Rozmowy eksporterów surowca utknęły w martwym punkcie. Rynek na niepewność odpowiada wzrostem cen ropy naftowej.

OPEC+ wciąż nie ma wspólnego pomysłu na to, jak wyjść z globalnego deficytu ropy powstałego na skutek ożywienia gospodarczego. Rozmowy zawieszono po braku porozumienia w ubiegłym tygodniu i odwołaniu poniedziałkowej tury rokowań. Przedłużający się brak konkluzji sprawił, że ropa stała się jeszcze bardziej pożądanym towarem. Po wiadomości o tym, że grupa nie osiągnie porozumienia także na początku tego tygodnia, ceny przekroczyły na londyńskiej giełdzie poziom 77 dol. za baryłkę – najwięcej od dwóch i pół roku.
Niedobory to efekt pandemicznych cięć wydobycia. Gdy wiosną 2020 r. za sprawą zamrożenia gospodarki gwałtownie spadł popyt, producenci postanowili ratować ceny poprzez radykalne obniżenie wydobycia. Spadło ono o ok. 10 mln baryłek dziennie, czyli blisko 10 proc. produkcji. Z czasem stopniowo luzowano limity, jednak teraz pojawił się spór. Wśród członków panuje zgoda, że trzeba zwiększać podaż, aby zapobiec dalszemu windowaniu cen. Arabia Saudyjska i Rosja zaproponowały, aby od sierpnia do grudnia stopniowo zwiększać wydobycie do ok. 2 mld baryłek dziennie. Chcą jednak utrzymać trwającą docelowo do kwietnia 2022 r. umowę opisującą podział wydobycia przypadający na poszczególne kraje.
Na tę drugą część planu nie chcą się zgodzić Zjednoczone Emiraty Arabskie, które zgłaszają chęć większego wydobycia. Abu Zabi twierdzi, że obecny podział sprawia, iż 30 proc. infrastruktury leży odłogiem. Jednocześnie obecny podział jest dla ZEA znacznie mniej korzystny niż dla pozostałych członków organizacji, spośród których część nie dotrzymywała zakładanych limitów. Docelowo chciałyby zatem wydobywać o ok. 20 proc. więcej. Pomysł został odrzucony przez Rosjan i Saudyjczyków, zarzucających ZEA wystąpienie w imię wyłącznie własnych interesów wbrew całej organizacji. Rozmowy zablokowano i nie wiadomo nawet, kiedy rozpocznie się ich kolejna odsłona.
Wszystko dzieje się w czasie, w którym zapotrzebowanie na ropę będzie gwałtownie rosło. Przy utrzymaniu obecnego wydobycia już w sierpniu podaż będzie niższa niż rosnący popyt o ok. 1,5 mln baryłek dziennie, a w IV kw. niedobory mogą wzrosnąć nawet do 2,2 mln baryłek. W efekcie ceny mogą wzrosnąć powyżej 100 dol. za baryłkę, tym samym wracając do poziomów notowanych ostatnio w 2014 r. Z drugiej strony ewentualny, choć wciąż mało prawdopodobny upadek formatu OPEC+ umożliwiłby każdemu państwu swobodną produkcję i uwolnienie cen.
To największy kryzys organizacji od konfliktu cenowego między Arabią Saudyjską a Rosją z marca 2020 r., gdy Moskwa początkowo odmówiła dostosowania się do ograniczeń wydobycia w celu utrzymania wyższego kursu ropy, choć ostatecznie przystąpiła do limitów. OPEC+ to nieformalny format istniejący od 2016 r., kiedy do 13 członków Organizacji Eksporterów Ropy Naftowej (OPEC) dokooptowano 10 kolejnych państw, w tym Kazachstan, Malezję, Meksyk i Rosję.
Jeśli nie będzie zgody, ceny mogą osiągnąć 100 dol. za baryłkę