W ubiegłym tygodniu opublikowane zostały 3 ważne miesięczne raporty dotyczące perspektyw dla rynku ropy. Najważniejszym wnioskiem płynącym z nich jest założenie, że w 2014 roku globalna podaż ropy naftowej będzie rosła szybciej niż światowy popyt na ten surowiec.

W minionym tygodniu rynek ropy naftowej nadal przyciągał uwagę inwestorów. Po spektakularnych zwyżkach notowanych od połowy czerwca, w ostatnich dniach strona podażowa była aktywniejsza. Niemniej jednak, notowania ropy naftowej i tak utrzymywały się wysoko. W czwartek ich cena dotarła chwilowo nawet powyżej 107 USD za baryłkę – był to najwyższy poziom cenowy od marca 2012 roku.

W ubiegłym tygodniu optymistom na rynku ropy (jak również na rynkach innych surowców) sprzyjały słowa Bena Bernanke. Szef Fed zaprezentował bowiem bardziej gołębie stanowisko niż się spodziewano na rynku, budząc tym samym pytania o to, kiedy Fed może rozpocząć ograniczanie programu QE3. Wizja utrzymywania ultraluźnej polityki monetarnej przez dłuższy czas przyczyniła się do spadku wartości dolara, tym samym generując dodatkową presję na wzrost notowań ropy. Oczywiście dodatkowo łagodna polityka monetarna sprzyja ożywieniu amerykańskiej gospodarki, co przekłada się na lepsze oczekiwania związane z popytem na ropę naftową.

Pomijając jednak istotne słowa Bena Bernanke, ubiegły tydzień na rynku ropy był ciekawy również ze względu na publikację trzech miesięcznych raportów dotyczących rynku ropy, opracowanych przez ważne międzynarodowe instytucje: kartel OPEC, amerykański Departament Energii (a dokładniej, działającą w jego strukturach Energy Information Agency, EIA) oraz Międzynarodową Agencję Energetyczną. Wszystkie trzy raporty przedstawiły spójny obraz perspektyw dla rynku ropy w tym i przyszłym roku.

Najważniejszym wnioskiem płynącym z powyższych raportów jest założenie, że w 2014 roku globalna podaż ropy naftowej będzie rosła szybciej niż światowy popyt na ten surowiec. Wynika to z amerykańskiej „rewolucji łupkowej” i związanym z tym systematycznym wzrostem wydobycia ropy w Stanach Zjednoczonych. Ale nie tylko – prognozy wzrostu produkcji ropy w krajach spoza OPEC wynikają także z nowych projektów wydobywczych w Brazylii, Kazachstanie (pole naftowej Kaszagan), Azerbejdżanie (Zachodni Czirag) czy w rejonie Morza Północnego. Warto także pamiętać, że łupkowa rewolucja objęła nie tylko Stany Zjednoczone, lecz także Kanadę – w tym kraju ropę wydobywa się zresztą na dużą skalę z piasków roponośnych, a ostatnio w Kanadzie trwa dyskusja na temat możliwości pozyskiwania ropy ze źródeł bitumicznych na północy stanu Alberta.

To wszystko sprawia, że kartel OPEC jest coraz mniej istotnym graczem na światowym rynku ropy. W przyszłym roku popyt na ropę produkowaną w krajach OPEC ma być o niemal milion baryłek ropy dziennie mniejszy niż podaż surowca.

Nadwyżka ropy będzie generować presję na spadek jej cen. Jest to tym bardziej prawdopodobny scenariusz, że największym źródłem popytu na ropę naftową są Chiny. Wprawdzie Państwo Środka ma w przyszłym roku mieć największy udział w globalnej zwyżce popytu na ropę naftową (+385 tys. baryłek dziennie), jednak kondycja gospodarcza tego kraju ostatnio rozczarowuje. Jeśli kolejne miesiące będą przynosić kolejne słabe dane makro z Chin, to będzie kłaść się to cieniem także na wycenę ropy naftowej.

Powyższe prognozy dotyczą jednak perspektywy długoterminowej. Tymczasem póki co cena ropy utrzymuje się wysoko – dopiero gdyby cena ropy WTI zeszła poniżej 99-100 USD za baryłkę, będzie można mówić o odwróceniu krótkoterminowej tendencji wzrostowej.

Dorota Sierakowska