Barrack Obama pozostanie prezydentem Stanów Zjednoczonych. Rynki przyjmują tę informację z pewną ulgą, gdyż to oznacza kontynuację.

Jednocześnie nie należy oczekiwać, aby wybory miały bardziej trwały wpływ na notowania – inwestorzy dość szybko przesuną swoją uwagę na inne ciekawe wydarzenia tego tygodnia, takie jak głosowanie w Grecji, banki centralne i dane z Chin.

Miażdżące zwycięstwo Obamy

Wiele wskazuje na to, iż w skali całego kraju Obama zdobył niewiele więcej głosów niż Mitt Romney – do pewnego momentu w tej klasyfikacji przewodził nawet Romney. Jednak w USA ma to drugorzędne znaczenie. Liczą się głosy elektorów, zdobywane na poziomie poszczególnych stanów. A tu Obama odniósł ogromny sukces – tak jak przewidywaliśmy w naszych analizach. Romney był blisko sprawienia niespodzianki w Ohio, gdzie przez pewien czas prowadził, jednak ostatecznie przegrał dość wyraźnym marginesem ok. 100 tys. głosów. To jednak miało drugorzędne znaczenie.

Przede wszystkim Romney wygrał jedynie Płn. Karolinę ze wszystkich swing states, a co więcej prawdopodobnie przegrał na Florydzie (trwa tam jeszcze liczenie głosów, a przewaga Obamy nie jest duża). Tym niemniej nawet gdyby Romney wziął zarówno Florydę, jak i Ohio, nie wygrałby wyborów. Przegrał on bowiem we wszystkich pozostałych swing states, czyli Kolorado, Virginii i New Hampshire. Do tego nie był w stanie wydrzeć Obamie ani Wisconsin ani Michigan. Misja ta od początku była niezwykle trudna i wyniki nie powinny dziwić.

Nie dziwi też reakcja rynku – umiarkowane osłabienie dolara i wzrost cen złota, a także niewielka zwyżka kontraktów na amerykańskie indeksy. Obama jest gwarantem przedłużenia kadencji B.Bernanke, a ten jest gwarantem luźnej polityki monetarnej przez dłuższy okres. To co mogło zaskoczyć inwestorów to spory ruch już w pierwszej części wczorajszej sesji, wynikający prawdopodobnie z faktu, iż część graczy zaryzykowała postawienie na Obamę nie czekając na pierwsze wyniki. Naszym zdaniem jednak te niewielkie reakcje to wszystko, co wynika z wyborów. Rynki dość szybko przejdą do kolejnych tematów, które będą miały większy wpływ na notowania. We wczorajszym komentarzu pisaliśmy, iż choć Obama może pomóc parze EURUSD obronić kluczowe wsparcia, nie przesądzi to o kierunku i to zdanie podtrzymujemy.

Warto jeszcze dodać, iż układ sił w Kongresie pozostanie podobny – Demokraci będą kontrolować Senat, zaś Republikanie Izbę Reprezentantów.

Grecy głosują, Grecy strajkują

Wczoraj na ulicach Aten strajkowało ok. 40 tys. osób, a to może być dopiero preludium przed dniem dzisiejszym, gdyż to dziś grecki parlament będzie głosował nad reformami, które muszą być wdrożone, aby Grecja otrzymała pomoc i uniknęła bankructwa. Jeden z koalicjantów, Demokratyczna Lewica, prawdopodobnie nie poprze zmian, przeciwko głosować ma też dwóch posłów PASOKu. Samaras liczy jednak, iż nie wpłynie to na wynik głosowania i taki przebieg wydarzeń dyskontują też rynki. Gdyby stało się inaczej, doszłoby do załamania nastrojów.

RPP obniży stopy

Jakakolwiek inna decyzja niż obniżka stóp procentowych byłaby absolutnie niewytłumaczalna z logicznego punktu widzenia. Polska gospodarka wyraźnie spowalnia i jeśli członkowie Rady mieli co do tego wątpliwości, to seria wrześniowych danych była tego całkowitym potwierdzeniem. Jednak Rada nie powinna podnosić stóp już w maju, a wrzesień i październik to niewykorzystane okazje do naprawienia tamtego błędu. Dlatego też po obecnym składzie Rady nie można być niczego pewnym na 100%. Co stałoby się, gdyby Rada nie obniżyła stóp? Złoty mógłby chwilowo zyskać, szczególnie, iż aktualnie sprzyja temu sentyment, jednak umocnienie to nie byłoby trwałe, gdyż inwestorzy nie uznaliby, iż wysokie stopy odzwierciedlają rzeczywistość gospodarczą. Teoretycznie też możliwa jest obniżka stóp o 50 bp, ale naszym zdaniem RPP zdecyduje się na skromniejszy ruch – o 25 bp.

dr Przemysław Kwiecień