Po kilku dniach silniejszych wahań, w środę indeksy utknęły w martwym punkcie. Zmiany nie przekraczały kilku dziesiątych części procenta. Inwestorzy chwilowo znieczulili się na wszystkie strachy i postanowili trochę odetchnąć.

Indeks naszych największych spółek na otwarciu środowej sesji zwyżkował o niecałe 0,5 proc., a wskaźnik szerokiego rynku o 0,4 proc. Przez większą część dnia zakres zmienności był podobny, jak dzień wcześniej, gdy WIG20 oscylował w dziesięciopunktowym przedziale. W środę do wczesnego popołudnia zmienność sięgała 12 punktów. Na rynku małych i średnich firm sytuacja była niemal identyczna.

W gronie największych spółek rano sytuacja była mało zróżnicowana, choć liderzy już zaczęli się wyłaniać. Akcje Telekomunikacji Polskiej zwyżkowały początkowo 1,3 proc., jednak z czasem notowania osuwały się, aż do zejścia pod kreskę. Rosnącą formę utrzymywały papiery PGE. Rano zyskiwały one nieco ponad 1 proc., po południu zwyżkowały o ponad 3 proc. Na tym rynku trwa odreagowywanie wcześniejszych silnych spadków. Odreagowanie widać też w poprawiających się rekomendacjach dla spółki. Po ponad 2,5 proc. w górę szły wczesnym popołudniem walory Banku Handlowego i Synthosu. O prawie 2 proc. rosły papiery Tauronu. Trzeci dzień z rzędu utrzymuje się przecena walorów PGNiG. Tym razem taniały o nieco ponad 1 proc.

Na szerokim rynku dynamiczny rajd w górę kontynuują papiery Monnari, po tym, jak spółka zaskoczyła inwestorów dobrymi wynikami finansowymi. Po wtorkowym skoku o 32 proc., w środę rosły one wczesnym popołudniem o 26 proc. Powstrzymana została gwałtowna przecena CEDEC, spowodowana ogłoszeniem planów zamiany części zadłużenia na akcje. Walory spółki rosły o ponad 8 proc. Niemal 4 proc. wzrostem notowań mogli się cieszyć posiadacze akcji Emperii. O około 5 proc. w górę szły papiery Petrolinvestu.

Handel na głównych giełdach europejskich zaczął się umiarkowanie optymistycznie, później jednak handel toczył się bardzo niemrawo. Największą dynamiką wykazywał się indeks w Paryżu. W porywach rósł on o 0,9 proc., ale na ogół zyskiwał 0,5 proc. DAX i londyński FTSE trzymały się po około 0,3 proc. na plusie Poza chwilowym, porannym zejściem wskaźników pod kreskę, emocji nie było.

Nieliczne dane makroekonomiczne z naszego kontynentu nie robiły na inwestorach żadnego wrażenia. Inwestorzy bardziej przejmowali się aukcją włoskich bonów skarbowych. Gdy okazało się, że na rynku długu Włochy radzą sobie całkiem nieźle, znów zapadli w odrętwienie. Drugim wydarzeniem było spłacanie przez banki pożyczek (LTRO) uzyskanych w ubiegłym roku z Europejskiego Banku Centralnego. Czekanie na komunikat w tej sprawie nie budziło jednak emocji.

Po wtorkowej serii dobrych danych, w środę zza oceanu nadeszły gorsze informacje. O 3,8 proc. spadła liczba wniosków o kredyt hipoteczny. Mocno rozczarowały spadające o 5,2 proc. zamówienia na dobra trwałego użytku. Spodziewano się ich spadku o 3,9 proc. Na szczęście po wyłączeniu środków transportu zanotowano wzrost o 1,9 proc. (tu spodziewano się zwyżki o zaledwie 0,2 proc.). Nieco optymizmu dostarczył rosnący o 4,5 proc. indeks podpisanych umów kupna domów.

Amerykańscy inwestorzy rozpoczęli handel bez zdecydowania, ale na niewielkim plusie. Z czasem indeksy nieznacznie drgnęły w górą. S&P500 zyskiwał po pierwszych kilkudziesięciu minutach handlu 0,3-0,4 proc., wychodząc minimalnie ponad poziom 1500 punktów.

Na godzinę przed końcem sesji WIG20 i indeks szerokiego rynku zwyżkowały po 0,3 proc., mWIG40 rósł o 0,4 proc., a sWIG80 o 0,1 proc. Obroty wynosiły 630 mln zł.

Roman Przasnyski