Spadek cen paliw nie zrównoważył podwyżek cen innych towarów i usług. Wyższa inflacja każe oczekiwać dalszego podnoszenia stóp.

W sierpniu za kupowane towary i usługi płaciliśmy średnio o 16,1 proc. więcej niż rok wcześniej - wynika ze wstępnych szacunków Głównego Urzędu Statystycznego. W lipcu wzrost cen wynosił jeszcze 15,6 proc. Analitycy liczyli na to, że za sprawą szybko taniejących paliw inflacja może lekko wyhamować. Tak się jednak nie stało. Choć Polska nie jest wyjątkiem. Wzrost cen wyższy od oczekiwań notuje również część innych europejskich krajów, jak Niemcy czy Włochy (o czym piszemy w tekście niżej).
Według GUS paliwa do prywatnych środków transportu były w sierpniu o 8,3 proc. tańsze niż w poprzednim miesiącu. Wzrost cen na stacjach w skali roku spowolnił do 23,3 proc., z 36,8 proc. notowanych w lipcu. Za to żywność i napoje bezalkoholowe podrożały w stosunku do sierpnia ub.r. o 1 7,4 proc., gdy w lipcu roczny wzrost cen tej kategorii wynosił jeszcze 15,3 proc., a nośniki energii o 40,3 proc. (w lipcu były o 37 proc. droższe niż rok wcześniej).
„Biorąc pod uwagę prawdopodobny dalszy wzrost cen węgla i ciepła, oczekujemy, że inflacja zbliży się do 17 proc. we wrześniu-październiku. Nasze obecne prognozy wskazują, że osiągnie szczyt w pobliżu 18,5 proc., ale biorąc pod uwagę skalę niespodzianek inflacyjnych, uważamy, że poziomy powyżej 20 proc. na początku 2023 r. też są w zasięgu” - skomentowali z kolei analitycy Banku Handlowego.
Inne, niż prognozowano, zachowanie inflacji komplikuje sytuację Rady Polityki Pieniężnej. Ustalana przez nią główna stopa Narodowego Banku Polskiego wynosi 6,5 proc. Większość przedstawicieli banku centralnego sygnalizowała w ostatnim czasie, że cykl podwyżek stóp ma się ku końcowi. Najbliższe spotkanie RPP jest zaplanowane na przyszły tydzień.
- Tak dużego zaskoczenia w danych inflacyjnych jeszcze nie było. Inflacja w sierpniu, w ujęciu rocznym, nie tylko nie wyhamowała, ale wręcz szokująco przyspieszyła - skomentowała Monika Kurtek, główna ekonomistka Banku Pocztowego. Jej zdaniem same te dane na temat wzrostu cen uzasadniałyby podniesienie stóp procentowych na wrześniowym posiedzeniu Rady Polityki Pieniężnej o 0,5 pkt proc., ale ocenę może zmienić publikowany dziś PMI - wskaźnik koniunktury w przemyśle. Pokaże on zapewne, że kondycja przemysłu jest kiepska.
„Dane zwiększają prawdopodobieństwo większej podwyżki (tj. 0,50 pkt proc.), gdyż część członków Rady może nie zechcieć wysyłać sygnału zbliżającego się końca cyklu podwyżek. Niemniej powoli dobiega on końca, a łączna skala zacieśniania polityki pieniężnej będzie zależeć od napływu danych makroekonomicznych oraz informacji dotyczących m.in. regulacji cen i kryzysu energetycznego. My podtrzymujemy naszą prognozę, że docelowy poziom stopy referencyjnej NBP sięgnie co najmniej 7 proc.” - stwierdzili w komentarzu ekonomiści Banku Millennium.
Według Grzegorza Maliszewskiego, głównego ekonomisty Millennium, kontrakty FRA (swego rodzaju zakłady o wysokość stóp procentowych w przyszłości) wyceniają, że po zakończeniu podwyżek stóp - za 6-9 miesięcy - podstawowa stopa banku centralnego może wynosić 7,5 proc., a nawet nieco więcej. W reakcji na inflacyjne zaskoczenie podniosła się nieco również rentowność obligacji. Dochodowość 10-letnich papierów polskiego rządu wynosiła w środę po południu nieco ponad 6,15 proc.
Sprzymierzeńcem RPP w obniżaniu inflacji będzie hamowanie wzrostu gospodarczego. GUS podał wczoraj szczegółowe dane na temat PKB w II kw. Okazało się jednak, że gorszy wynik niż w poprzednich trzech miesiącach nie miał charakteru „antyinflacyjnego”. Tak byłoby, gdybyśmy mieli do czynienia ze spowolnieniem konsumpcji. Popyt konsumpcyjny był jednak o 6,4 proc. wyższy niż rok wcześniej (w I kw. rósł w tempie 6,6 proc.).
Ten efekt powinien zadziałać jesienią. „Oczekujemy, że w III kw. dynamika konsumpcji znacząco się obniży, do czego przyczynią się pogłębienie spadku realnych wynagrodzeń, dalsze pogorszenie nastrojów konsumenckich, spowolnienie wzrostu kredytów konsumpcyjnych oraz mniejsze wydatki konsumpcyjne związane z napływem uchodźców” - ocenili analitycy Credit Agricole Bank Polska.
Wzrost PKB w porównaniu z podobnym okresem ub.r. spowolnił z 8,5 proc. w I kw. do 5,5 proc. w II kw. (pierwsze szacunki mówiły o hamowaniu do 5,3 proc.). Ekonomiści podkreślali, że stało się tak w dużej mierze za sprawą zapasów. Zaskoczeniem okazał się wynik inwestycji - najlepszy od I kw. 2020 r., czyli okresu tuż sprzed pandemii. Były o 7,1 proc. większe niż rok wcześniej. ©℗
Inflacja i WIBOR 3M / Dziennik Gazeta Prawna - wydanie cyfrowe