Organizacje pozarządowe obawiają się braku przejrzystości dotacji po zmianie prawa. – Tu nie ma drugiego dna, chodzi o uproszczenie procedury – odpowiada jeden z jej autorów.

Premier dostał szerokie kompetencje przy zlecaniu organizacjom pozarządowym realizacji zadań publicznych – to skutek wejścia w życie ustawy o ochronie dziedzictwa narodowego, która przy okazji zmieniła jeden z kluczowych dla NGO zapisów w ustawie o działalności pożytku publicznego i wolontariacie.
Chodzi o art. 11b. Porównajmy, na czym polega zmiana. W starym brzmieniu przepis mówił, że prezes Rady Ministrów, jeżeli jest to niezbędne ze względu na ochronę życia lub zdrowia ludzkiego albo ze względu na ważny interes społeczny lub ważny interes publiczny, może zlecać organizacjom pozarządowym realizację zadań publicznych z pominięciem otwartego konkursu ofert. W nowym: premier może zlecać organizacjom pozarządowym oraz podmiotom realizację zadań publicznych z pominięciem otwartego konkursu ofert, w szczególności ze względu na ważny interes społeczny lub publiczny.
Zdaniem organizacji pozarządowych ważne jest nie tylko to, co z zapisu wypadło, ale i co się w nim znalazło. – Jednym z powodów pojawienia się przed laty ustawy było wprowadzenie zasady otwartego konkursu. Tak, by zminimalizować wątpliwości, czy środki dystrybuowane są uczciwie, z zachowaniem komisji konkursowej, oceną ekspertów. Od tej generalnej zasady odstępstwem był art. 11b, akcentujący, że chodzi o ochronę życia i zdrowia ludzkiego. Teraz tego nie ma. Owszem, pozostał „ważny interes społeczny”, ale dołożono słowa „w szczególności”, a to można odczytywać, że wystąpienie przesłanki „ważnego interesu” nie jest obowiązkowe – mówi Rafał Kowalski z Ogólnopolskiej Federacji Organizacji Pozarządowych.
Przypomina, że jeszcze na etapie prac sejmowych poprawka w tej sprawie została oceniona przez sejmowych legislatorów jako „wykraczająca poza zakres przedłożenia”. Innymi słowy, co wspólnego ma ochrona dziedzictwa narodowego z wolontariatem? – Co więcej zmiana była procedowana bez jakichkolwiek konsultacji społecznych, bez zapytania środowiska o ocenę – dodaje Rafał Kowalski.
Poprawkę na etapie prac sejmowych wnieśli posłowie PiS, w tym Paweł Lisiecki. Polityk przekonuje, że chodzi o znaczne ułatwienie „skomplikowanej procedury”, z którego także przyszły rząd, jakikolwiek będzie, zapewne nie wycofa się. – Ogłoszenie o przyznaniu środków nadal będzie musiało być jawne i widoczne, znika jedynie tryb konkursowy. Zawsze będą podejrzenia, ale tu nie ma drugiego dna – mówi. Pytamy, w jakich sytuacjach konieczne było uproszczenie procedury i w jakich, dla przykładu, przepis może znaleźć zastosowanie. – Pracowaliśmy nad nim jeszcze przed wybuchem wojny, ale może się przydać właśnie teraz – odpowiada poseł Lisiecki.
Szymon Osowski z Sieci Obywatelskiej Watchdog Polska uważa, że tego rodzaju zmiany w prawie skutkują nieprzejrzystością przyznawania środków. Bo nie ma tu słowa o tym, jakimi kryteriami ma kierować się premier, przyznając wsparcie, i o jakie kwoty chodzi. – To wygląda, jakby szef rządu chciał mieć do dyspozycji wolne pieniądze na dotacje. Rodzi się więc pytanie, jaka ma być w tym układzie nowa rola Narodowego Instytutu Wolności, którego zadaniem było wspieranie NGO. I jak to ma wyglądać: jedni mają stawać do konkursów NIW, a inni iść do premiera? – pyta Osowski.
W NGO słyszymy także, że premier w oparciu o przepis w starym brzmieniu uruchomił niedawno wielomilionową kwotę i przyznał pieniądze bez konkursu organizacjom pozarządowym zaangażowanym w pomoc uchodźcom z Ukrainy. Skoro więc nie ma oczywistego powodu zmiany przepisów nasi rozmówcy twierdzą, że kluczowe będzie teraz obserwowanie, jak nowe rozwiązanie zostanie wykorzystane i kto w kolejnych miesiącach stanie się jego beneficjentem.
Rafał Kowalski z OFOP dodaje, że to niejedyna w ostatnim czasie próba zmiany ustawy o wolontariacie. Na etapie prac rządowych, z inicjatywy ministra spraw zagranicznych, jest kolejna. Zakłada, że szef MSZ może zlecić Fundacji Pomoc Polakom na Wschodzie z pominięciem otwartego konkursu ofert, m.in. realizację szerokich działań o charakterze polonijnym. – Bez względu na to, kto zasiada w tej fundacji, jakie są jej kompetencje i powiązania, wpisywanie do ustawy tylko jednego podmiotu wydaje się nie na miejscu – zaznacza. ©℗