Produkcja w poprzednim miesiącu nie była hamowana przez globalne problemy podażowe. Ucierpiała głównie branża motoryzacyjna.

Wrześniowy wzrost produkcji przemysłowej o 8,8 proc. rok do roku był wynikiem lepszym niż przewidywali ekonomiści. Okazało się, że polskim producentom szczególnie mocno nie doskwierały jeszcze kłopoty ze światowymi łańcuchami dostaw. Dane roczne są mocno zaburzane przez efekty bazy statystycznej i duży wpływ na nie ma liczba dni roboczych. Ale jeśli popatrzeć na dynamiki miesięczne, po wyłączeniu czynników sezonowych i kalendarzowych, to jeszcze lepiej widać siłę krajowego przemysłu.
- We wrześniu produkcja wzrosła o 0,9 proc. miesiąc do miesiąca, co było najlepszym wynikiem od marca tego roku. Zagregowanej produkcji w Polsce może pomagać jej mocno zróżnicowana struktura, zwłaszcza na tle sąsiadów w regionie - zwraca uwagę Dawid Pachucki, ekonomista ING Banku Śląskiego.
Analitycy zwracają uwagę, że wyniki są imponujące, bo w ostatnich miesiącach przybyło negatywnych informacji. - Możemy wymienić tutaj powszechne zgłaszanie braków komponentów, półproduktów i surowców jako bariery działalności, a także kłopoty przemysłu samochodowego na całym świecie. W samym wrześniu produkcja aut i części do nich spadła o 17,3 proc. r/r, co jest wynikiem i tak niezłym na tle Europy Zachodniej, gdyby nie ten spadek, dynamika produkcji sprzedanej przemysłu ogółem byłaby przynajmniej o 1,3 pkt proc. wyższa - podkreśla Piotr Bartkiewicz, ekspert z Banku Pekao.
Polski przemysł nie jest jednak aż tak jednorodny jak np. u naszych południowych sąsiadów. W Czechach zamykanie fabryk samochodów przez problemy z dostawami jest już faktem, a to będzie się negatywnie odbijało na dynamice wzrostu PKB tamtejszej gospodarki.
Presja na wzrost cen towarów będzie się nasilała w nadchodzących miesiącach
W Polsce produkcję w górę ciągnie m.in. wydobywanie węgla. W tej kategorii we wrześniu zanotowano wzrost o 19,6 proc. r/r, a pomagał mu globalny wzrost popytu i cen oraz to, że u nas węgiel jest wciąż głównym surowcem energetycznym. Wyniki przemysłu i jego odporność na szoki podażowe powodują, że prognozy wskazujące na to, że gospodarka urośnie o ok. 5 proc. w tym roku, nie wydają się zagrożone.
To nie znaczy jednak, że problemy z łańcuchami dostaw nie będą ciążyły przemysłowi w najbliższych tygodniach. W branży motoryzacyjnej już się zmaterializowały, ale to niejedyny sektor produkujący na eksport, który może mieć kłopoty. Analitycy banku Crédit Agricole szacują, że dynamika wzrostu produkcji w branżach eksportowych zmniejszyła się we wrześniu do 1,1 proc. z 7,8 proc. miesiąc wcześniej i była najniższa od połowy ubiegłego roku.
- To sygnalizuje, że pozostają one pod negatywnym wpływem ograniczeń podażowych. W najbliższych miesiącach ożywienie produkcji przemysłowej ograniczane będzie przez narastające bariery podażowe - uważa Jakub Olipra, ekonomista Crédit Agricole. Zwraca on uwagę, że już we wrześniowym indeksie PMI dla przetwórstwa przemysłowego była mowa o trudnościach w zdobywaniu surowców i półproduktów, co w istotny sposób ogranicza zdolności produkcyjne.
W danych od producentów widać, że coraz silniej - przy utrzymującym się popycie - problemy z podażą ujawniają się w cenach. Wskaźnik cen producentów w każdym miesiącu tego roku zaskakuje. We wrześniu inflacja przemysłowa wyniosła 10,2 proc. r/r i była najwyższa od końca 1997 r. Przedsiębiorcom udaje się przenosić koszty na ceny wyrobów końcowych. - Obecne środowisko - silny szok cenowy dotykający wszystkich graczy rynkowych sprzyja podnoszeniu cen, nawet jeśli nie we wszystkich branżach jest to możliwe w skali chroniącej marże. Co więcej, skala szoku jest na tyle duża i rozciągnięta w czasie, że dostosowanie cenowe po stronie producentów będzie trwało jeszcze przez miesiące. Sugeruje to też, że dobra konsumenckie będą w dalszym ciągu pomagać w napędzaniu bazowej części inflacji - uważa Piotr Bartkiewicz.
Presja na wzrost cen towarów będzie się zatem w nadchodzących miesiącach nasilała. W połączeniu z utrzymującą się wysoką aktywnością gospodarczą w przemyśle może być zatem argumentem dla Rady Polityki Pieniężnej, aby znów podnieść stopy procentowe. Po tym jak niespodziewanie władze monetarne zaostrzyły politykę pieniężną w październiku, a główna stopa procentowa wzrosła z 0,1 proc. do 0,5 proc., nasilają się głosy ekspertów, że przyszły miesiąc może przynieść dalsze ruchy w górę. W tym tygodniu kolejną w tym roku podwyżkę stóp przeprowadził bank centralny Węgier. Rynki oczekują, że RPP też pójdzie za ciosem. ©℗
Wzrost/spadek produkcji przemysłowej i jej głównych składowych (w proc. r/r) / Dziennik Gazeta Prawna - wydanie cyfrowe