Mój zarobek jest ustalony ustawą i wynosi ok. 25 proc. zarobków prezesów największych banków - mówił w środę podczas posiedzenia sejmowej komisji finansów prezes banku centralnego Adam Glapiński. Podkreślił też, że nigdy nie był zamieszany w żadne afery.
Środowe posiedzenie sejmowej Komisji Finansów Publicznych jest poświęcone zaopiniowaniu wniosku prezydenta Andrzeja Dudy o powołanie Adama Glapińskiego na drugą kadencję prezesa Narodowego Banku Polskiego (NBP).
Podczas posiedzenia prezes NBP odniósł się do pytań posłów o swoje zarobki. "Mój zarobek jest ustalony ustawą, którą Państwo uchwalili w '19 roku. Ta ustawa mówi (...) że wielkość środków na wynagrodzenia ustalane jest corocznie w planie finansowym NBP z uwzględnieniem poziomu płac w sektorze bankowym" - powiedział. Dodał, że jego wynagrodzenie to ok. 25 proc. zarobków prezesów w dziewięciu największych bankach polskich.
Jak mówił, jego zarobek jest publikowany co roku, a NBP jest jedynym bankiem centralnym, który publikuje zarobki. Glapiński przyznał, że w zeszłym roku zarobił ponad milion złotych, co określił jako "ogromną sumę".
"Nie jest prawdą, że poza tym wynagrodzeniem otrzymałem jakieś nagrody czy premie w wysokości 600 mln. To jest kłamstwo" - zaznaczył.
Glapiński podkreślił także, iż nie był zamieszany w żadne afery. "W żadne afery nie byłem nigdy zamieszany, nie byłem nigdy przesłuchiwany w charakterze podejrzanego ani w żaden innych sposób" - mówił. Dodał, że jest "pod lupą" od kilkudziesięciu lat, a od kilkunastu jest poddawany "ochronie i kontroli służb", składa też co roku oświadczenie majątkowe i wypełnia ankietę bezpieczeństwa. (PAP)
autorka: Małgorzata Werner-Woś
mww/ pad/