Za sprawą zamieszania dotyczącego Rosji i RPA inwestorzy więcej uwagi zaczęli poświęcać rynkowi palladu. Aby w pełni wykorzystać możliwości tego metalu jako inwestycji, warto znać fundamenty rządzące tym rynkiem.

W minionym tygodniu cena złota utrzymywała się poniżej bariery 1300 USD za uncję. Tym samym, żółty kruszec kontynuował konsolidację, a inwestorzy zwrócili uwagę na inne metale szlachetne, które radziły sobie dużo lepiej. W ostatnich dniach strona popytowa była silna zwłaszcza na rynku palladu – najmniej popularnego wśród inwestorów metalu szlachetnego. Zwyżce cen tego metalu sprzyjała napięta sytuacja w RPA oraz zawirowania polityczne dotyczące Rosji. Jednak nie tylko te czynniki są ważne na rynku palladu.

Pallad należy do grupy tzw. platynowców – oprócz niego i platyny, do grupy tej należy kilka innych metali, którymi handluje się raczej w transakcjach bezpośrednich, nie zaś na standaryzowanym rynku (rod, osm, iryd, ruten).

Pallad to – przynajmniej na razie – metal przede wszystkim przemysłowy. Ponad połowa popytu na ten kruszec jest generowana przez branżę motoryzacyjną: pallad jest wykorzystywany w produkcji katalizatorów samochodowych do pojazdów z silnikiem benzynowym. To sprawia, że popyt na pallad generują głównie kraje Azji i USA, gdzie silniki benzynowe są bardziej popularne.

Tymczasem w często wybieranych w Europie samochodach z silnikiem diesla wykorzystuje się zamiast palladu droższą platynę. W 2004 r. na rynku pojawiły się spekulacje, że belgijska firma Umicore opracowała technologię, która pozwoli zastąpić platynę tańszym palladem także w katalizatorach samochodów z silnikiem diesla – wtedy cena metalu gwałtownie wystrzeliła w górę (po czym równie gwałtownie spadła, gdy okazało się, że są to tylko spekulacje).

Pallad używany jest także w innych branżach przemysłu, m.in. w elektronice, medycynie, stomatologii i fotografii. Kruszec ten jest wykorzystywany również w jubilerstwie – coraz popularniejsze „białe złoto” to po prostu stop złota z innym metalem, najczęściej niklem lub właśnie palladem. Największy popyt na biżuterię zawierającą pallad generują Chiny.

Tymczasem podaż palladu pochodzi praktycznie tylko z kilku miejsc na świecie. Około połowa tego metalu wydobywana jest w Rosji, a drugim największym producentem tego metalu jest Republika Południowej Afryki, odpowiadająca za niecałe 30% wydobycia globalnego. To oznacza, że Rosja i RPA łącznie kontrolują około 80% wydobycia palladu na świecie. Pozostali producenci to USA i Kanada, ze znacznie mniejszym udziałem w rynku.

Skoncentrowanie produkcji palladu sprawia, że jakiekolwiek obawy o eksport tego metalu z Rosji lub RPA może szybko wywindować cenę palladu. Z taką polityczną presją na wzrost notowań mamy do czynienia właśnie teraz. Najbardziej spektakularnym przykładem tej zależności jest jednak sytuacja na rynku palladu w latach 2000-2001, kiedy to obawy o eksport palladu z Rosji wywołały silny wzrost cen tego metalu – pallad wtedy przez chwilę był nawet droższy od platyny.

Od kilku lat pallad staje się coraz popularniejszy jako inwestycja. Wciąż rynek tego kruszcu jest najmniej płynny spośród wszystkich metali szlachetnych, jednak pojawia się coraz więcej instrumentów finansowych opartych o ceny palladu. Inwestorzy indywidualni mogą zainwestować np. w kontrakty CFD na pallad, fundusze ETF oparte o pallad czy też pośrednio w spółki wydobywające pallad, notowane na globalnych giełdach (Stillwater Mining Co., North American Palladium). Można oczywiście kupować także pallad w formie fizycznej, w postaci sztabek lub monet.

Dorota Sierakowska