Przebieg rozmów władz Iranu z przedstawicielami państw zachodnich daje nadzieję na reaktywowanie porozumienia nuklearnego.

Gdyby udało się przywrócić międzynarodową kontrolę nad prowadzonymi przez Teheran pracami dotyczącymi rozwoju broni jądrowej, świat mógłby się otworzyć na dostawy irańskiej ropy. Te oczekiwania sprawiły, że po nieprzerwanych od tygodnia podwyżkach, które wywindowały ceny na globalnych rynkach do najwyższego od ośmiu lat poziomu 93 dol., wczoraj notowania surowca spadły o prawie 2 dol. na baryłce.
Umowa nuklearna między USA i Iranem zawarta za rządów Baracka Obamy została zerwana przez Donalda Trumpa. Teraz strony zdają się zbliżać do kompromisu – w ubiegłym tygodniu w geście dobrej woli amerykański sekretarz stanu Antony Blinken podpisał dokumenty znoszące część cywilnych sankcji na Teheran.
Porozumienie miałoby duże znaczenie dla rynku ropy, ponieważ zerwanie umowy poskutkowało wstrzymaniem zakupu irańskiego surowca przez większość odbiorców. Wzrost podaży mógłby ustabilizować sytuację na giełdach. – Analizy wskazują, że po zniesieniu amerykańskich sankcji na rynek trafi dodatkowo od 700 tys. do 1 mln baryłek dziennie – mówi Rafał Zywert, analityk rynków paliwowych w BM Reflex. Jak tłumaczy, to tylko ok. 1 proc. globalnego zapotrzebowania, więc trudno spodziewać się przełomu, ale na pewno porozumienie mogłoby chwilowo zmniejszyć napięcie i ograniczyć tempo wzrostu notowań. – Trudno przesądzić, czy do niego dojdzie, ale biorąc pod uwagę aktualną sytuację geopolityczną i fundamentalną na rynku ropy naftowej, stronie amerykańskiej może zależeć na dogadaniu się bardziej niż wcześniej – wyjaśnia Rafał Zywert.
Droga ropa to jedna z bolączek amerykańskiej gospodarki. Ceny na tamtejszych stacjach osiągnęły najwyższy od 2014 r. poziom ok. 3,44 dol. za galon (3,79 litra). To o około dolara więcej niż rok temu. Dotychczasowe próby zbicia cen przez Joego Bidena polegające na uwolnieniu federalnych rezerw kończyły się niepowodzeniem. Cena zamiast spadać, wzrastała, bo rynek był rozczarowany poziomem interwencji, odpowiadającym zaledwie kilkudniowemu zapotrzebowaniu na surowiec.
Globalna sytuacja również może skłaniać Stany Zjednoczone do ustępstw. Potencjalna eskalacja konfliktu na granicy ukraińsko-rosyjskiej mogłaby doprowadzić do sankcji na Moskwę. – Rosja to jeden z największych producentów ropy na świecie, eksportuje ok. 4,3 mln baryłek dziennie. Ewentualne sankcje mogłyby wywołać dalszy wzrost cen – dodaje Rafał Zywert.
Blokada dostaw z Iranu jest korzystna dla Chin, które są jednym z głównych importerów surowca z tego kraju. Nieoficjalnie sprowadzały w ubiegłym roku prawie pół miliona baryłek dziennie, co stanowiło ok. 6 proc. całego ich importu. Formalnie surowiec pochodził z innych państw Bliskiego Wschodu, ale w styczniu Pekin manifestacyjnie poinformował oficjalnie o zakupach w Iranie.
Spadek cen to możliwe pogorszenie wyników koncernów paliwowych dotychczas korzystających na wysokich notowaniach. Kolejny z globalnych gigantów – BP poinformował wczoraj o imponującym zysku za 2021 r. 12,8 mld dol. było najlepszym rezultatem od ośmiu lat.