Wojna w Ukrainie na razie nie zaszkodziła przemysłowi. Widać za to, że nakręca się spirala cenowo-płacowa.

W danych, jakie opublikował przed weekendem Główny Urząd Statystyczny, nie widać oznak większego spowolnienia w gospodarce. Analitycy zwracają jednak uwagę na możliwe negatywne konsekwencje rozgrzania rynku pracy.
W sektorze przedsiębiorstw, czyli w firmach niefinansowych zatrudniających co najmniej 10 osób, średnia płaca brutto w kwietniu wynosiła 6626,95 zł. Była o 14,1 proc. wyższa niż rok wcześniej. Tempo wzrostu jest już wyższe niż w którymkolwiek miesiącu boomu gospodarczego po wejściu Polski do Unii Europejskiej, zakończonego wybuchem globalnego kryzysu finansowego.
„Narastająco w okresie czterech miesięcy 2022 r. przeciętne miesięczne wynagrodzenia brutto w sektorze przedsiębiorstw w stosunku do analogicznego okresu w 2021 r. wzrosły we wszystkich sekcjach od 6,3 proc. w sekcji «Pozostała działalność usługowa» do 18,8 proc. w sekcji «Zakwaterowanie i gastronomia», co dało ogółem wzrost w sektorze przedsiębiorstw o 12,4 proc.” - podał GUS.
- Spirala płacowo-cenowa jest wyraźnie rozkręcona. Naszym zdaniem stabilizujące oddziaływanie napływu uchodźców na rynek pracy jest niepewne i jeśli się zrealizuje, będzie widoczne dopiero co najmniej za kilka kwartałów - skomentował Grzegorz Maliszewski, główny ekonomista Banku Millennium.
Napędzające się wzajemnie wzrosty płac i cen spędzają sen z oczu ekonomistów, bo oznacza to, że trudno będzie o szybkie ograniczenie inflacji.
Statystyki wskazują, że firmy chcą zatrudniać. W ubiegłym miesiącu w sektorze przedsiębiorstw przybyło 12 tys. etatów. To najlepszy kwietniowy wynik od 2007 r. W poprzednich trzech latach ten miesiąc przynosił spadki zatrudnienia.
Wojna w Ukrainie w połączeniu z podwyżkami stóp procentowych sprawiła, że analitycy zaczęli mówić o możliwości pojawienia się w Polsce recesji. Produkcja sprzedana siódmy miesiąc z rzędu rosła w tempie przekraczającym 10 proc. w skali roku (to dane w ujęciu realnym, czyli z poprawką na wzrosty cen; te w porównaniu z kwietniem ub.r. zwiększyły się o ponad 23 proc.). Dane okazały się jednak słabsze od wyśrubowanych prognoz ekonomistów. Część z nich zwracała uwagę, że kwietniowy wynik wyrównany sezonowo był minimalnie słabszy od marcowego. Według specjalistów z ING Banku Śląskiego „może być to sygnałem pierwszych negatywnych konsekwencji wojny w Ukrainie i raportowanego spadku zamówień”.
Jak podał GUS, w porównaniu z kwietniem ub.r. wzrost produkcji miał miejsce w 30 z 34 działów przemysłu. Najmocniejszy był w branżach związanych z wydobyciem surowców i energetyką. Wśród branż „spadkowych” znalazła się produkcja urządzeń elektrycznych oraz elektroniki. Tam mogą się odbijać problemy z globalnymi łańcuchami dostaw.
Czekając na sygnały spowolnienia / Dziennik Gazeta Prawna - wydanie cyfrowe
Kwietniowe wyniki sektora budowlanego zostaną opublikowane dopiero dziś. Ta branża oraz restauracje i hotele czują się najbardziej zagrożone z powodu wojny w Ukrainie. W obu przypadkach około jednej trzeciej firm mówi, że wojna ma poważne lub zagrażające stabilności firm konsekwencje dla prowadzonej działalności. Tak wynika z majowego badania koniunktury przeprowadzonego przez urząd statystyczny.
Najpoważniejszy problem to wzrost kosztów. Mówią o tym menedżerowie 85 proc. firm budowlanych i 75 proc. z branży obejmującej zakwaterowanie i gastronomię. Ponad połowa firm budowlanych skarży się jeszcze na zakłócenia w łańcuchach dostaw, bo nasi wschodni sąsiedzi byli dużymi dostawcami np. stali czy drewna. Z kolei w restauracjach i hotelach 37 proc. przedsiębiorstw odczuło spadek sprzedaży.
Badanie GUS nie wskazuje, by odchodzenie pracowników z Ukrainy było dużym kłopotem dla większości branż. W gastronomii prawie połowa ankietowanych firm mówiła o „nieznacznym odpływie”, ale jeszcze więcej o tym, że ich zatrudnienie wzrosło. Większy odsetek przedsiębiorstw raportujących odpływ niż napływ pracowników z Ukrainy dotyczył jedynie budownictwa (27 proc. sygnalizujących odpływ wobec 22 proc. raportujących napływ) oraz transportu i logistyki (33 proc. wobec 25 proc.).
„Majowe wskaźniki koniunktury dla wszystkich sektorów utrzymywały się poniżej długookresowej średniej” - zwrócili uwagę analitycy Santander Banku Polska. ©℗
Dziennik Gazeta Prawna