W trakcie dzisiejszej sesji, biorąc pod uwagę obecny kurs indeksu 'blue-chipów' można spodziewać się próby powrotu do wzrostów, jednak ponowne wyjście ponad 2500 punktów jest aktualnie mało prawdopodobne, ocenił Piotr Krawczyński z TFI PZU. Jest to efektem kilku negatywnych informacji, które w ostatnim czasie napłynęły z rynków globalnych

„Rynki finansowe nigdy nie poruszają się po linii prostej. Wykresy zmian giełdowych indeksów czy cen akcji to układ szczytów i dołków, odzwierciedlających panujące w danym momencie wśród inwestorów nastroje. Po każdym wzroście, wcześniej czy później, nadchodzi czas korekty. I tej właśnie spodziewam się na ostatnich w tym tygodniu sesjach" – powiedział ISBnews Krawczyński.

W jego ocenie, ubiegłotygodniowa decyzja ECB o poluzowaniu polityki monetarnej w strefie euro czy piątkowe dane z amerykańskiego rynku pracy stanowiły wystarczający impuls do zakupu akcji. W efekcie indeksy głównych giełd zachodniej Europy i te za oceanem ustanowiły nowe rekordy.

"Świadkami lokalnych maksimów byliśmy też na warszawskim parkiecie. Nic zatem dziwnego, że w tej sytuacji część inwestorów zdecydowała się zrealizować dotychczasowe zyski. Powodem wyprzedaży mogą być zarówno czynniki fundamentalne jak i techniczne. Wśród tych pierwszych wystarczy wymienić choćby: obniżenie przez Bank Światowy prognoz dla globalnej gospodarki, wyprzedaż na rynkach wschodzących, przecenę akcji Airbusa czy nadal napiętą sytuację na wschodzie Ukrainy" - wyliczył analityk.

Jego zdaniem możliwe spadki sygnalizuje też analiza techniczna. W przypadku warszawskiego WIG20, po nieudanej próbie wyjścia ponad poziom 2500 punktów, podaż sprowadziła indeks do najbliższego poziomu wsparcia – czyli 2480 punktów. Kolejnym są okolice 2465 punktów.

"Przy obecnym kursie indeksu 'blue-chipów' spodziewałbym się próby powrotu do wzrostów, jednak moim zdaniem, ponowne wyjście ponad 2500 punktów jest aktualnie mało prawdopodobne" – podsumował Krawczyński.