Czwartkowe silne spadki na amerykańskim parkiecie prawdopodobnie popsują nastroje na nieco dłużej. W każdym razie dziś trudno spodziewać się ich radykalnej poprawy. Choć handel zakończył się w okolicach poziomów znanych wcześniej europejskim inwestorom, nie należy raczej oczekiwać odreagowania w Europie. Spadek WIG20 poniżej 2400 punktów może jednak skłonić nasze byki do próby powalczenia o powrót nad ten psychologiczny poziom.

Sięgające 1 proc. spadki nowojorskich indeksów wydają się być nieco przesadzone, jeśli przyjąć, że stanowiły one reakcję na opublikowane wczoraj dane. Zniżkujące nieznacznie indeksy rynku nieruchomości i Fed z Filadelfii nie są aż tak bardzo istotnymi wskaźnikami, by wstrząsnąć rynkiem. Ze spadkiem produkcji przemysłowej sprawa jest już nieco poważniejsza, ale również w jej przypadku reakcje rzadko były tak dynamiczne. Ponadto wymowa tych gorszych informacji mogła być z łatwością zrównoważona dzięki bardzo dynamicznej zwyżce indeksu NY Empire State oraz spadek liczby wniosków o zasiłek dla bezrobotnych do poziomu najniższego od siedmiu lat.

W rzeczywistości wygląda na to inwestorzy potraktowali tę mieszankę danych jako pretekst do realizacji zysków. Zaskakuje jednak jej dynamika, a obawy wzbudza fakt, że trwa ona drugą sesję z rzędu i rozpoczęła się dzień po ustanowieniu przez S&P500 nowego rekordu. Jednocześnie indeksowi nie udało się utrzymać powyżej psychologicznego poziomu 1900 punktów. Powróciły więc obawy przed większą korektą i przeniosły się na niemal wszystkie rynki świata, co widzieliśmy wczoraj na naszym kontynencie, a dziś obserwujemy w Azji, gdzie dominują spadki. Na godzinę przed końcem handlu Nikkei zniżkował o prawie 2 proc., mimo wczorajszych dobrych danych o wzroście gospodarczym i dzisiejszych o lepszej niż oczekiwano dynamice produkcji przemysłowej.

Niepokój budzi łatwość, z jaką pod wpływem spadków za oceanem, nasi inwestorzy zmienili wczoraj zdanie w kwestii wycen większości dużych spółek i przystąpili do ich wyprzedaży, mimo że kilka godzin wcześniej kursy większości z nich szły w górę. Przekraczające 2 proc. spadki notowań ośmiu przedstawicieli blue chips to poważne ostrzeżenie przed kontynuacją spadków w odpowiedzi na niekorzystne impulsy z otoczenia. Tym bardziej poważne, że miały miejsce przy wysokich obrotach. Jeśli byki poważnie myślą o poprawieniu swej pozycji, muszą dziś wykazać się sporą siłą i odwagą. Kolejny spadek pogorszyłby obraz rynku i spowodował, że część graczy zaczęłaby obawiać się ruchu WIG20 w kierunku 2350 punktów. Testem nastrojów naszych inwestorów będzie dzisiejsze zachowanie się wskaźników małych i średnich spółek, które od kilku dni starały się przełamać falę coraz groźniej wyglądającej spadkowej korekty.

Poranne notowania kontraktów terminowych na amerykańskie i europejskie indeksy dają neutralne wskazania, co w obecnej sytuacji wróży w najlepszym przypadku stabilizację na ustalonym dzień wcześniej poziomie. Wczesnym popołudniem pojawią się dane o liczbie rozpoczętych za oceanem budów domów i liczbie wydanych pozwoleń na budowę, a nieco później informacja o indeksie nastrojów konsumentów. Rozczarowanie w każdym z tych przypadków może oznaczać dalsze kłopoty byków.

Roman Przasnyski