Gminy przejmą od starostw nadzór nad spółkami wodnymi. Będą też odpowiadać za utrzymanie urządzeń melioracyjnych. Zyskają na daninach za zmniejszoną retencję.
Tak wynika z projektu ustawy o inwestycjach w zakresie przeciwdziałania skutkom suszy, przygotowanego przez Ministerstwo Gospodarki Morskiej i Żeglugi Śródlądowej. Nowe przepisy mają sprawić, że szybciej i efektywniej będziemy gromadzić wodę. Jedną z głównych propozycji jest przyśpieszenie (jak szacują autorzy projektu o ok. 180 dni) procesu inwestycji, które mają zapobiegać suszy. Chodzi zarówno o duże przedsięwzięcia planowane przez Państwowe Gospodarstwo Wodne Wody Polskie (budowa stopnia wodnego Niepołomice na Wiśle, stopni Lubiąż i Ścinawa na Odrze czy stopnia wodnego Pisz na Pisie), jak i mniejsze: odbudowę i budowę jazów i zastawek na rzekach. Specustawa obejmuje także indywidualne działania rolników, czyli kopanie stawów, w których można gromadzić deszcz i wodę z systemów melioracyjnych, oraz zakładanie ogrodów deszczowych.
Przedsięwzięcia w ramach specustawy mają realizować m.in. gminy, powiaty i województwa.

Szybkie inwestycje

Novum będzie wydawana przez wojewodę decyzja o pozwoleniu na realizację przedsięwzięcia, która ‒ co do zasady ‒ ma całościowo regulować jego przebieg. W dodatku uzyskanie przez inwestora pozwolenia będzie jednoznaczne z przyznaniem prawa do dysponowania gruntem. Przykładowo specustawa pozwoli bez przeszkód wykonać badania geotechniczne i inwentaryzacyjne na prywatnym terenie. Obecnie uzyskanie takiej zgody trwa do 30 dni.
Ograniczenia praw własności obywateli mają być rekompensowane odszkodowaniem (resort zapowiada rozpoczęcie procedury „uregulowania stanu prawnego gruntów pod inwestycję wraz z szacowaniem i wypłatą należnych odszkodowań”). Uproszczone zostaną także procedury związane z uzyskaniem decyzji środowiskowych, a postępowania administracyjne ‒ przyśpieszone (skrócony zostanie czas na wydanie poszczególnych rozstrzygnięć). W przypadku inwestycji zapobiegających suszy ograniczone ma być stosowanie przepisów o planowaniu i zagospodarowaniu przestrzennym.
DGP
Doktor Sebastian Szklarek, ekspert ds. gospodarki wodnej, adiunkt w Europejskim Regionalnym Centrum Ekohydrologii PAN, autor bloga Świat Wody, podkreśla, że idea przyspieszenia procedur administracyjnych jest dobra.
‒ Będzie można łatwiej i szybciej tworzyć małą rozproszoną retencję – mówi. Zaznacza jednak, że na pewno nie powinno się przyspieszać procedur związanych z oceną oddziaływania na środowisko oraz innymi badaniami i analizami (aby ograniczyć negatywny wpływ na środowisko).
Z kolei dr Marcin Włodarski z kancelarii Leśnodorski, Ślusarek i Wspólnicy wskazuje na możliwe negatywne skutki projektu w formie specustawy. Pozbawia on samorządy, organizacje społeczne i inne strony postępowania możliwości kontroli i wpływu na planowane inwestycje. Te ostatnie – jak zaznacza – nie są obojętne zarówno dla społeczności lokalnych, jak i dla środowiska naturalnego, bo powodują m.in. zmianę poziomu wód gruntowych. ‒ Doświadczenie pokazuje, że inwestycje realizowane w trybie specustaw są pośpiesznie akceptowane przez wojewodów, uzyskują rygor natychmiastowej wykonalności. A potem, gdy inwestycja jest już realizowana, zezwolenie na realizację inwestycji jest co najwyżej lekko modyfikowane przez ministra, bo nie może on uchylić decyzji wojewody w całości – dodaje Marcin Włodarski.
Eksperci podkreślają, że kluczowa jest późniejsza realizacja przepisów. ‒ To finansowanie zadecyduje, które z zapisów specustawy będą realizowane w rzeczywistości, a które pozostaną tylko na papierze – mówi Sebastian Szklarek.
Doktor Włodarski dodaje, że zamiast specustawy wystarczyłby program przeciwdziałania suszy i zapewnione finansowanie jego realizacji na kolejne lata – dodaje.

Nadzór gminy

Przyśpieszenie przygotowania inwestycji, która ma zapobiegać suszy, to tylko jedno z proponowanych w projekcie specustawy rozwiązań. Ważne zmiany dotyczą gmin, które będą odpowiadać za utrzymanie urządzeń melioracji wodnych. Mają przy tym współpracować ze spółkami wodnymi.
Projekt przewiduje wprowadzenie opłat przeznaczonych na utrzymanie tych urządzeń, które będą podlegały egzekucji administracyjnej. Przebudowy wymagają zwłaszcza konstrukcje zaprojektowane w drugiej połowie ubiegłego wieku, gdy głównym problemem był nadmiar wody (nie są one przystosowane do jej zatrzymywania). Obecnie objęte jest nimi 34 proc. powierzchni użytków rolnych. Jednak zaledwie połowa (grunty orne) i jedna trzecia (użytki zielone) urządzeń jest utrzymywana. 19 proc. melioracji użytków ornych i 33 proc. tych zielonych wymaga odbudowy lub modernizacji.
Zgodnie z projektem gminy przejmą też od starostw nadzór nad spółkami wodnymi. Mają także otrzymać zastrzyk pieniędzy z opłaty za zmniejszoną retencję. Chodzi o opłatę wnoszoną przez właścicieli zabetonowanych powierzchni. Obecnie samorządy nie są zachęcone do jej pobierania i egzekwowania, gdyż otrzymują jedynie 10 proc. z wniesionej kwoty, co – jak wskazują samorządowcy – często nie pozwala na pokrycie kosztów administracyjnych. Projekt podnosi udział gminy do 25 proc. z zastrzeżeniem, że co najmniej 20 proc. tego przychodu gmina przeznaczy na rozwój retencji.
W dodatku opłaty będą wyższe i obejmą więcej nieruchomości. Projekt specustawy zakłada, że będzie ona naliczana nie od 70 proc. utraty powierzchni biologicznej czynnej, ale od 50 proc. Obniżony zostanie także próg wielkości działki objętej opłatą (z 3,5 tys. mkw. do 600 mkw.). Zmiana dotknie wielkopowierzchniowych terenów handlowych, których powierzchnie zaczynają się – jak podkreślono w uzasadnieniu – od 400 mkw.
Autorzy projektu szacują, że wpływy samorządów z tego tytułu wzrosną z blisko 700 tys. zł do 45 mln zł.