Wczoraj, kolejny raz już w tym tygodniu, nie udała się próba osłabienia złotego. W drugiej części dnia wyraźnie umocnił się on do głównych walut. Dziś rano obserwujemy kolejną próbę doprowadzenia do przeceny. Szanse nie są duże.

O godzinie 8:50 za dolara płacono 3,0948 zł, euro kosztowało 4,2092 zł, a szwajcarski frank 3,4310 zł. Podjęta rano próba doprowadzenia do deprecjacji polskiej waluty może się nie udać. Przede wszystkim dlatego, że popyt na nią będzie z jednej strony wspierało wybicie EUR/USD powyżej bariery 1,36 dolara (wzrost eurodolara zwykle pomaga złotemu). Ponadto będzie pomagać obserwowana na giełdach w Azji poprawa nastrojów (m.in. efekt danych z Chin), jak również utrzymujące się po poniedziałkowej publikacji indeksu PMI dla polskiego przemysłu przekonanie o postępującym ożywieniu w polskiej gospodarce.

Wczoraj złoty umocnił się do głównych walut w drugiej połowie dnia. Kurs USD/PLN, który w ciągu dnia testował już poziom 3,1265 zł, spadł na koniec dnia do 3,0941 zł. Dolar wyraźnie kieruje sie ku wrześniowemu dołkowi na 3,0609 zł. Na gruncie analizy technicznej taki powrót jest bardzo prawdopodobny.

Układ sił nie zmienił się natomiast na wykresie EUR/PLN. Kurs w dalszym ciągu konsoliduje się powyżej poziomu 4,2000-4,2050 zł. Wybicie z tej konsolidacji (wybicie dołem jest nieco bardziej prawdopodobne) wskaże kierunek dalszych zmian.

Wczoraj udało się zażegnać kryzys polityczny we Włoszech, co poprawiło sentyment na rynkach finansowych. Jednak do zażegnania kryzysu budżetowego w USA droga jest znacznie dłuższa i bardziej wyboista. Wczoraj w tej sprawie w Białym Domu spotkał się prezydent Barack Obama z liderami Kongresu. W spotkaniu wziął udział przewodniczący Izby Reprezentantów John Boehner (Republikanin), liderka mniejszości w Izbie Reprezentantów Nancy Pelosi (Demokratka), lider większości w Senacie Harry Reid (Demokrata) oraz lider senackiej mniejszości Mitch McConnell (Republikanin).

Nie wypracowano jednak kompromisu ws. government shutdown. Instytucje federalne w USA będą więc dalej zamknięte. Wydaje się, że jeszcze trochę zaczekamy na rozwiązanie tego kryzysu. Może nawet do 17 października, czyli daty granicznej dla limitu długu. To będzie też data przełomowa dla rynków finansowych. Zakładamy, że nawet jak w sprawie znacznie ważniejszego limitu długu nie będzie w Kongresie porozumienia, to prezydent USA skorzysta ze swoich uprawnień i sam zdecyduje o podwyższeniu limitu (podobno jest to możliwe). To powinno wywołać euforię na rynkach po tygodniach strachu. I to nawet wtedy, gdy temat budżetu wciąż nie będzie rozwiązany.

Wydarzeniem czwartku na rynkach finansowych będzie publikacja indeksów PMI obrazujących koniunkturę w sektorze usług m.in. we Francji, Niemczech, Wielkiej Brytanii i strefie euro. Publikacja analogicznego indeksu ISM dla sektora usługowego w USA. Jak również publikacja tygodniowych danych nt. wniosków o zasiłek dla bezrobotnych w USA. Niezmiennie inwestorzy powinni też wsłuchiwać się w wypowiedzi amerykańskich polityków, próbując ocenić na ile odległy jest kompromis ws. budżetu. Oczywiście uwaga będzie koncentrować się tylko na tych wypowiedziach, które będą wnosić cos nowego, a nie potwierdzać znane już stanowiska obu stron.

Marcin Kiepas, Admiral Markets