Rząd rozważa zmianę wysokości VAT na różne produkty, aby chronić w ten sposób Polaków przed rosnącymi cenami.

Pakiet rozwiązań łagodzących skutki rosnących cen zwłaszcza energii i opału, ma być zaprezentowany w najbliższych dniach.
– Planowaliśmy to zrobić w zeszłym tygodniu, ale doszło do przesilenia na granicy i chwilowo zmieniły się priorytety – przyznaje osoba z otoczenia premiera. Kolejny powód przesunięcia prezentacji tzw. tarczy antyinflacyjnej, wymusiły analizy, jak planowane instrumenty wpłyną na dynamikę cen i czy jej nie podbiją.
– Dlatego tarcza nie może być zbyt kosztowna, by nie wywołać impulsu inflacyjnego – dodaje rozmówca DGP.
Sam pakiet działań osłonowych nie będzie zamkniętym katalogiem, dzięki czemu rozwiązania w nim zawarte będzie można modyfikować w zależności od potrzeb.
– Niektóre, np. wszystkie dotykające kwestii podatkowych, będą mieć charakter czasowy, one nie będą wprowadzone na stałe – podkreśla nasz informator. Zastrzega też, że celem tarczy jest złagodzenie skutków wzrostu cen dla rodzin słabiej zarabiających. Zgodnie z zapowiedziami premiera Mateusza Morawieckiego przynajmniej część instrumentów osłonowych ma być wdrożona jeszcze przed świętami Bożego Narodzenia.
Od początku jednym z problemów przy szykowaniu tzw. tarczy antyinflacyjnej jest to, jak na propozycje korekt podatkowych zareaguje Komisja Europejska.
– Nie chcemy być posądzeni o niedozwoloną pomoc publiczną zaburzającą konkurencję na rynku europejskim. W przypadku VAT na poziomie unijnym nie ma tak naprawdę zbyt dużego pola manewru. Pytanie także, czy jest możliwe zawieszenie jego poboru – zwraca uwagę osoba z rządu.
Jak dodaje, jedna z poważnie rozważanych koncepcji zakłada obłożenie niższą stawką podatku od towarów i usług niektórych kategorii produktów.
– Poprzez zmianę rozporządzenia MF możemy np. przenieść jakiś towar ze stawki 8 proc. do 5 proc. Premier ma teraz decydować, o których produktach mowa – mówi informator DGP. Pytanie, na ile i czy możliwe jest obniżenie VAT w przypadku energii elektrycznej czy gazu. To również będzie wymagało umiejętnych negocjacji z Brukselą.
– Komisja Europejska nie zabije nas za to, że gaz tankują osoby prywatne, ale za to, że tankują go firmy. Poza tym musimy brać poprawkę na to, że jeśli to się uda, to wzrośnie zużycie gazu, a wraz z nim ceny – podkreśla nasz rozmówca. Niektórzy w rządzie suflują jeszcze pomysły, by czasowo zawiesić pobór VAT w kategoriach dóbr już obłożonych obniżoną, 5-proc. stawką.
– Ale to byłaby dość karkołomna konstrukcja – przyznaje jeden z naszych rozmówców z obozu władzy.
Wcześniej premier Mateusz Morawiecki zadeklarował, że tzw. tarcza antyinflacyjna będzie przewidywać m.in. obniżkę akcyzy na nośniki energii. Jego zdaniem to właśnie one są współodpowiedzialne za gwałtowne wzrosty cen, a dowodem na to jest fakt, że w „ogromnej większości krajów Europy” inflacja jest najwyższa od 20 czy 30 lat.
Potencjalny impuls inflacyjny, jaki może wywołać tarcza, to kolejny aspekt, który rządzący biorą pod uwagę. Zwracają na to uwagę także ekonomiści.
– Takie obniżki będą miały efekt jednorazowy, a problem inflacji nie wynika z kwestii podatkowych, ale z czynników podażowych i popytowych, więc obniżenie podatków może spowodować, że popyt na niektóre towary nawet wzrośnie – zauważa były główny ekonomista resortu finansów Ludwik Kotecki. Można się nawet zdarzyć, że z powodu tempa wzrostu cen ludzie nie odczują za bardzo ewentualnych obniżek podatków. Natomiast później, gdy stawki będą miały wrócić do poprzedniej wysokości, może to znów inflację podbić.
– Zapewne największy sens mają działania osłonowe dla grup, dla których podwyżki cen energii czy opału są najbardziej dotkliwe – uważa Kotecki.
Takie zmiany także są szykowane. To ma być druga część pakietu i to wprowadzona na stałe. Jak już pisaliśmy w DGP, istotnym elementem tarczy antyinflacyjnej ma być tzw. bon energetyczny, który ma amortyzować wzrastające koszty ciepła, prądu, gazu i paliwa.
– Nie będziemy tego wiązać z rachunkami, Polacy będą w ramach własnych decyzji zastanawiali się, na co przeznaczyć te środki. Chcemy zamortyzować te koszty, które teraz rosną, ale nie chcemy wiązać Polakom rąk. To będzie kwota zależna od wielkości gospodarstwa domowego, wypłacana co miesiąc – tłumaczył na antenie Radia Plus wiceminister finansów Piotr Patkowski. Ustawę w tej sprawie przygotował resort klimatu, jeszcze w czasie, gdy kierował nim Michał Kurtyka. Wyjściowe propozycje ministerstwa zakładały m.in., że będzie to nie tyle bon, ile rozszerzona wersja już istniejących dodatków energetycznych dla odbiorców wrażliwych. Dodatki w nowej wersji miałyby pokrywać nie 30 proc., a do 50 proc. wysokości szacowanego rachunku za energię. Inaczej też miałyby być ustawione kategorie poszczególnych odbiorców uprawnionych do otrzymania wsparcia. W rządzie słychać, że propozycja po modyfikacjach stanie się elementem szykowanej tarczy i będzie ogłaszana właśnie jako „bon energetyczny”.