Jeśli ktoś liczył jeszcze na możliwość niewielkiego choćby odbicia na GPW, to wczorajsza sesja nie pozostawia jakichkolwiek złudzeń co do tych oczekiwań. Od początku notowań to podaż dyktowała warunki na naszym parkiecie i z każdą godziną spychała indeksy coraz niżej. W efekcie WIG20 spadł o blisko -1,9 proc. Nie lepiej wypadły pozostałe indeksy warszawskiej giełdy.

Dzisiaj inwestorom z pewnością nie pomoże podana w nocy informacja o bankructwie Argentyny czy "tarcia" na linii Europa/USA vs. Rosja po wprowadzeniu kolejnych sankcji. Wczoraj niewystarczającym wsparciem dla kupujących okazał się, wyraźnie lepszy od prognoz, wstępny odczyt amerykańskiego PKB za II kwartał (+4,0 proc. annualizowany wobec oczekiwanych +3,0 proc.).

Zapewne niewielki wpływ na GPW, przynajmniej na razie, będzie miała też środowa decyzja FED o kolejnym ograniczeniu w programie skupu aktywów – zgodnie z oczekiwaniami analityków o 10 mld dol. (do 25 mld dol. miesięcznie). Taki krok wpisuje się we wcześniejsze zapowiedzi FED o chęci jego całkowitego wygaszenia do października 2014 r. Co jednak ważniejsze, nie podano żadnych wskazówek co do terminu podniesienia stóp procentowych, które powinny pozostać na obecnym poziomie przez dłuższy czas po wygaszeniu QE3. Wcześniej na rynku spekulowano o możliwej podwyżce już w I kwartale przyszłego roku – co jest mało optymistycznym scenariuszem dla rynku akcji.

Niestety, na szybką zmianę negatywnych nastrojów nie możemy więc liczyć. Najbardziej prawdopodobny scenariusz dzisiejszych notowań to dalsze spadki. Ich skalę w przypadku indeksu WIG20 należałoby wyznaczyć na poziom 2300 punktów - czyli do najbliższego poziomu wsparcia wyznaczonego przez analizę techniczną.

Piotr Krawczyński