W tym tygodniu na europejskie parkiety powrócił optymizm. Po korekcie wykonanej w ubiegłym tygodniu rynki akcyjne w Europie powróciły na ścieżkę wzrostów. Sprzyjała temu sytuacja we Włoszech, gdzie Enrico Letta otrzymał misję powołania rządu. Rządząca Partia Demokratyczna, PDL Silvio Berlusconiego i ugrupowanie Mario Montiego zapowiedziały wsparcie tymczasowego rządu, więc szanse na przejściowe wyjście z kryzysu politycznego we Włoszech są większe niż w ostatnich dwóch miesiącach. Kontynuowany jest trend spadku rentowności na europejskich obligacjach. Tyle jeśli chodzi o dobre informacje płynące z Europy.
Inwestorów zaniepokoiły dane z niemieckiej gospodarki. Indeksy PMI dla usług u naszego sąsiada wyniosły odpowiednio 47,9 i 49,2 dla przemysłu i usług i były gorsze niż miesiąc temu. Niemcy od wielu miesięcy są uznawane za motor napędowy słabej europejskiej gospodarki i jeśli ten kraj również zacznie spowalniać to ciężko będzie myśleć o wzroście gospodarczym na Starym Kontynencie.
Mijający tydzień przyniósł serię gorszych informacji z Polski, co nie mogło wesprzeć złotego. Główny Urząd Statystyczny zrewidował w dół wzrost produktu krajowego brutto w czwartym kwartale 2012 roku. W tym okresie wzrost wyniósł zaledwie 0,7 proc. w relacji rocznej wobec poprzednich szacunków, które zakładały odczyt na poziomie 1,1 proc. Jest to tym samym najniższa wartość kwartalnego wzrostu PKB od trzech lat.
Co więcej, Ministerstwo Finansów podało swoją prognozę dotyczącą PKB w całym 2013 roku, który ma wynieść 1,5 proc., choć to i tak więcej niż wynosi nasza prognoza na poziomie 1,2%. Inwestorzy zostali także rozczarowani bardzo słabym odczytem sprzedaży detalicznej za miesiąc marzec. Temu wskaźnikowi nie pomógł nawet efekt świąt, który powinien sprzyjać większemu popytowi. Okazało się, że w ubiegłym miesiącu sprzedaż wzrosła zaledwie o 0,1 proc. w skali roku, podczas gdy konsensus rynkowy zakładał wzrost na poziomie 0,7 proc.
Z punktu widzenia analizy technicznej para USDPLN znajduje się w kluczowym miejscu. Mowa tutaj o rejonie 3,19-3,20. Jest to poziom wyznaczony przez wierzchołki z końca lutego i połowy marca, które skutecznie powstrzymywały wzrosty na tej parze walutowej. Jeśli historia powtórzy się i tym razem, to zloty ma szansę umocnić się w okolice 3,10 bądź nawet 3,0 za dolara. Tylko bardzo silna wyprzedaż złotego mogłaby zanegować powyższy scenariusz, a wtedy kolejny opór to dopiero okolice 3,28. Nieco odmienna sytuacja występuje na parze EURPLN. Tutaj rynek wciąż pozostaje wewnątrz konsolidacji, której początek wypada w sierpniu 2012 roku. Stąd też para ta wciąż znajduje się w korytarzu wahań pomiędzy poziomem 4,05-4,21.
Przyszły tydzień będzie obfitował w bardzo istotne wydarzenia ekonomiczne. W piątek poznamy miesięczne dane z rynku pracy w USA, które zawsze są pilnie śledzone przez rynek. Po bardzo słabym odczycie w ubiegłym miesiącu (88tys nowych miejsc pracy), tym razem oczekiwany jest przyrost na poziomie 150tys. Dwa dni wcześniej, w środę poznamy decyzję FEDu ws. stóp procentowych.
Nie spodziewamy się zmian w polityce monetarnej banku centralnego USA. Jednak kluczowym wydarzeniem zarówno dla globalnych rynków, jak i polskiego złotego może okazać się czwartkowe posiedzenie EBC. Na rynku bardzo dużo mówi się o obniżce stop procentowych. Naszym zdaniem jest to wątpliwe, ponieważ takie działanie nie będzie miało dużego wpływu na polepszenie się realnej sytuacji w strefie euro. Podobną opinię wygłaszał wcześniej Prezes EBC Mario Draghi a także Jorg Asmussen.
Do tej pory EBC działał rozważnie, jednak nie można wykluczyć, że tym razem ugnie się pod presją rynku i obniży stopę referencyjną do 0,5% bez obniżania stopy depozytowej. Od tego, jak na tę decyzję zareaguje para EURUSD, zależeć będą notowania złotego w przyszłym tygodniu. W piątek przed 16.00 za jedno euro trzeba było zapłacić 4,158 złotego, za dolara 3,193, funta brytyjskiego 4,943, zaś za franka 3,389.