Notowania EUR/USD naruszyły dzisiaj barierę 1,30, ale tylko o 1 pipsa, po czym szybko wróciliśmy w górę. Na rynek napłynęły dane nt. inflacji PPI (zaskakująco wyższa w czerwcu, także w relacji bazowej – wzrost o 0,2 proc. m/m i 1,7 proc. r/r), co zwiększa oczekiwania związane z wtorkową publikacją cen konsumenckich (CPI). Generalnie wyższa od prognoz inflacja to większe oczekiwania na to, że FED będzie jednak ograniczał program QE3 i umocnienie dolara. Tylko, że na razie odczyty są mieszane – opublikowane o godz. 15:55 dane nt. nastrojów konsumenckich Uniw. Michigan na połowę lipca pokazały spadek wskaźnika do 83,9 pkt., podczas gdy oczekiwano jego wzrostu do 85 pkt.
Przyszły tydzień to istny wysyp „mocnych” odczytów – poznamy zarówno indeksy regionalne z Nowego Jorku i Filadelfii, jak i dynamikę sprzedaży detalicznej, czy produkcji przemysłowej. Jednocześnie na środę zaplanowane zostało wystąpienie szefa FED w Kongresie, gdzie przedstawi on okresowy raport nt. polityki monetarnej. Inwestorzy mogą obawiać się kombinacji słabszych danych makro i „gołębiego” nastawienia szefa FED, co może przełożyć się na osłabienie dolara w perspektywie do środy.
Tym samym obrona okolic 1,3000 przez EUR/USD wygląda rozsądnie. Niemniej nie można wykluczyć ponownego, choć ponownie chwilowego naruszenia tego poziomu podczas sesji azjatyckiej w poniedziałek, kiedy to publikowane będą dane z Chin dotyczące dynamiki PKB w II kwartale i czerwcowej dynamiki produkcji przemysłowej, oraz sprzedaży detalicznej. W rannym raporcie pisałem, że nieco słabsze odczyty mogą być już uwzględnione przez rynek.