Piątkowe notowania na Giełdzie Papierów Wartościowych przyniosły sesję, która zakończyła się kosmetycznymi zmianami najważniejszych indeksów. Główne średnie straciły od 0,14 do 0,17 procent. Skromne różnice pomiędzy czterema najważniejszymi indeksami wskazują, iż nie był to dzień wielkich emocji.

W istocie notowania sprowadziły się do konsolidacyjnego dryfu, w ramach którego centralnym punktem było obserwowanie zachowania rynków otoczenia. Godny odnotowania jest fakt, iż spadek WIG20 o 0,17 procent był jednak pokazem siły rynku, który znalazł siłę do odparcia presji z innych parkietów. Sam fakt, iż niemiecki DAX skończył dzień stratą na poziomie 1,32 procent i osunięciem poniżej psychologicznej bariery 7000 pkt. wskazuje, iż na innych giełdach dominowała mocna podaż.


W sumie piątkowe, kosmetyczne zmiany w Warszawie były prostą konsekwencją okazanej siły w trakcie pozostałych sesji tygodnia. W efekcie spadek indeksu największych spółek w minimalnym stopniu przełożył się na zmianę w skali tygodnia. Licząc piątek do piątku WIG20 zyskał 1,9 procent. Była to pierwsza tej skali zwyżka od połowy września i pierwszy w ostatnim czasie wzrost, który jest sygnałem, iż rynek nie stracił apetytu na przetestowanie poziomów, które od roku mrożą największe spółki w męczącym trendzie bocznym. W tej perspektywie, kluczowe dla zakończonego tygodnia było przesunięcie WIG20 nad poziom 2350 pkt. i oddalenie od rejonu 2300 pkt. W praktyce patrząc zanegowany został niebezpieczny dla rynku flirt z poziomem, którego przebicie groziło spadkiem w rejon 2250 pkt.

Naturalną konsekwencją mniej nerwowego spoglądania w rejon wsparć jest przesunięcie uwagi na bariery, które pozostają kluczowe dla ocen sił obozu popytowego. W tej perspektywie nowy tydzień zapowiada się, jako spotkanie WIG20 z psychologiczną barierą 2400 pkt., której pokonanie przesunie uwagę na szczyty letniego trendu wzrostowego oraz zaostrzy apetyty rynku na wybicie WIG20 z przeszło rocznej konsolidacji. Nie ma jednak wątpliwości, iż klucz do sukcesu strony popytowej leży na rynkach otoczenia, które nie potrafią zbudować korekt blisko dwumiesięcznych trendów spadkowych zintensyfikowanych atakiem podaży po ogłoszeniu wyników wyborów prezydenckich w USA. Dlatego też, w nowym tygodniu najważniejszym elementem w walce o 2400 pkt. będzie zachowanie giełd amerykańskich oraz impulsy, jakie w stronę GPW będzie wysyłał rynek walutowy.

Przy klasycznej, prowzrostowej mieszance złożonej z większego apetytu na ryzyko, umocnienia euro i zwyżek na giełdach akcji na świecie, rejon 2400 pkt. nie będzie najmniejszym wyzwaniem. Jeśli uwzględnić w tym scenariuszu dobry sezon wyników kwartalnych w Polsce trudno pozostać pesymistą. Wydaje się zatem, iż po minionym tygodniu nie ma już pytania czy, ale kiedy WIG20 stanie do konfrontacji z 2424 pkt. Przy naprawdę poważnym ruchu wzrostowym w otoczeniu nowe roczne maksima staną się w zasięgu WIG20 nie tylko w końcówce roku, ale i w końcówce listopada. W sumie do 2424 pkt. brakuje dziś niespełna 60 punktów albo 2,5 procent wartości indeksu. Nawet bez poważnego wzrostu zmienności rynek jest dziś ledwie dwie dobre sesje od spotkania z najwyższym poziomem w tym roku.

Adam Stańczak