Utrzymująca się na świecie niepewność spowodowana kryzysem finansowym i rosnącym prawdopodobieństwem wystąpienia recesji, wywiera na banki centralne silną presję do luzowania polityki monetarnej. Obniżanie ceny pieniądza ma ułatwić dostęp do niego i w ten sposób stymulować wzrost gospodarczy. Może jednak prowadzić do obniżania realnej wartości samego pieniądza. O ile w Polsce realna stopa procentowa (główna stopa RPP – inflacja) pomimo ostatnich obniżek pozostaje dodatnia, to w największych gospodarkach świata już nie.
W USA główna stopa procentowa pozostaje na niezmienionym poziomie 0,25%, podczas gdy inflacja wynosi 1,8%. W takich warunkach oszczędności przeciętnego Amerykanina podlegają stałej erozji. Podobnie sytuacja ma się w strefie euro i Wielkiej Brytanii. Obywatele tych państw nieustannie płacą ukryty podatek od swych oszczędności, którym finansują politykę sztucznie taniego pieniądza.
Najbliższy rok będzie testem wydolności światowego systemu finansowego. Jeżeli niskie stopy procentowe doprowadzą do zwiększenia akcji kredytowej, to polityka banków centralnych się opłaci i gospodarka powróci na ścieżkę wzrostu. W przeciwnym wypadku w wielu państwach może zrealizować się scenariusz japoński i czeka je długi okres stagnacji. Inwestorzy zdają się oczekiwać, że zrealizuje się pierwszy scenariusz i z entuzjazmem kontynuują zakupy akcji, a indeksy akcji biją kolejne szczyty. Po bardzo dobrej wczorajszej sesji WIG20 znów rozpoczął notowania powyżej wczorajszego poziomu zamknięcia. Rosła także większość innych europejskich indeksów.
Na uwagę zasługuje kurs EUR/USD. Informacje o kolejnych rundach luzowania ilościowego w USA oraz ustabilizowanie się problemu zadłużenia państw strefy euro, doprowadziły wreszcie do umocnienia się wspólnej waluty względem dolara. Tydzień temu kurs przełamał z impetem opór na poziomie 1.315, a kolejne dni dowiodły determinacji obrony nowo zdobytych szczytów. Możliwie, że trwający od półtora roku trend spadkowy na euro uległ trwałemu odwróceniu.