W zakończonym tygodniu uwaga rynków akcji pozostała podzielona pomiędzy doniesieniami z Europy a stosunkiem do ryzyka wyrażanym kondycją euro, ale w tle pojawiło się kilka raportów, które przesuwają uwagę w stronę USA.

Globalne rynki akcji mają za sobą kolejny tydzień korekty. Na mapie świata trudno znaleźć ważny indeks, który skończyłby tydzień na plusie. W istocie najważniejsze straciły mniej lub bardziej dynamicznie a skala spadków indeksów giełd madryckiej i mediolańskiej wskazuje, iż podaż skierowana była głównie na rynki, które znów wzbudzają największe obawy. Dlatego przy przeszło procentowych spadkach średnich w USA, indeksy europejskie potrafiły stracić po przeszło trzy procent.

Nie zmienia to jednak faktu, iż naprawdę ciekawymi były doniesienia z USA, gdzie pojawiły zaskakująco słabe dane makro. Dynamika PKB w II kwartale wyniosła ledwie 1,3 procent a zamówienia na dobre trwałe spadły o przeszło 13 procent. Kropkę nad i postawił piątkowy odczyt indeksu Chicago PMI, który pierwszy raz od trzech lat dał recesyjny odczyt poniżej 50 punktów. Już tylko wymienione trzy raporty każą zadać pytanie, co stanie się z amerykańską gospodarką w IV kwartale.

Do zeszłego tygodnia na rynkach panowała zgoda, iż USA może odczuwać skutki globalnej zadyszki. Wszyscy wiedzieli, iż Europa jest w drugiej fali recesji a Chiny szybko schodzą ze ścieżki dynamicznego wzrostu. Również dane z Japonii, która znów znalazła się w deflacyjnym środowisku, zostały przyjęte bez większych emocji dlatego, iż rynek spodziewał się słabych doniesień. Jednak USA miały być jaśniejszym punktem na mapie świata a dane – mówiąc wprost – przeczą tym nadziejom.

Jak bardzo rynki mogą być nieprzygotowane na słabość amerykańskiej gospodarki dobrze pokazują niedawne reakcje graczy, którzy skłonni byli sprzedawać akcje, gdy jakieś dane okazywały się lepsze od oczekiwań. W istocie rynki reagowały w przekonaniu, iż za dobre dane makro nie pozwolą Rezerwie Federalnej uruchomić trzeciej rundy luzowania ilościowego. Po opublikowanych właśnie danych takie reakcje byłyby co najmniej nieczytelne, bo raporty pokazują, iż gospodarka amerykańska hamuje bardzo dynamicznie.

Powrót recesyjnych obaw w USA wydaje się zapomnianym elementem, który giełdy będą musiały uwzględnić w swoich zachowaniach. W takim kontekście nowy tydzień jawi się, jako jeden z najważniejszych w IV kwartale, gdyż rynki będą musiały skonfrontować się z odczytami indeksów ISM, dynamiką zamówień w przemyśle i wreszcie z kolejnym, comiesięcznym raportem z rynku pracy. Szczególnie ważne będą dane z rynku pracy, które w ostatnim kwartale czytano, jako wskaźniki przyszłych działań Fed a dziś znów stają się termometrami mierzącymi kondycję gospodarki.

Już teraz można powiedzieć, że w zaczynającym się tygodniu to właśnie dane z rynku pracy dołożą rynkom nową zmienną, która do końca roku będzie jednym z kluczowych elementów kształtujących nastroje. Uwzględniając fakt, iż czas interpretowania raportów na zasadzie „im gorzej, tym lepiej” zdaje się być przeszłością, najbezpieczniejsze dla rynków byłyby dane, które nie są ani zbyt mocne, ani zbyt słabe. Neutralne odczyty oddaliłyby z rynku obawy przed pogorszeniem kondycji gospodarki, jak i zmianą polityki amerykańskiego banku centralnego.

Adam Stańczak, Analityk DM BOŚ SA