W bieżącym tygodniu inwestorzy zasypywani są licznymi raportami makroekonomicznymi i ze strony spółek. Okazuje się jednak, iż ponownie to kwestie europejskie wychodzą na pierwszy plan.

Rynek na tę chwilę przestał przejmować się długoterminowymi problemami Europy – liczy się tylko to, kiedy Hiszpanie dostaną pomoc, co powinno uruchomić interwencje ze strony EBC. W tle wyniki spółek – dobre banków i słabsze z sektora technologicznego. Dziś kolejne raporty, dane z amerykańskiego rynku nieruchomości, zaś w nocy ważny raport o chińskim PKB.

Linia kredytowa, czyli pomoc bez pomocy

W czwartek rozpoczyna się szczyt UE i wygląda na to, iż politycy chcą mieć w tym czasie wypracowany scenariusz pomocy dla Hiszpanii. Do tej pory hiszpański rząd wstrzymywał się ze zgłoszeniem prośby o pomoc, bojąc się politycznych konsekwencji takiego ruchu, również Niemcy nie spieszyły się z wykładaniem kolejnych miliardów euro. Teraz jednak pojawiła się koncepcja, aby zamiast przekazania środków zaproponować Madrytowi jedynie linię kredytową. Rząd finansowałby się na rynku (w założeniu przy niższych rentownościach, dzięki interwencjom EBC), a w razie czego zawsze mógłby skorzystać z linii kredytowej. Dla Hiszpanów do mniej upokarzające rozwiązanie, dla Niemców nie oznacza konieczności wyłożenia pieniędzy od razu, a jako, że lokalne wybory (rynek oczekuje, że Rajoy zgłosi się po pomoc po ich wynikach) są już w niedziele, interwencje EBC mogłyby się rozpocząć już niedługo.

Taki rozwój wydarzeń zdecydowanie sprzyja notowaniom euro. Interwencje powinny oznaczać niższe rentowności w krótkim okresie, zaś niższe premie względem niemieckich obligacji służyć będą euro. To zaś oznacza, iż EURUSD ma pole do wyrysowania fali 5, w układzie, który od dłuższego czasu opisujemy w części technicznej.
Naturalnie problemy Hiszpanów nie kończą się na interwencji EBC. Podtrzymujemy naszą opinię co do samobójczych efektów planów „reform” polegających głównie na obcinaniu bieżących wydatków. To jednak zmartwienie na później, być może dopiero na rok przyszły.

Goldman mocny, ale spółki technologiczne słabiej

Nastroje rynkowe wsparł wczoraj również raport Goldman Sachs. Bank zarobił 2,85 USD na akcję, sporo powyżej oczekiwań rynku na poziomie 2,19 USD dzięki znacznie lepszym wynikom działalności inwestycyjnej. Dużo wyższe od oczekiwań były także przychody banku (8,35 mld USD wobec konsensusu 7,24 mld). Słabiej wypadły jednak publikowane po sesji raporty spółek technologicznych. Intel zarobił co prawda 60c na akcję przy przychodach 13,46 mld USD, czyli w obydwu przypadkach więcej niż zakładał konsensus (50c i 13,2 mld USD), ale tu dobre wiadomości się kończą. Rok temu bowiem przychody wyniosły 14,23 mld USD, zaś na czwarty kwartał spółka zapowiedziała niższe przychody niż oczekiwane przez amerykańskich analityków.

Wyniki IBM były jeszcze większym rozczarowaniem. Zysk na akcję (3,62 USD) był o jednego centa wyższy od oczekiwań, ale przychody (24,7 mld USD) były sporo niższe od oczekiwanych (25,4 mld USD). Wyniki spółek technologicznych nie są z pewnością fatalne, ale inwestorzy mogą obawiać się, iż okres poprawy wyników finansowych dobiegł końca, szczególnie, iż przychody spółek technologicznych są często traktowane jako wyznacznik dla wydatków kapitałowych w całej gospodarce. Dziś przed sesją w USA kolejne raporty banków: Bank of America, BNY Mellon i US Bancorp, zaś po sesji eBay i AmEx.

W nocy PKB Chin

W trakcie czwartkowej sesji azjatyckiej (4.00 naszego czasu) poznamy dane o PKB Chin za trzeci kwartał. Rynek oczekuje, iż roczna dynamika wzrostu spowolni do 7,4% z 7,6% w drugim kwartale. Na rynku panuje jednak przekonanie, iż najgorsze jest już za chińską gospodarką. Zatem jeśli dane nie będą fatalne (poniżej 7%) niższy wzrost nie powinien oznaczać wyraźnej negatywnej reakcji rynku. To, czy rzeczywiście wzrost w Chinach zacznie znów przyspieszać może mieć kluczowe znaczenie dla koniunktury rynkowej w kolejnych miesiącach.

dr Przemysław Kwiecień