Przyśpieszenie wzrostu cen towarów i usług konsumpcyjnych jest przejściowe? Polacy mają co do tego wątpliwości.

W Polsce oczekiwania inflacyjne konsumentów są najwyższe spośród wszystkich krajów kontynentu, dla których dostępne są porównywalne dane – wynika z badań na zlecenie Komisji Europejskiej. W sierpniu – jeszcze zanim dowiedzieliśmy się, że ceny towarów i usług konsumpcyjnych były o 5,4 proc. wyższe niż rok wcześniej, ale gdy wiedzieliśmy już, że inflacja doszła do 5 proc. – wskaźnik oczekiwań był na poziomie 53,5 pkt.
Wynik odpowiada procentowemu rozkładowi odpowiedzi uczestników comiesięcznego badania na pytanie o zachowanie cen w perspektywie najbliższych 12 miesięcy: czy będą rosły szybciej, w podobnym tempie, czy wolniej niż dotąd, a może spadną (spadek ogólnego poziomu cen to deflacja, którą mieliśmy ostatnio prawie pięć lat temu).
Nie jest to najwyższy wskaźnik w ostatnich kilkunastu miesiącach. Oczekiwania inflacyjne poszły mocno w górę na początku pandemii. Polacy rzucili się wtedy do sklepów, by robić zapasy. A równocześnie na początku minionego roku inflacja stała się gorącym tematem, bo wyraźnie przekraczała 4 proc.
Wtedy jednak nie brakowało krajów, w których oczekujących szybkiego wzrostu cen ubyło – i te prognozy się potwierdziły: obniżki cen surowców, ograniczenie popytu, a w niektórych krajach również takie decyzje, jak obniżka podatku VAT, zbiły inflację w wielu gospodarkach do bardzo niskiego poziomu. U nas obniżyła się do około 2,5 proc., czyli celu Narodowego Banku Polskiego.
Kolejną falę inflacyjnych obaw mieliśmy pod koniec ubiegłego i na początku tego roku, do czego przyczyniły się podwyżki cen administrowanych. Polska odróżniała się od innych krajów (w górę poszły też oczekiwania inflacyjne na Węgrzech). A ostatnią – na przełomie wiosny i lata, gdy inflacja znów przebiła poziom 4 proc.
Wyniki badania Komisji Europejskiej pokazują zdecydowaną przewagę osób, które spodziewają się utrzymania tempa wzrostu cen na dotychczasowym poziomie lub nawet przyśpieszenia inflacji. O tym ostatnim mówią częściej osoby uboższe niż grupy o wyższych dochodach. Mniej obawiają się tego ludzie poniżej 30. roku życia i osoby w wieku emerytalnym, bardziej – te mające 30–65 lat. Wyższej niż dotąd inflacji w najbliższych miesiącach częściej spodziewają się osoby z wykształceniem wyższym niż z podstawowym.
Ekonomiści są zdania, że w przyszłym roku inflacja powinna zelżeć – między innymi za sprawą statystycznego efektu wysokiej bazy. Wyniki badania wskazują, że Polacy na to nie liczą.
Do braku zdania w sprawie perspektyw cen najczęściej przyznają się osoby młode i gorzej wykształcone.
Z badań ufności konsumenckiej wykorzystywanych przez Komisję Europejską wynika, że Polacy są nacją najbardziej na kontynencie skłonną do dokonywania w najbliższym czasie ważnych zakupów. W połowie europejskiej stawki jesteśmy pod względem oceny sytuacji gospodarki w ostatnich 12 miesiącach. Tylko Słowacy i Grecy oceniają gorzej od nas perspektywy gospodarcze swojego kraju w horyzoncie najbliższego roku.
Oczekiwania inflacyjne poszły mocno w górę na początku pandemii