Podczas wczorajszej sesji na rynkach towarowych przewaga strony podażowej wyraźnie zmalała. Wprawdzie indeks CRB zanotował spadek o 0,35%, jednak wielu surowcom udało się we wtorek zakończyć dzień zwyżką.

Arabski minister uspokaja

Cena amerykańskiej ropy naftowej WTI wczoraj zakończyła sesję symbolicznym spadkiem o 0,01%, utrzymując się tuż powyżej poziomu 103 USD za baryłkę. W ciągu dnia cena surowca spadła na chwilę nawet w okolice 102,30 USD za baryłkę, jednak okolice 103 USD za baryłkę są ważną barierą dla strony podażowej – i to właśnie sytuacja techniczna na wykresie ropy WTI prawdopodobnie była wczoraj głównym czynnikiem decydującym o odbiciu notowań surowca w górę.

Tymczasem patrząc na rynek ropy naftowej od strony fundamentalnej, uzasadniona jest dalsza presja podaży na ceny tego surowca. Dzisiaj jednak widzimy delikatne odreagowanie i odbicie notowań ropy WTI w górę od poziomu 103 USD za baryłkę.

Obawy dotyczące podaży ropy naftowej powinny w coraz mniejszym stopniu zaprzątać głowy inwestorów. Oprócz lepszych perspektyw wydobycia ropy w Iraku i Libii, wczoraj po raz kolejny głos w tej sprawie zabrali przedstawiciele Arabii Saudyjskiej. Arabski minister do spraw ropy naftowej, Ali al-Naimi, przypomniał o tym, że globalna podaż ropy jest wystarczająca, aby zaspokoić obecne potrzeby światowej gospodarki. Ponadto, al-Naimi zadeklarował, że Arabia Saudyjska chętnie zwiększy swoją produkcję ropy, jeśli będzie to konieczne, ponieważ ma takie możliwości.

Arabski minister wypowiedział się w tym tonie na wczorajszym spotkaniu ministrów ds. ropy naftowej z krajów regionu Zatoki Perskiej. Na tym samym spotkaniu uspokajające wieści przedstawił także minister ds. ropy naftowej z Kuwejtu – Mustafa al-Szamali powiedział, że do 2020 roku produkcja ropy naftowej w Kuwejcie wzrośnie do 4 mln baryłek dziennie. Obecnie wynosi ona około 3,2 mln baryłek dziennie.

Indyjska ropa z łupków

Perspektywa zwiększenia produkcji ropy naftowej pojawiła się także w Indiach. Tamtejszy parlament przegłosował pozwolenie na poszukiwanie złóż gazu i ropy z łupków dla indyjskich koncernów państwowych: Oil and Natural Gas Corp. oraz Oil India.

W ten sposób Indie starają się zwiększyć własną produkcję ropy naftowej, zmniejszając tym samym swoje uzależnienie od importu drogiego surowca. Potrzebę własnej produkcji jeszcze bardziej podkreśliły ostatnie problemy z dostawami tego surowca z Iranu, objętego dotkliwymi sankcjami przez Stany Zjednoczone.

Na razie kwestia wydobywania ropy i gazu z łupków przez Indie jest we wstępnej fazie, a do znaczącego wzrostu produkcji tych zasobów jest jeszcze relatywnie daleko, jednak działania Indii zwracają uwagę na możliwość zwiększenia produkcji ropy w kolejnych latach.

Dotychczas „rewolucja łupkowa” jest najbardziej widoczna w Stanach Zjednoczonych, gdzie doprowadziła ona do znaczącego wzrostu wydobycia ropy i gazu, tym samym w coraz większym stopniu uniezależniając USA od zagranicznych dostaw surowca. Niemniej jednak, prace nad wydobywaniem surowców energetycznych z łupków trwają także w wielu innych krajach świata, w tym w Chinach.

Nie było historycznego spotkania

Na rynku ropy naftowej wciąż dużo uwagi przyciąga kwestia wznowienia negocjacji w sprawie irańskiego programu atomowego. Po wielu optymistycznych wypowiedziach dyplomatów z Iranu oraz z czołowych gospodarek świata pojawił się jednak pierwszy zgrzyt. Pomimo obecności prezydentów USA i Iranu na Zgromadzeniu Ogólnym ONZ, nie doszło na nim do spotkania Baracka Obamy z Hassanem Rouhanim, ani nawet do kurtuazyjnego uścisku ręki liderów obu państw.

Taki gest mógłby ocieplić nieco relacje USA i Iranu, które od 1979 roku są fatalne. Jego brak został natomiast odczytany jako znak głęboko zakorzenionych nieufności liderów obu krajów względem siebie i wzajemnych intencji. To zaś może negatywnie wpłynąć na nastroje podczas negocjacji w sprawie programu atomowego Iranu.

Dorota Sierakowska