Niektóre zasady internetowego funkcjonowania spółek zakładanych w systemie teleinformatycznym to chyba nieporozumienie - pisze prof. Andrzej Kidyba.
15 stycznia weszły w życie przepisy nowelizujące kodeks spółek handlowych i niektóre inne ustawy, m.in. kodeks cywilny, kodeks postępowania cywilnego czy ustawę o Krajowym Rejestrze Sądowym (Dz.U. z 2015 r. poz. 4). Istota zmian dotyczy przede wszystkim wprowadzenia możliwości utworzenia spółki jawnej, komandytowej w systemie teleinformatycznym, podobnie jak uczyniono to wcześniej w przypadku spółki z o.o. Dodatkowo nowelizacja dotyczy spółki z o.o. w zakresie możliwości podejmowania uchwał, w tym zmiany umowy w trybie elektronicznym. Pewne zmiany odnoszą się bezpośrednio także do spółki akcyjnej. Pośrednio zmiany dotyczą również spółki partnerskiej i komandytowo-akcyjnej.
Generalnie celem jest, jak to zwykle przy uzasadnieniu zmian w prawie handlowym, cytuję: „ułatwienie podejmowania i prowadzenia działalności gospodarczej w formie spółki jawnej, komandytowej i spółki z ograniczoną odpowiedzialnością przez rozszerzenie możliwości zawiązania, zmiany i rozwiązania takich spółek przy wykorzystaniu wzorców, udostępnionych w systemie teleinformatycznym”.
Tyle z uzasadnienia projektu ustawy. Nie można jednak nie dostrzec, że tworzenie prawa i jego poprawianie służy najczęściej anonimowym przedsiębiorcom, którzy na siłę są uszczęśliwiani. Dąży do tego, aby wszystko odbywało się szybciej, jak najszybciej. Przypominam sobie piosenkę dziecięcego zespołu sprzed kilkunastu lat o tym, jak rodzice poganiają dziecko: „Szybko, szybciej, szkoda czasu...”, a dzieci odpowiadają: „A ja chciałbym przez kałużę iść godzinę, może dłużej”. Mam wrażenie, że rodzice, którym się spieszy i wszystko lepiej wiedzą, to nasz legislator (czyli kto?), a przedsiębiorcy to dzieci z piosenki, które lepiej nie wiedzą.
Proponowane zmiany niewątpliwie zabijają pewną indywidualizację stosunków umownych na rzecz ich uniformizacji. Zawieranie umowy spółki stanowiło czynność będącą następstwem negocjacji, uzgodnień, ścierania się interesów, których efektem był kompromis w postaci zawartego kontraktu. Nie odnoszę się teraz do tych sytuacji z przeszłości, gdy umowa spółki powstawała w ten sposób, że korzystano z jakiegoś wzorca umowy, a w miejsce kropek wstawiano potrzebne dane. Chodzi mi o zindywidualizowane dla konkretnego przypadku kontakty, które byłyby podstawą robienia interesów. Chyba że przyjmiemy, iż internetowe tworzenie spółek bądź taka zmiana umów dotyczy właśnie tych wszystkich przypadków, gdy w istocie nie były one negocjowane, ale korzystano z wzorca. Z tego punktu widzenia proponowane zmiany nie czynią niczego złego, gdyż pozostają one alternatywą dla zwykłego, notarialnego – w przypadku spółki komandytowej i spółki z o.o. – sposobu zawarcia umowy spółki.
Zmiany w kodeksie spółek handlowych prowadzą do wykreowania podtypów spółek jawnych, komandytowych i z ograniczoną odpowiedzialnością. Te podtypy spółek charakteryzują się tym, że nie obowiązują w stosunku do nich niektóre przepisy kodeksu, które normalnie odnoszą się do klasycznego typu spółki. Niemniej internetowe podtypy spółek, utworzone z multiplikacji propozycji blankietowych wzorca, nigdy nie będą oddawać w założeniu indywidualnego dla każdej spółki charakteru umowy.
Wracając do treści samej nowelizacji, warto nad kilkoma problemami się zatrzymać. Pierwszy to ten, że co do zasady wejście na internetową ścieżkę tworzenia prowadzi do tego, że spółka taka może korzystać tylko z internetowych ścieżek: zmiany umowy, podejmowania uchwał czy rozwiązania spółki. Możliwe jest natomiast odejście od ścieżki internetowej, np. gdy umowa spółki jest zmieniana w sposób klasyczny. Wówczas nie można skorzystać z wzorca uchwały zmieniającej.
Po drugie, nie ułatwi życia osobie, która ma zamiar utworzyć spółkę internetową, pojęcie „bezpiecznego podpisu elektronicznego weryfikowanego przy pomocy ważnego kwalifikowanego certyfikatu” oraz „podpisu potwierdzonego profilem zaufanym ePUAP”. Mam wątpliwości, czy ci wszyscy, którzy będą chcieli, aby było szybciej i jeszcze szybciej, korzystają z bezpiecznego podpisu elektronicznego.
Należy dostrzec kolejne novum, mianowicie kodeks spółek handlowych po zmianie kreuje nowe formy czynności prawnych, nieznane dotychczas kodeksowi cywilnemu: oświadczenie woli opatrzone bezpiecznym podpisem albo opatrzone podpisem potwierdzonym profilem zaufanym ePUAP.
Następny problem, jaki dostrzegam przy proponowanych zmianach kodeksu, to ustalenie odpowiedniej większości potrzebnej do podjęcia uchwały przy wykorzystaniu wzorca uchwały, np. przy zmianie adresu czy zatwierdzeniu sprawozdania finansowego. Przyjęcie stosownej większości w spółce jawnej uzależnione jest od tego, czy jest to czynność z zakresu zwykłych czynności, czy przekraczająca taki zakres. Okaże się, że potrzebna większość do zmiany adresu (moim zdaniem jest to czynność z zakresu zwykłych czynności – ale inni mogą uważać inaczej i wtedy wystąpi problem) będzie odmienna niż przy zatwierdzaniu sprawozdania finansowego spółki. Ale kwestii większości ustawodawca już nie uregulował, co w praktyce może powodować problem podważania ważności uchwał.
Inna wątpliwość dotyczy prokury. Między paragrafami 3 i 4 art. 401 k.s.h. zachodzi sprzeczność, gdyż raz jest mowa o ustanowieniu prokury (uchwałą mającą charakter wewnętrzny), a potem o oświadczeniu woli (wywołującym skutek zewnętrzny). W samym kodeksie spółek handlowych nie ma w ogóle mowy o tym, czy do udzielenia prokury potrzebna jest zgoda potencjalnego prokurenta. Ale tu odpowiedź znajdujemy w zmienionej ustawie o KRS, która takiej zgody wymaga. Tak więc udzielenie prokury w spółkach internetowych będzie dwustronną czynnością prawną, inaczej niż przy klasycznych spółkach.
Duże wątpliwości wywołuje u mnie możliwość tworzenia spółki komandytowej z wykorzystaniem wzorca. Zawarcie umowy spółki, jak również jej zmiana w systemie teleinformatycznym moim zdaniem jest w praktyce ryzykowne. Istota spółki komandytowej wiąże się przede wszystkim z regułami odpowiedzialności komandytariusza. A te zależą od sumy komandytowej, wnoszonych do spółki wkładów, wycofywanych wkładów, podwyższenia czy obniżenia sumy komandytowej.
Aby nie komplikować, pomijam tu szczególne zasady odpowiedzialności komandytariusza. Wydaje się, że zastosowanie wzorca może być dopuszczalne w przypadku prostych form spółek, tj. spółki jawnej. Spółka komandytowa jest na tyle skomplikowana, że uchwycenie momentów zmian elementów wpływających na odpowiedzialność niesie ryzyko ucieczki od odpowiedzialności komandytariusza. Na marginesie uważam, że jednoczesne uregulowanie kwestii umowy spółki komandytowej przy wykorzystaniu wzorca z jednoczesnym odesłaniem do odpowiedniego stosowania przepisów o spółce jawnej tworzonej przy użyciu wzorca jest błędem legislacyjnym.
Nadmienić należy, że we wszystkich typach spółek zniesiono obowiązek zgłoszenia do sądu złożonych wobec sądu albo poświadczonych notarialnie wzorów podpisów (również w spółce akcyjnej, której internetowe tworzenie nie dotyczy).
Zobaczymy, na ile nowe propozycje się sprawdzą. Ponieważ na zgłoszenie takich spółek internetowych do rejestru jest jedynie 7 dni, to choćby z tego powodu musi ona powstać szybciej niż spółka tworzona w sposób klasyczny. I to jest plus nowych rozwiązań. Ale już internetowe funkcjonowanie takich spółek poprzez zmiany umowy, podejmowanie uchwał przez organy (to pierwszy krok do tego, aby zarząd nie spotykał się w ogóle, tylko podejmował uchwały przy pomocy wzorca czy obradował za pomocą środków bezpośredniego porozumiewania na odległość), to chyba nieporozumienie. Podobnie kwestia rozwiązania spółki za pomocą wzorca budzi poważne wątpliwości.
Czas i statystyki pokażą, czy podnoszone przeze mnie zagrożenia się sprawdzą.