Biały Dom nazwał wczorajszy zamach „aktem terroru”, co sprawia, iż po kilkunastu latach przerwy wracamy do retoryki znanej z WTC. Geopolitycznych skutków tego wydarzenia raczej nie będzie (choć może być to argumentem dla podtrzymania zaangażowania w Afganistanie), a gospodarczo? Główne pytanie jakie się teraz nasuwa to kwestia oszczędności na wydatkach Pentagonu, która była najczęściej krytykowaną przez Republikanów kwestią automatycznych cięć (tzw. sequester), jakie zostały wprowadzone kilkanaście tygodni temu. Teoretycznie wzrost wydatków na obronność może w średnim terminie poprawić wskaźniki PKB, których perspektywy były ostatnio nieco rewidowane w dół po słabszych danych makro za marzec. Tym samym pomijając reakcję w postaci ucieczki od ryzyka w stronę dolara, mamy dodatkowy średnioterminowy argument za zaangażowaniem się w „zielonego”.
W krótkim terminie mocno na wczorajsze wieczorne wydarzenia zareagował japoński jen, chociaż było to jednocześnie nałożeniem się na siebie kilku wcześniejszych kwestii – słabszych danych makroekonomicznych z Chin, utrzymującego się napięcia na Półwyspie Koreańskim, krytyki Departamentu Skarbu względem polityki firmowanej przez premiera Abe i BOJ, w tym „obaw” związanych z rozpoczynającym się w czwartek szczytem G-20, a także silnej wyprzedaży na rynku surowców, która wymusiła pokrywanie bardziej ryzykownych pozycji finansowanych (jak się można domyślać) tanim jenem.
Na wykresie USD/JPY widać, że spadek był głębszy niż zakładane we wczorajszym raporcie 96,70 oparte o szczyt z 12 marca b.r. Zaliczyliśmy minimum na 95,81, który to poziom zbiega się z dolnym ograniczeniem widocznego szerokiego prostokąta. Dzisiaj rano rynek odreagował do zakrytej wczoraj luki 97,76-98,22, która jest teraz silnym oporem. Stąd też bardziej prawdopodobny jest powrót do zniżek, chociaż tym razem rejon 96,70 może się obronić. Japońskie władze już „przygotowują” się na rozpoczynający się w czwartek szczyt G-20. Argumentacja jest podobna jak ostatnio – obecna polityka nie ma na celu poprawy konkurencyjności gospodarki, a tylko walkę z długoletnią, uporczywą deflacją – nie zmienia to faktu, że Japończycy i tak pośrednio osiągają też w/w pierwszy cel. W każdym razie wydaje się wątpliwe, aby komunikat po szczycie G-20 jaki poznamy w piątek, był adresowany pod kątem ostatnich zmian na rynku jena (azjatyckie lobby, którym ten stan może najbardziej szkodzić, jest zbyt słabe, a Chińczycy akurat w kwestii „manipulacji walutą” nie powinni się wypowiadać).