednoznaczny sposób szkodzi giełdowym wycenom tych firm, reprezentujących branże (paliwa, surowce, energetyka, ubezpieczenia, banki), w których o atrakcyjności firm w dużym stopniu decydują właśnie płacone dywidendy. A spółki kontrolowane przez państwo wyceniane są z reguły o kilkadziesiąt procent poniżej swoich zagranicznych konkurentów. Według prezesa Orlenu Daniela Obajtka odpowiada za to wojna za naszą wschodnią granicą, która obniża atrakcyjność inwestycyjną krajowych spółek. Tym bardziej wypadałoby zrobić coś, żeby ją podwyższyć i zacząć płacić sensowne dywidendy. ©℗
Polityka obecnego rządu wobec spółek Skarbu Państwa zakłada zatrzymywanie w nich zysku