Wzrost cen – nie tylko w Polsce – jest najwyższy od dekad. Stopy procentowe wracają do poziomów sprzed globalnego kryzysu finansowego.
Wzrost cen – nie tylko w Polsce – jest najwyższy od dekad. Stopy procentowe wracają do poziomów sprzed globalnego kryzysu finansowego.
Za kupowane w październiku towary i usługi płaciliśmy średnio o 17,9 proc. więcej niż rok wcześniej – podał Główny Urząd Statystyczny. Oznacza to, że inflacja sięgnęła najwyższego poziomu od grudnia 1996 r. W porównaniu z wrześniem ceny zostały podniesione o 1,8 proc. Takiego wyniku w październiku nie notowaliśmy od 1995 r.
W Niemczech wskaźnik sięgnął w październiku 10,4 proc. To najwięcej, odkąd dostępne są porównywalne dane (według niektórych źródeł podobny, a nawet nieco wyższy poziom był notowany na początku lat 50., czyli kilka lat po zakończeniu II wojny światowej). W Portugalii październikowa inflacja (10,2 proc.) była najwyższa od 1992 r., a w Belgii (12,3 proc.) od 1975 r. We Włoszech (11,9 proc.) ceny nie rosły tak szybko od 38 lat, a we Francji (6,2 proc.) od 37 lat. Istniejąca od 1999 r. strefa euro jako całość nie miała nigdy takiej inflacji jak obecnie – 10,7 proc.
Polska nie jest więc jedynym krajem z najwyższą od dziesięcioleci inflacją. Ale nasz wskaźnik jest wyższy niż w krajach zachodnich. Lata 90. były u nas okresem wychodzenia z hiperinflacji, która towarzyszyła ostatnim latom komunizmu i gospodarki nakazowo-rozdzielczej.
Inflacyjne przyśpieszenie wszędzie tłumaczone jest rosyjską agresją na Ukrainę. „Od wybuchu wojny na Ukrainie w szczególności znacznie wzrosły ceny energii. Miały one istotny wpływ na poziom inflacji” – tłumaczył w poniedziałkowym komunikacie Destatis, niemiecki urząd statystyczny. Wskazał, że innym źródłem inflacji są podwyżki cen towarów wykorzystywanych do wytwarzania dóbr finalnych. To z kolei, według niemieckich statystyków, efekt przerw w łańcuchach dostaw związanych z pandemią.
Również u nas duży wpływ na poziom inflacji mają podwyżki cen żywności i dóbr związanych z energią. Nośniki energii kosztowały w październiku średnio o 41,7 proc. więcej niż rok wcześniej. „Ceny energii wzrosły w październiku o 2,0 proc., słabiej niż w poprzednich miesiącach, najpewniej dzięki normalizacji dynamiki cen opału. W ujęciu rocznym ceny energii po raz pierwszy od lutego spowolniły” – podkreślili w komentarzu ekonomiści banku PKO BP.
Paliwa do pojazdów były o 19,5 proc. droższe niż rok wcześniej. W porównaniu z wrześniem ich ceny podskoczyły o 4,1 proc. Kupujący benzynę czy olej napędowy szybko odczuli decyzję OPEC+ z początku ubiegłego miesiąca o ograniczeniu wydobycia. We wtorek kartel producentów ropy naftowej wyjaśniał, że powodem cięcia były prognozy nadwyżki paliw na rynku w IV kw.
W przypadku żywności i napojów bezalkoholowych wzrost cen w skali roku wyniósł 21,9 proc. Jedzenie nie drożało tak szybko przynajmniej od 2000 r. (od tego czasu dostępne są dane). Zdaniem analityków ten czynnik będzie pchał inflację w górę również w najbliższych miesiącach.
„Inflacja bazowa według naszych szacunków kontynuowała swój zwyżkowy trend, rosnąc w październiku do ok. 11,2 proc. w skali roku. Zauważamy rozlewanie się inflacji na szeroki wachlarz towarów i usług ze względu na przekładanie wysokich cen energii przez producentów i sprzedawców na ceny dla konsumenta” – podkreślili ekonomiści Banku Pekao.
Szczegółowe dane na temat struktury inflacji poznamy w połowie listopada. Na razie GUS przedstawił jedynie wstępne szacunki (w poprzednich miesiącach zdarzało się, że były one weryfikowane w górę). Na przyszły tydzień zapowiedziane jest zaś kolejne posiedzenie Rady Polityki Pieniężnej. Analitycy jeszcze przed danymi inflacyjnymi, które okazały się zbieżne z głównym nurtem prognoz, przewidywali w większości, że RPP zdecyduje się w listopadzie na kolejną podwyżkę stóp. W scenariuszach rysowanych przez analityków najczęściej jest mowa o podwyżce stóp o 0,25 pkt proc. Oznaczałoby to wzrost głównej stopy Narodowego Banku Polskiego do 7 proc. Tak wysoko nie była od 20 lat.
Na zaostrzanie polityki pieniężnej decydują się również banki centralne w innych krajach. W ubiegłym tygodniu Europejski Bank Centralny podniósł stopy o 0,75 pkt proc. Główna stopa w Eurolandzie znalazła się na poziomie 2 proc. – najwyższym od czasów globalnego kryzysu finansowego. We wtorek w Australii główna stopa została podniesiona o 0,25 pkt proc. do 2,85 proc. Z perspektywy rynków finansowych najważniejsza będzie dzisiejsza decyzja amerykańskiej Rezerwy Federalnej. Dominuje przekonanie, że czwarty raz z rzędu dojdzie do podwyżki o 0,75 pkt proc. Oznaczałoby to, że przedział, w jakim utrzymywana jest tzw. stopa funduszy federalnych, zostanie podniesiony do 3,75–4,00 proc. Koszt pieniądza w USA nie był tak wysoki od stycznia 2008 r. ©℗
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama