Indeksy w Europie wraz z S&P znajdują się tak blisko szczytów hossy, że inwestorzy muszą utrzymać czujność, nawet jeśli piątkowa sesja zapowiada się na nudną.

Czwartkowe notowania w Europie przypominały bardziej partię szachową niż giełdową sesję. Na szachownicy rynków dokonano nieznacznych przesunięć indeksów, dzięki czemu są one gotowe by zaatakować wrześniowe szczyty, a tym samym także szczyty hossy. Jaskrawym wyjątkiem był wczoraj węgierski BUX, który stracił 1,7 proc., a i w środę nie spisywał się najlepiej (spadek o 0,7 proc.). Ale akurat indeks budapesztańskiej giełdy pokonał już wrześniowe szczyty we wtorek i dwie kolejne sesje były tylko cofnięciem po falstarcie wobec ważniejszych indeksów Starego Kontynentu.

Cofnął się także S&P w czym pomogły gorsze od oczekiwanych wyniki Google'a, ale strata (0,3 proc.) nie była istotna. Od sześciu tygodni indeks porusza się w relatywnie wąskiej konsolidacji między 1470 i 1420 punktów, przy czym kolejne szczyty i dołki wypadają coraz niżej. Wybicie z tej konsolidacji nada kierunek indeksowi na dalsze tygodnie.

Indeksy w Azji tym razem nie zachowywały się jednorodnie. Biorąc pod uwagę słabe wyniki Google'a i Microsoftu (oraz Noki, która zdążyła do nich przyzwyczaić, w dodatku Nokia przegrywa rynek z Samsungiem) a także informację o spadku bezpośrednich inwestycji zagranicznych w Chinach o 6,8 proc. r/r (to dziesiąty spadek w ostatnich jedenastu miesiącach), można było oczekiwać gorszych rezultatów. Kospi stracił 0,8 proc., ale Nikkei zyskał 0,2 proc., zaś na godzinę przed końcem notowań Hang Seng zyskiwał 0,3 proc., zaś Shanghai Composite utrzymywał się po prostu nad kreską.

W Europie możemy oczekiwać niewielkiego cofnięcia indeksów, ale generalnie powinny one pozostać na placu boju, zaś inwestorzy muszą być "pod parą". Wymaga tego bliskość szczytów hossy, których ewentualne sforsowanie może wymagać szybkich działań, podobnie jak odbicie od nich. Dziś - wobec braku istotnych publikacji makro i spodziewanego braku rozstrzygnięć na unijnym szczycie - nie zapowiada się ani na jeden, ani drugi wariant. Motorem zachowania inwestorów mogą być wyniki kwartalne. Przed sesją PKN Orlen podał, że jego wynik operacyjny wyniósł 1,4 mld zł, był więc zgodny z oczekiwaniami analityków.

Emil Szweda