Po styczniowej zwyżce na Wall Street nie ma już pytania, czy indeksy DJIA i S&P500 znajdą się w tym roku na nowych maksimach wszech czasów, ale ile jeszcze jest na rynku siły do zwyżki bez korekty.

Globalne rynki akcji mają za sobą tydzień umiarkowanych sukcesów. Europa radziła sobie słabiej, gdy w Azji Nikkei maszerował dalej na północ a giełdy chińskie zanotowały najlepszy tydzień od roku. Również na Wall Street tydzień minął w mieszanych nastrojach. W istocie jeszcze w czwartek DJIA notowany był niżej niż na zamknięciu poprzedniego tygodnia, ale o całościowym obrazie przesądziły sesje piątkowe, w trakcie których średnia przemysłowa Dow'a znalazła się nad psychologiczną barierą 14 tysięcy punktów.

Naturalną konsekwencją jest skierowanie uwagi na maksima wszech czasów w rejonie 14165 punktów i postawienie pytania, ile dni zajmie bykom zrobienie około jednoprocentowego kroku na północ. Formalnie rzecz biorąc od piątkowego zamknięcia do nowego maksimum wszech czasów dzieli średnią ledwie 155 punktów, gdy tylko na ostatniej sesji tygodnia indeks zyskał 149 punktów. Inaczej rzecz ujmując DJIA jest ledwie jedną, równie dobrą, jak piątkowa sesję od przejścia historii nowym rekordem indeksu.

Nie ma jednak wątpliwości, iż nowe maksima są czymś zupełnie innym dla kolekcjonerów rynkowych statystyk a czymś innym dla inwestujących na rynku realnie. W drugim przypadku ważniejszym pytaniem jest to, czy rynek ma w sobie wystarczająco dużo siły, by wyjść na nowy szczyt i przyciągnąć nowe pieniądze, które pozwolą żeglować cenom akcji po morzach, na których nie ma narysowanych map. Ciągle nikt w historii świata nie kupował akcji, gdy DJIA był powyżej 14165 punktów.
Bez wątpienia niedoskonałość DJIA, jako wskaźnika rynkowej koniunktury, spowoduje, iż przesądzone właściwie wyjście indeksu nad 14165 punktów skieruje uwagę na najważniejszą średnią giełdowego świata, czyli indeks Standard&Poor's 500. Koszyk grupujący 500 największych amerykańskich spółek - z racji obecności w nim masy ponadnarodowych korporacji, które większość zysków czerpią z globalnej gospodarki – jest właściwie najlepszym wskaźnikiem kondycji globalnych rynków akcji.

W efekcie to od spotkania S&P500 z maksimum wszech czasów w rejonie 1565 punktów zależą nastroje na rynkach w bliskim terminie. Po piątkowym zamknięciu na poziomie 1513 punktów kluczowa średnia świata jest około 3 procent od nowego rekordu i zanim spotka się ze swoim historycznym maksimum gracze będą musieli odpowiedzieć sobie na pytanie, czy po zwyżce od początku roku o ponad 6 procent i kilkunastoprocentowej zwyżce w roku poprzednim starczy bykom siły nie tylko do wyjścia nad poziom 1565 punktów, ale również ustabilizowanie nad szczytem z 2007 roku.

Niezależnie jednak od tego, czy amerykańskie indeksy zdołają już teraz trwale pokonać kluczowe opory-symbole straconych lat na rynkach akcji – szczyty z 2007 roku są również szczytami poprzedniej hossy – dziś można postawić tezę, że potencjalne korekty będą wykorzystywane przez rynek do powiększania zaangażowania na giełdach. W praktyce oznacza to, iż w średnim terminie pytaniem kluczowym jest dziś to, czy w końcu roku DJIA spotka się z psychologiczną barierą 15 tysięcy punktów a S&P500 dotrze do 1600 punktów przed styczniem 2014 roku.

Adam Stańczak, Analityk DM BOŚ SA