Spadki cen akcji miały miejsce, gdy rynek nie wiedział, jaki będzie ruch Rosji. We wtorek przecena się zatrzymała.

Interwencja Rosji na wschodzie Ukrainy doprowadziła do spadków cen akcji na dużej części światowych giełd. We wtorek początkowo najmocniej ucierpiała giełda w Moskwie. Tamtejszy główny indeks RTS stracił na wartości niemal 5 proc. Gwałtowna przecena nastąpiła po otwarciu rynku, w kolejnych godzinach ceny akcji rosły i z nawiązką odrobiły poranne straty – RTS zyskał 1,6 proc.
W poniedziałek indeks rosyjskiej giełdy stracił ponad 13 proc. Był to największy jednodniowy spadek od października 2008 r.
Główny wskaźnik giełdy ukraińskiej we wtorek minimalnie tracił, a w poniedziałek był na najwyższym poziomie w tym roku.
We wtorek spadki miały również miejsce na innych rynkach. W miarę upływu dnia inwestorzy nieco się uspokajali. Najmocniej traciły indeksy giełd azjatyckich, gdzie transakcje zawierano tuż po wieczornym poniedziałkowym wystąpieniu Władimira Putina i pod wpływem pierwszych reakcji dyplomatycznych na działania Rosjan. Główny wskaźnik giełdy w Hongkongu spadł o niemal 2,7 proc., a w Tokio – o 1,7 proc.
W Europie na niektórych rynkach odnotowano wzrosty. Tak było m.in. w Warszawie, gdzie główny indeks WIG-20 zyskał 1,5 proc. (indeks spółek ukraińskich poszedł w dół o prawie 1,3 proc.).
Amerykańskie giełdy w pierwszy dzień tygodnia były nieczynne. We wtorek handel rozpoczął się od spadków rzędu 0,5–0,8 proc. Dla giełd europejskich to był pozytywny sygnał, bo oznaczał, że poniedziałkowa przecena w oczekiwaniu na ruch Rosji w sprawie Ukrainy była przesadna. Pod koniec dnia skala przeceny była większa. Indeks S&P500 tracił 1,4 proc.
Notowania rosyjskiej waluty na krótko przekroczyły we wtorek 80 rubli za dolara. Od początku roku rubel stracił do „zielonego” niemal 6 proc. Pieniądz ukraiński w ostatnich dniach tracił na wartości, ale kurs nie przekroczył 29 hrywien za dolara.
W Polsce dolar kosztował we wtorek nieznacznie ponad 4 zł, a euro ponad 4,54 zł.
Napięcie na Wschodzie powoduje zwyżki cen surowców energetycznych, których dużym dostawcą jest Rosja. Notowania ropy naftowej we wtorek poszły w górę o ponad 2 proc. Cena europejskiego gatunku Brent przekraczała nawet 98 dol. za baryłkę. Amerykański gatunek West Texas Intermediate kosztował ponad 94 dol., najwięcej od 2014 r.
Nie brak ocen, że w najbliższym czasie notowania „czarnego złota” przekroczą 100 dol. za baryłkę. OPEC, kartel producentów ropy, podtrzymywał dotychczas stanowisko, że nie ma potrzeby podniesienia wydobycia, które zwiększyłoby podaż i mogłoby obniżyć ceny. Szanse na tańszą ropę dawałoby zawarcie porozumienia nuklearnego z Iranem, którego ropa mogłaby dzięki temu trafić na międzynarodowy rynek (czytaj też A15).
O ponad 8 proc. wzrosły we wtorek europejskie hurtowe ceny gazu ziemnego. Znalazły się na poziomie 80 euro za megawatogodzinę. Efektem ukraińsko-rosyjskiego kryzysu była decyzja rządu Niemiec o zatrzymaniu certyfikacji gazociągu Nord Stream 2, którym Rosja ma dostarczać błękitne paliwo do Europy Zachodniej. Pomimo ostatniego wzrostu ceny gaz nadal kosztuje o ponad połowę mniej niż w trakcie rekordowego skoku notowań w drugiej połowie grudnia ub.r. Ceny gazu w hurcie podniosły się również w Stanach Zjednoczonych, choć w mniejszym stopniu niż na Starym Kontynencie.
Zwiększenie niepewności na rynkach skutkuje na ogół wzrostem popytu na obligacje skarbowe największych gospodarek, co sprzyja obniżce ich rentowności. Jednak dochodowość długu rządu Niemiec wzrosła, w przypadku papierów 10-letnich osiągając 0,24 proc. Powód: rosnące szanse na podwyżki stóp procentowych ze strony Europejskiego Banku Centralnego. ©℗
Indeks rosyjskiej giełdy zanotował największy od 2008 r. spadek