Zamiast o godz. 20:00 jak planowano, szczegółowy raport z marcowego posiedzenia FED ujrzał światło dzienne o godz. 15:00.

Zapewne okoliczności tego faktu będą jeszcze wyjaśniane (mówi się, że został omyłkowo wysłany do Kongresu, co wymusiło jego wcześniejsze upublicznienie), ale mniejsza z tym. Same „minutki” wskazują na względnie „jastrzębie” podejście FED. Wynika z nich, że kilku członków FED dyskutowało nad koniecznością ograniczenia programu QE3, ale dyskusja nie dotyczyła, już czy, ale bardziej kiedy – połowa, czy koniec tego roku.

Wygląda też na to, iż łonie FED rośnie wiara w solidną poprawę sytuacji na rynku pracy, a członkowie zapatrują się bardziej optymistycznie na ogólne perspektywy gospodarki. Interpretacja dzisiejszych informacji powinna być taka, że członkowie FED dość szybko wrócą do tematu ograniczenia QE3 w sytuacji publikacji lepszych danych makroekonomicznych – wtedy marcowa wpadka zostanie szybko zapomniana. To sprowadza się, zatem do uważnej obserwacji danych makroekonomicznych w najbliższych tygodniach.

Reakcja na dzisiejsze zapiski FED była nieco ograniczona, po części przez zaskakującą, wcześniejszą godzinę publikacji. Ruch był widoczny zwłaszcza na USD/JPY, ale było to odreagowaniem krótkotrwałego umocnienia jena, będącego wynikiem słów szefa Banku Japonii (Kuroda przyznał, że BOJ nie będzie zmieniał skali programu QE co miesiąc).

W przypadku EUR/USD rośnie ryzyko testowania okolic 1,3035 i 1,2975, jeżeli złamiemy poziom 1,3070 wokół którego teraz krążymy. Opór to rejon 1,3100-1,3120. Wspólnej walucie zaszkodziły sygnały, jakie napłynęły dzisiaj z Komisji Europejskiej. Wyrażono obawy odnośnie sytuacji we Francji, Włoszech, Hiszpanii i Słowenii, ale najbardziej krytyczne oceny otrzymały dwa ostatnie kraje z powyższej listy.

Zdaniem KE rząd Rajoy’a powinien podjąć bardziej zdecydowane działania dotyczące redukcji nadmiernego deficytu, a Słowenię czekają odważne reformy sektora bankowego. Tyle, że wokół rządu w Ljubljanie zbierają się coraz ciemniejsze chmury – o możliwym bailoucie mówią chociażby eksperci OECD (raport na ten temat pojawił się wczoraj, a dzisiaj pisze o nim niemiecki Der Spiegel).

Marek Rogalski