Niepewność związana z klifem fiskalnym ustępuje miejsca przekonaniu, iż politycy w Waszyngtonie wypracują jakiś kompromis. W efekcie rynki mogą skupić się na wykreowaniu dobrej końcówki miesiąca, ale uwaga przesuwa się już na nowy rok.

W zakończonym tygodniu na rynkach akcji najlepiej radziły indeksy giełdy szanghajskiej, ale niepewność nie przeszkodziła Europie spotkać się kilkuletnimi maksimami. Również Wall Street – ignorując słabą postawę Apple – szukała wzrostu. W sumie bykom udało się podnosić ceny akcji w skali globu mimo tego, iż z USA płyną w świat sygnały, iż kompromis jest możliwy, ale żaden krok na ścieżce prowadzącej do porozumienie nie został poczyniony.

W kontekście tykającego zegara sama niepewność powinna być elementem, który ogranicza wzrosty a jednak niemiecki DAX znalazł się w środku tygodnia na pięcioletnich maksimach. Przykład rynku niemieckiego jest w pewien sposób spektakularny, gdyż indeks rośnie mimo tego, iż z gospodarki płyną sygnały o spadku produkcji przemysłowej i wysoce prawdopodobnej recesji w IV kwartale, która miała ominąć największą gospodarkę strefy euro.

W istocie szybujący w pobliżu maksimum wszech czasów DAX, jak pod mikroskopem pokazuje to, co jest specyfiką rynków akcji a więc wyprzedzanie przyszłości. Jeśli spojrzeć na wykres DAX-a, to bez problemu można dostrzec, iż obserwowane właśnie spowolnienie w gospodarce, które pokazują zarówno dynamika produkcji, jak i sprzedaż detaliczna, zostało wyprzedzone i rynek skupiony jest już na kolejnych kwartałach.

To, co dziś widać na parkiecie we Frankfurcie, ale też innych giełdach jest niczym więcej niż kupowaniem ożywienia, jakiego spodziewa się rynek w 2013 roku. W analogicznej sytuacji jest rynek w Londynie i gospodarka brytyjska. Oczywiście nie znaczy to, iż gracze kupujący scenariusz wzrostowy w gospodarkach i na rynkach nie mogą się pomylić. Niemniej wzrost cen wskazuje, iż większość przygotowuje portfele na lepszy okres w gospodarce i wyższe ceny akcji.

W takim kontekście to, czy giełdy akcji poszerzą skromne grudniowe zwyżki jeszcze przed końcem miesiąca, czy też fala zakupów pojawi się już po domknięciu kompromisu podatkowego w USA – możliwe, że dojdzie do tego w ostatniej chwili – ma mniejsze znaczenie. Stale scenariuszem, który będzie preferowany w kolejnych tygodniach, jeśli nie miesiącach będzie kupowanie akcji na przecenach i skromne realizowanie zysków na nieco mocniejszych zwyżkach, jakie np. stały się ostatnio udziałem Giełdy Papierów Wartościowych w Warszawie. Dlatego należy liczyć się z tym, iz giełdy będą wykonywały dwa kroki w przód i jeden w tył, ale bez pojawienia się nowych zagrożeń preferowany będzie scenariusz wzrostowy, w którym korekty będą czyniły wyceny atrakcyjniejszymi a szkody w nastrojach nie będą kreowały przekonania o końcu rynku byka.

W sumie stale aktualnym pozostaje scenariusz, w którym w bliskiej perspektywie kluczowe indeksy (DJIA, S&P500, DAX, dwa FTSE) czeka spotkanie z maksimami wszech czasów a pozostałe (np. Nasdaq Composite czy CAC40), wymaszerują na nowe, kilkuletnie maksima. Paradoksalnie pytania zadawane na rynkach, skąd w giełdach tyle sił, gdy w otoczeniu dominuje niepewność sprzyja stronie popytowej czyniąc wzrosty niepewnymi. W efekcie na rynkach pojawia się klasyczne zjawisko wspinaczki po ścianie strachu, której towarzyszy ostry podział na przekonanych, iż kryzys nie powiedział jeszcze ostatniego słowa a tych, którzy mówią, iż nawet mocne cofnięcie w przypadku braku kompromisu podatkowego w USA będzie okazją do zakupów przed kolejną falą umocnienia.

Adam Stańczak, Analityk DM BOŚ SA