Nocne dane z Chin okazały się być jednak słabe – indeks PMI liczony przez Markit/HSBC spadł w lutym do 48,3 pkt. z 49,5 pkt. (pogorszyła się większość subwskaźników, co dodatkowo pogarsza sytuację) – i na to natychmiast zareagowały rynki finansowe. Jeszcze we wczorajszym popołudniowym komentarzu zwracałem uwagę, że sentyment zaczyna się pogarszać, a dane z Chin podobnie jak miesiąc temu, mogą stać się zapalnikiem do przeceny. Rynkom nie pomógł też wczoraj FED – zgodnie z oczekiwaniami zapiski ze styczniowego posiedzenia Rezerwy Federalnej pokazały dużą determinację, co do dalszego ograniczania programu QE3.

Członkowie tego gremium byli też zgodni, co do tego, że należy odejść od ilościowych zapisów w forward guidance. Powtarza się, zatem casus, jaki mieliśmy ostatnio w przypadku Banku Anglii – ta polityka zwyczajnie się nie sprawdziła. Niemniej to też powoduje, że w przypadku poprawy danych makroekonomicznych z USA (co będzie mieć miejsce na wiosnę) zaczną wyraźnie rosnąć oczekiwania, co do terminu pierwszej podwyżki stóp procentowych (wcześniej, niż w połowie 2015 r.). A to już będzie mocny argument za umocnieniem się dolara i większą korektą na rynkach akcji.

Oliwy do ognia dolały też dzisiejsze dane ze strefy euro. Rozczarowały dane z Francji – inflacja konsumencka za styczeń okazała się niższa od prognoz, a przemysłowy PMI spadł w lutym do 48,5 pkt., a usługowy do 46,9 pkt. Słabo wypadły także Niemcy – przemysłowy PMI wyniósł 54,7 pkt. wobec 56,5 pkt. miesiąc wcześniej, ale negatywną wymowę zmniejszył wzrost usługowego PMI do 55,4 pkt. z 53,1 pkt. W efekcie pogorszyły się odczyty dla całej strefy euro – PMI dla przemysłu (53 pkt.), a dla usług 51,7 pkt. (akurat tutaj mamy wzrost, ale minimalny, bo o 0,1 pkt.). To argumenty, które ponownie otwierają dyskusję na temat potencjalnych posunięć Europejskiego Banku Centralnego podczas posiedzenia zaplanowanego na 6 marca. Chociaż w tym względzie kluczowe będą dane, które poznamy 28 lutego – to szacunkowa inflacja HICP za luty.

Już dzisiaj o godz. 14:30 poznamy dane nt. inflacji CPI za styczeń. Kluczowy będzie odczyt bazowy, który spodziewany jest na poziomie 0,2 proc. m/m i 1,6 proc. r/r. Niższy odczyt pokaże, że należy się spieszyć z pierwszymi podwyżkami stóp procentowych. O tej samej porze mamy też dane nt. cotygodniowego bezrobocia (szacunki mówią o 335 tys., ale trudne warunki pogodowe mogą to zaburzyć). Wreszcie o godz. 14:58 chyba najważniejsza dzisiaj publikacja, czyli wstępny indeks PMI dla przemysłu za luty liczony przez Markit. Szacuje się, że spadł on do 53,5 pkt. z 53,7 pkt., ale tutaj ryzyko negatywnego rozczarowania jest bardzo duże (wiadomo –zima). Wreszcie o godz. 16:00 indeks wskaźników wyprzedzających za styczeń (szacunki 0,3 proc. m/m), oraz odczyt indeksu Philly FED za luty (szacunki mówią o spadku do 9,0 pkt. z 9,4 pkt. w styczniu, ale już odczyt z Nowego Jorku pokazał, że może być gorzej).

Na wykresie EUR/USD widać, że zrealizował się zakreślony wczoraj rano scenariusz spadkowy. Dzisiaj po słabszych PMI z Niemiec ustanowiliśmy minimum na 1,3684. To zaledwie 10 pipsów powyżej ważnego wsparcia w postaci dolnego ograniczenia kanału wzrostowego na dziennym wykresie. Niewykluczone, że rejon 1,3674 zostanie dzisiaj przetestowany, ale biorąc pod uwagę popołudniowe publikacje z USA, raczej powinniśmy wrócić powyżej 1,3715 na koniec dnia i utrzymać się w obszarze 1,3715-40. Byłby to sygnał do powrotu w stronę 1,3760-70 na koniec tygodnia. W średnim terminie – scenariusz wyraźniejszych spadków na EUR/USD może rozwinąć się dopiero po uformowaniu prawego ramienia formacji RGR i przetestowania 6-letniej linii trendu w okolicach 1,3830-50 (co dobrze widać na wykresie tygodniowym).

Marek Rogalski