Plan na dzisiejszą sesję był prosty – utrzymać niezły dorobek z początku tygodnia i przygotować grunt pod możliwe przyszłe wybicie najbliższego istotnego oporu. Byki ten plan mniej więcej zrealizowały, a efektem była sesja zatrzymania i spadku indeksu WIG20 o 0,7%.

Dorobek tego tygodnia jest imponujący, szczególnie w kontekście słabego rynku surowców, który z końcem minionego tygodnia tak GPW przeszkadzał, a w tym był konsekwentnie przez rynek przy Książęcej ignorowany. We wtorek parkiet w Warszawie pojawił się nawet na liście najsilniejszych na świecie, co uczynił po dłużej przerwie. Wczoraj z kolei główny indeks dotarł do psychologicznego poziomu 2400 pkt. i dzięki sztucznemu fixingowi zamknął się na najwyższym poziomie od dokładnie miesiąca. Po takim podejściu i krótkoterminowym wykupieniu, najlepiej jest zrobić przystanek przed kontynuacją wspinaczki i właśnie według takiego scenariusza przebiegała dzisiejsza sesja.

Już o poranku widać było, że sprzedających zbyt wielu nie jest. Dobre dane z Japonii, gdzie PKB w I kw. zaskoczyło pozytywnie wzrostem o niemalże 1% kwartał do kwartału, wpłynął na poprawę dotąd minorowych nastojów giełd azjatyckich poza rozgrzanym do czerwoności rynkiem w Tokio.

W takiej atmosferze otwarcie na GPW wypadło lekko spadkowo i choć pierwsze takty przebiegały pod dyktando sprzedających, to spadki wynikały bardziej z zawyżonego zamknięcia w dniu wczorajszym niż realnej podaży. Zresztą najbliższe wsparcie w postaci dołka ze środy ocalało. Działo się tak, mimo że ostatnie duże spółki publikujące wyniki nie miały się czym pochwalić. Zarówno rezultaty Synthosu jak i Boryszewa okazały się wyraźnie gorsze rok do roku i specjalnie nie pomogły pobite oczekiwania. Kursy akcji obu spółek spadły odpowiednio o 3% i 5%. Równie źle zaprezentowało się Asseco, którego akcje z dniem 31 maja mają opuścić indeks MSCI Poland.

Spółkę w tym istotnym indeksie zastąpi Alior, którego walory rosnąc dzisiaj o ponad 6% ustanowiły nowe maksimum. Jak więc widać historii wzlotów i upadków dzisiaj nie brakowało, a motywem przewodnim zmian w znacznej mierze było ostatnie opublikowane raporty kwartalne lub echa jakie wywołały wyniki poznane w niedalekiej przeszłości.

W kwestii danych makroekonomicznych zaskoczeń nie brakowało. Inflacja bazowa w Polsce okazała się niska, ale wyższa od oczekiwań i co interesujące również wyższa od ostatniego odczytu CPI. Większych reakcji jednak ona nie wywołała. Z kolei istotniejsze publikacje z USA niemalże jednogłośnie zaskoczyły negatywnie. Niska inflacja, najgorszy od półtorej miesiąca odczyt o nowych wnioskach o zasiłek dla bezrobotnych lekko ostudziły zapędy giełdowych byków, ale większą reakcję widać było na rynku walutowym, gdzie po silnych spadkach grunt pod nogami łapać próbowała waluta wspólnotowa.

Ostatecznie obniżający indeks fixing sprawił, że zamknięcie na GPW wypadło 10 pkt. poniżej psychicznego poziomu 2400 pkt, a nie 5 pkt., jak wskazywały notowania krótko przed zamknięciem. Jak więc widać opór spełnił swoje zadanie, ale szans na kontynuację pozytywnego trendu nie przekreślił.

Łukasz Bugaj