Larry Summers ogłosił rezygnację z wyścigu o fotel przewodniczącego Fed, co doprowadziło do zwyżek na giełdach azjatyckich i zapewne doprowadzi do tego samego w Europie.

Szczególne powody do zadowolenia mogą mieć rynki wschodzące, ponieważ inwestorzy oceniają Summersa jako skłonnego do dokonywania szybkich cięć w QE3 prowadzonym przez Fed (bank rezerw przeznacza 85 mld USD miesięcznie na skup m.in. papierów skarbowych). Summers swoją decyzję ogłosił w niedzielę, prawdopodobnie pod presją kongresmanów, którzy nie chcieli poprzeć jego kandydatury. Co ciekawe Larry Summers w ogóle nie był oficjalnie nominowany na stanowisko szefa Fed, a Biał Dom zaprzeczył (rewelacjom japońskiej gazety), że decyzja w sprawie nominacji została podjęta. Rezygnacja Summersa otwiera szerzej drzwi przed karierą Janet Yellen, po której oczekuje się kontynuacji gołębiej polityki Fed.

Kadrowe przetasowania okazały się wystarczającym pretekstem do podniesienia wartości indeksów na azjatyckich rynkach. Kospi zyskał prawie 1 proc., a Nikkei ponad 0,9 proc. Na pół godziny przed końcem notowań Hang Seng zyskiwał 1,2 proc., zaś Shanghai Composite tracił 0,2 proc. Najmocniej zyskiwały indeksy w Dżakarcie (1,7 proc.), na Fililipnach (2,8 proc.) i Tajlandii (2,7 proc.), co potwierdza tezę o dużym znaczeniu rezygnacji Summersa dla rynków wschodzących. W Indiach indeksy silnie wahały się w ciągu dnia, co z kolei obrazuje przekonanie inwestorów, że w konsekwencji osłabienia rupii, lokalna gospodarka może znacząco ucierpieć.

W Europie powinny przeważać dobre nastroje, które umacnia nie tylko wczorajsza decyzja nieoficjalnego kandydata na szefa Fed, ale także piątkowe zachowanie Wall Street, gdzie S&P zyskał 0,3 proc., choć w czasie zamykania giełd w Europie był jeszcze na minusie. Dobre nastroje mogą utrzymać się do popołudnia, gdy poznamy odczyt indeksu Empire State, a także dane dotyczące produkcji przemysłowej w USA.

Sytuacja w Warszawie jest mniej jednoznaczna – po serii zwyżek i wymazaniu efektu OFE (dziś łatwo wygłosić tezę, że zmiany w OFE nie zagrożą koniunkturze na GPW, odwagi wymagało wygłoszenie tego zdania w dniu konferencji rządu nt. zmiany, albo gdy WIG20 tracił 4,6 proc. następnego dnia), w piątek rynek przeszedł płytką korektę. Obroty w czasie spadku były niższe niż w ciągu wzrostowych sesji, ale też bariery do przełamania są poważne (2400 pkt dla WIG20 i 50 tys. pkt dla WIG).

Emil Szweda